Znów zajrzałem pod pałac, wczoraj po południu, niestety już po pierwwszym w dziejach briefingu prasowym obrońców krzyża. Pierwsze kroki skierowałem pod świeżo wmurowaną tablicę.
Donoszę, że choć kolorem niewiele się różni od ściany, już z odległości ok. 10 metrów widać, że coś tam wisi. Z pięciu da się przeczytać. Czy zrozumieć, to osobna historia - zgrabnie ujął to Yarrok, choć to tylko wrażenie :) BTW, szczęście, że nikt nie dopisał zwyczajowego "Cześć ich pamięci.."
Obrońcy jakby się zradykalizowali.
Kwiatów i zniczy wyraźmnie przybyło.
Miałem wrażenie, że choć z tyłu jest ruch, pierwszy szereg się nie zmienia.
Zamiast borowika krzyża pilnowała dziś borówka.
Przyznam, że nieco mnie razi użycie kopert do segregatorów. To brzydsza strona bałaganu.
Są jednak fragmenty, które wyglądają jak ikebana.
Treściowy mish-mash czasem wygląda groteskowo...
...czasem absurdalnie...
...a czasem po prostu pachnie Polską, z jej wadami i zaletami.
Ostrość nie chwyciła, ale publikuję, bo o ten banerek pospierałem się ze spotkanym na miejscu qmplem z Rzepy. Twierdziłem, że to wrzutka mająca ośmieszyć pikietę. On, że to oryginał. Do niczego nie doszliśmy.
Jak się nazywa taki rym?
Widok od zaplecza... (wspomniany qmpel twierdzi, że to znane i świetne piwo. Nie sprawdzę, bo nie cierpię wajsbira; nazwa nie oznacza, jak się okazuje, piwa klasztornego, lecz wzięła się stąd, iż w XIV wieku, gdy browar powstał, mieścił się naprzeciwko klasztoru...)
... i od frontu. Gapiów dużo mniej niż w weekend. Trwają dyskusje, głównie absurdalne, ale w sumie spokojnie. No i dodatkowa barierka oddziela chodnik od jezdni, by ktoś z tłumu nie wpadł pod autobus.
PS. A tak BTW i OT - akumulatorki w aparacie wciąż dają czadu, choć ładowałem je ostatnio... w maju w Madrycie.