Kristoff104 Kristoff104
35
BLOG

Wraca stare

Kristoff104 Kristoff104 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Przeszłości nie da się tak po prostu oddzielić od tego, co teraz. Przeszłość człowieka kształtuje obecną jego kondycję, a przeszłość narodu ma wpływ na to, jak wygląda tego narodu teraźniejszość. Tu żadne czary nie pomogą w zakłamywaniu rzeczywistości. Jeśli wojna zabrała żonom mężów, to te rodziny nie będą miały dzieci, które inaczej mogłyby się narodzić. Gdyby nie został zamordowany ksiądz Jerzy, być może kontynuowałby swoją posługę do dziś. Gdyby nie zamordowano Grzegorza Przemyka...
Gdyby nie stan wojenny, nocne rodaków rozmowy wyglądałyby inaczej.
Tu nie zadziała żadna magiczna gruba linia. Historia razem z kulturą tworzy świadomość narodu. Można tę historię fałszować, można próbować wymazywać z tej zbiorowej świadomości fakty, albo przynajmniej udawać, że nie miały miejsca.
Ale to się ciągnąć nie da. Nie bez końca. Przeszłość siedzi w ludziach i wyłazi, tak jak wystaje w stodole kolba kałasznikowa zakopanego przez dziadka; ujawnia się, jak rodzinne, „tajne” historie po paru głębszych...
Przeszłość, uświadomiona czy nie, wraca, prędzej czy później wypływa na powierzchnię i tego nikt nie powstrzyma.
Mogłoby się wydawać, iż wieloletnie milczenie o przeszłości gen. Jaruzelskiego doprowadzi do „wyciszenia” tematu, do stopniowego zacierania się w pamięci Polaków jego czynów. Że po 20 latach można byłoby oczekiwać, że damy sobie wszyscy spokój, i może zamiast tracić czas na „ciąganie po sądach” i „ciągłe opluwanie” staruszka, zajmiemy się wreszcie czymś pożytecznym. Ale nie.
Miałem kiedyś w samochodzie autostopowicza. Z niewinnej rozmowy o pogodzie dość szybko przeszliśmy z moim pasażerem na tematy polityczne. Co gorsza – zeszło na Jaruzelskiego właśnie, bo akurat w tamtym czasie odbywała się rozprawa w którymś z procesów.
Mógł facet dalej o pogodzie, a jeśli już chciał koniecznie o czym innym, mógł pogadać na jakiś aktualny temat, jakie to te „Pisiory” niedobre, albo Słońce Peru nie lepsze. Wybrał inaczej. Widać, tu go bolało coś, tu właśnie nurtowało. Zrobiło się nawet dość niewygodnie, bo facet zaczął tak, że poczułem się, jakbym czytał Wyborczą. Mówi mi gość, że on to by chciał, żeby już dano temu starcowi spokój. Że co będą następne pokolenia miały z tego? Że przeszłośćtrzeba zostawić i o sprawie zapomnieć.
Ja mu na to, że inaczej widzę sprawy. Że przede wszystkim – ta przeszłość przelała krew ofiar, których krewni żyją do tej pory bez sprawiedliwości, że ta przeszłość wpłynęła przecież i na gospodarkę. I być może nie chodzi już o to, żeby starca, w jakiego niewątpliwie zmienił się z biegiem lat generał, wtrącać na długie lata do więzień (choć pamiętając o ofiarach, nie wolno takiego scenariusza odrzucać). Dla narodu ważne jest, by wreszcie usłyszał wyrok: „winny”. „Było tak i tak”. „Tak, ten pan, tu obecny oskarżony, jest odpowiedzialny za swe zbrodnie i działania przeciwko własnemu narodowi”. Dopóki to nie zostanie głośno oznajmione, to ta przeszłość nam spokoju nie da, i nie będzie można o niej zapomnieć, odgrodziwszy się paroma pomnikami. Bo krzywdy nie zostaną nawet w elementarny sposób naprawione, a winni pozostaną nieokreśleni, bezkarni. Krzywdy ktoś zawsze przypomni, inny zechce go znowu zakrzyczeć. Na fałszywej przeszłości, kiedy to – skoro jesteśmy już przy tym przypadku – generałem ciągle jest osoba, która kazała armii wystąpić zbrojnie przeciw własnym rodakom, przyszłości zbudować się nie da.
Załatwmy porządnie sprawę przeszłości, to i przyszłość będzie łatwiej budować.
I wiecie co? Facet się ze mną zgodził.
Nie o to mi jednak chodzi, bym się przechwalał, że potrafię przedyskutować przypadkowych rozmówców. W podobnych rozmowach widać właśnie to, że nie można tak po prostu przeszłości kreować czy wymazać. Że ludzie noszą w sobie pamięć. Że potrzebują porządnych... no właśnie rozliczeń. Wraca stare, i dopóki się z nim nie uporamy, wracać będzie.
Jan Nowak Jeziorański w swoich wspomnieniach „Kurier z Warszawy” opisał scenę z Powstania Warszawskiego, w której to powstańcy rozstrzeliwują niemieckiego żołnierza. Egzekucja nie odbywa się jednak po prostu jak lincz. Niemiec umiera dopiero po tym, jak odbywa się rozprawa sądowa, a więc po pokazaniu dowodów popełnionych zbrodni i usłyszeniu wyroku skazującegow imieniu Rzeczpospolitej. Na tym skrawku ziemi, wydartym wrogowi tylko na chwilę, działał kawałek normalnej cywilizacji, normalnego państwa. Polskiego państwa.
Właśnie coś takiego potrzebne byłoby dzisiaj. Jest potrzebne od lat co najmniej dwudziestu. Nawet nie o to chodzi, jaki dokładnie wyrok padnie, ale by go mógł wydać normalny sąd w normalnym, cywilizowanym kraju. A czego potrzeba w sądzie? Między innymi oskarżenia i obrony. Ale karne zagadnienia są bardziej skomplikowane same w sobie i nie o nich tu miałem, tylko o filmie. Idzie o analogię.
Rozliczenie przeszłości to także – a w odniesieniu do narodu być może nawet przede wszystkim – swobodna debata. Nie można tej debaty prowadzić normalnie, jeśli niektóre spojrzenia na sprawę są... „niewłaściwe”, a przywoływanie pewnych faktów – „niewskazane”. Do tej pory „oskarżony” nie mógł narzekać na prawo do obrony. Z prawami oskarżycieli – było gorzej.
Film Grzegorza Brauna „Towarzysz generał” może i jest, jak chcą niektórzy, stronniczy. Może i tak. Tylko że, ze wszystkich które w TVP widziałem, jest chyba pierwszym, który bierze AKURAT TĘ stronę. A może nawet w dziejach całej polskiej telewizji?
Być może też burza, jaką wywołała wczorajsza emisja, będzie małą tylko zawieruchą w szklance wody, bo pierwszy wyłom w dotychczas obowiązującej wizji historii uczyniły już książki o Wałęsie czy GazWybie i zaczynamy się wszyscy przyzwyczajać, ale to też dobrze. Może mniej historyków będzie musiało szukać pracy w magazynie. Poza tym, kolejny z ważnych tematów, mamy chyba „odblokowany”. O tym co kiedyś, o tym, co dotyczy przecież każdego z nas, możemy normalnie porozmawiać.
Nareszcie.

 
Kristoff104
O mnie Kristoff104

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura