„Debat” prezydenckich nie oglądałem. No bo właściwie po co miałbym? Swoje zdanie o kandydatach wyrobione już mam, nikt mnie nie przekona za pomocą telewizora, bym je zmienił. Zdarzyło mi się jednak z Wykopu trafić na nagranie z tvn24. Był to jakiś poranny program, w którym swoją niezwykłą inteligencją błyszczały takie dwie blondyny, co to nagrały piosenkę Napieralskiemu.
Prowadzący ten przemiły programik dość szybko połapali się w poziomie intelektualnym i ogólnej orientacji dziewczyn w świecie polityki – i pozwolili sobie na sporo. Drobnym złośliwostkom nie było końca. Mniejsza o większość z nich, najważniejsze, że bardzo szybko i widz orientuje się, że przemiłe panienki nie mają najmniejszego pojęcia nie tylko o tym, kto i co w polityce robi, lecz nawet jakie ma poglądy kandydat, którego zdecydowały się poprzeć. Najbardziej merytoryczną częścią odpowiedzi, na jaką się ostatecznie zdobyły, było określenie że owe poglądy są „fajne”. O!
Oczywiście podały usprawiedliwienie, mówiąc że się nie interesują polityką. I słusznie, ich prawo. Ale redaktor drążył temat i spytał, czy w takim razie będą głosować w drugiej turze. I dostał natychmiastową odpowiedź, w stylu „Oczywiście, to przecieżobywatelski obowiązek!”. Rzecz jasna, głębsze uzasadnienia ograniczyły się do wyjaśnienia, iż to przecież wybory, to bardzo ważne i w ogóle.
Aż się coś we mnie zagotowało: ja mam tylko 1 głos, a one razem aż 2. I jak tu lubić demokrację?
Niestety, ten styl myślenia, jaki zaprezentowały nam panie od Napieralskiego, tłoczy się wszystkim do głów bezustannie. Mignęła mi nawet w tv jakaś „kampania społeczna”, w której znany aktor namawiał do pójścia na wybory. W jaki sposób głosowanie przez osoby całkowicie niezorientowane w sprawach państwa ma pomóc w podjęciu jednej z kluczowych dla owego państwa decyzji, nikt jednak nie wyjaśnia.
Po prostu: „Trzeba głosować, bo to ważne!” I tyle.
Że to się, rozumując logicznie, kupy żadnej nie trzyma, wyjaśniać nie będę – sorki, ale tak nisko inteligencji Czytelnika nie cenię;)
Zatem wnioskować należy, że zachęca się nas do postępowania głupiego i nieodpowiedzialnego z dwóch powodów. Pierwszym jest wyrachowanie – ludzie, którzy namawiają do głosowania w ogóle, spodziewają się że zachęceni w ten sposób wyborcy, poprą właśnie bardzo konkretnego kandydata. Drugi powód to głupota – i naiwna wiara, że faktycznie, „się powinno” iść na wybory, nawet jak masz problemy z odróżnieniem ministra od senatora*.
Niezależnie od przyczyn, jest to szkodnictwo. Należałoby z tym skończyć. Oczywiście, ja nie posiadam żadnej telewizji, radia, i nie stać mnie na przeprowadzenie najmniejszej nawet kontr-kampanii społecznej. Z drugiej strony, mam tego tu, „fajniusiego blogaska”, a i zaproszono mnie do zacnego lubczasopisma. Toteż do Czytelników i Kolegów Blogerów mam małą prośbę: rozpropagujcie następujące hasełko:
„Jestem odpowiedzialny – NIE IDĘ NA WYBORY!”
Można dodać niewielkie wyjaśnienie, czy jakiś bajer, obrazek... No, cokolwiek.
Jak ktoś Was zapyta o zdanie w tej kwestii, a już zwłaszcza jakiś ankieter czy dziennikarz, odpowiedzcie że na wybory nie idziecie, bo na polityce się nie znacie. Pewnie zostaniecie poproszeni o uzasadnienie takiej decyzji – to trzeba podać jakiś argument. Nie idę na wybory, bo nie chę, by laik decydował o sprawach państwa, bo kocham mój kraj i wiem, że to nie ja powinienem nim rządzić, bo sam nie wiem, jak to należy robić.
Ja wiem, że podobne gadanie to akurat będzie nieprawda, no bo przecież jak wchodzisz na takie blogi jak ten, to najpewniej sporo wiesz; no ale cel szczytny, środki uświęca;-)
Dobra, żartuję. Chodzi o to, by przy różnych okazjach, prywatnych czy nie, „dać odpór” zmasowanemu atakowi głupoty.
O co cicho i skromnie, ale jednak apeluję.
* W wypadku aktora, zaangażowanego jako twarz kampanii, przyczyną mogą być też pieniądze. Trudno przypuszczać, by człowiek, który zyskał sobie sławę talentem i własna pracą, był głupi i naiwny. Tym bardziej, aż tak.
