krzysztofmroczko krzysztofmroczko
1409
BLOG

Abecadło Suworowa

krzysztofmroczko krzysztofmroczko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

W początkach XXI wieku mój sąsiad prowadził interesy z Rosjanami. Kiedyś zdarzyło mi się być u niego, gdy przyjechali kontrahenci. Oczywiście, nie obyło się bez wódki, dużo rozmawialiśmy. Okazało się podczas tej rozmowy, że Rosja to największy kraj na świecie, a wszystko co rosyjskie najlepsze na świecie. Czułem się jak w tych starych dowcipach o Radionowie, co to wymyślił radio. Podobnie miewam podczas lektur książek autorstwa Wiktora Suworowa.

Wiktor Suworow, Alfabet Suworowa
Wiktor Suworow, Alfabet Suworowa

Lodołamacz – zapewne nie tylko dla Piotra Zychowicza czy mnie – był książką formacyjną w pewnym sensie. Była połowa lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, ostatni rosyjski (radziecki jeszcze?) żołnierz opuścił nasz kraj zaledwie dwa lata wcześniej. Pamiętam te ponure koszary, zarówno za czasów stacjonowania tam Armii Czerwonej, jak i ruiny pozostawione po wyjeździe. Pamiętam także moje zaskoczenie osobą autora: świeżość myślenia, zupełnie inne spojrzenie na historię, a także na opowiadanie o niej i na wyciąganie wniosków. Właśnie rozpocząłem naukę w liceum w klasie o profilu historycznym, choć dopiero na studiach pojąłem całe zawiłości historycznych prawd i ocen faktów. Dyskutowaliśmy o Suworowie sporo, niecierpliwie czekaliśmy na kolejne książki byłego agenta GRU. Niestety, każda kolejna zdawała się słabsza, bardziej monotonna i coraz bardziej ograniczona, jakby autor zafiksował się na kilku tematach i trzymał się ich kurczowo. Im więcej wiedziałem o warsztacie historyka, im więcej czytałem samego Suworowa, tym większe miałem zastrzeżenia, tym więcej wątpliwości.

Alfabet Suworowa jest tak naprawdę książką z recyklingu, przetworzoną właściwie podwójnie. W przedmowie Piotr Zychowicz potwierdza, że większość haseł z alfabetu ukazało się w „Do Rzeczy Historia”, że większość z zamieszczonego na końcu książki wywiadu także. Powtórzenie wydrukowanych liter to oczywiście nic złego, ale ta książka odznacza się czymś znacznie gorszym. Otóż nie ma w niej bodaj jednej oryginalnej tezy, jednego nieznanego wcześniej faktu. Suworow wygląda, jakby stracił pazur i pisze właściwie w kółko to samo. Ile razy można czytać historię o tym, jak to Stalin wyhodował Hitlera, kajzerowskie Niemcy Lenina, jak rozwiązła była Katarzyna II i kim naprawdę był Dzierżyński? Od początków wolności minęło dwie dekady, co było świeże i odkrywcze wówczas, dziś jest słynnym „jesiotrem drugiej świeżości.”

Najbardziej rozśmiesza mnie właśnie ta – z książki na książkę rosnąca – rosyjska megalomania autora. Weźmy krótką notkę o Kirowie. Wiktor Suworow pisze w niej o tym, że zabójstwo partyjnego przywódcy w Leningradzie było znacznie ważniejsze dla historii XX wieku niż zabójstwo Kennedy'ego. Pisze następnie i o tym, że w wyniku tej śmierci zginęły setki tysięcy ludzi, a Józef Stalin został niepodzielnym władcą Związku Sowieckiego. To, rzecz jasna, prawda, tyle że właśnie z nieco ograniczonej, rosyjskiej perspektywy. Możemy na chwilę postawić własną tezę, bo przecieżdla świata zabójstwo Kennedy'ego oznaczało nie tylko zatrzymanie pewnej polityki w zimnej wojnie. Równie dobrze mogło oznaczać między innymi dużo większe zaangażowanie się w wojnę w Wietnamie, a ten konflikt przyniósł między innymi internet, korzystający z amerykańskich doświadczeń także i w Azji. Fakty są do sprawdzenia, wystarczy odrobina dobrej woli. Dlaczego taka teoria miałaby być gorsza od teorii byłego oficera GRU? Nie sposób nie zauważyć i tego, że Suworow o Kirowie ma w sumie niewiele do powiedzenia, nie jest już stuprocentowo przekonany do teorii o spisku NKWD na rozkaz Stalina, co opisywał przed laty. Dziś pisze: „A któż to może wiedzieć?”, nie budząc specjalnie mojego zaufania do całości tego wpisu.

Alfabet Suworowa jest jednak – przy wspomnianych przeze mnie powyżej zastrzeżeniach – książką obdarzoną sporym potencjałem. Może się stać dla dzisiejszych nastolatków tym, czym był dla ludzi w moim wieku Lodołamacz. Suworow w takim wydaniu ma nawet większe możliwości. Chodzi mianowicie o sposób, w jaki jest napisana. Krótkie, maksymalnie czterostronicowe notki są odpowiednikiem dzisiejszych czasów, w których rządzi news z Twittera. Kto by tam czytał wielkie elaboraty, przedzierał się przez gąszcz przypisów, bibliografie, o archiwach nie wspominając? Pisarz zdaje się to doskonale rozumieć i nie ma w tym nic złego – przeciwnie, pozostaje mieć nadzieję, że jego dzieło stanie się nie tylko przyczynkiem do dyskusji w mediach, ale pozwoli nowym czytelnikom zapoznać się z jego innymi pozycjami.

Alfabet Suworowa kończy się kilkudziesięciostronicowym wywiadem, przeprowadzonym przez Piotra Zychowicza. Znów trochę oczywistości dla długoletnich czytelników Suworowa, męczących nieco i mało odkrywczych. Dużo bardziej interesująca jest część końcowa, dotycząca teraźniejszości i niedalekiej przyszłości. W oczach byłego sowieckiego żołnierza Rosja znajduje się na krawędzi upadku. Nie wiem, co na to specjaliści, mnie wywody Suworowa nie tyle może przekonują, co sprawiają, że chcę szukać odpowiedzi na postawione przez niego tezy. Inspirujące może być właśnie szukanie argumentów przemawiających za lub przeciw tym koncepcjom.

Tak właśnie proponuję czytać Alfabet Suworowa – jako wprowadzenie i zachęcenie do poszukiwań na własną rękę. Książki żyją tak długo, jak długo się je dyskutuje. Do rzetelnej dyskusji, aby rozmawiać sensownie, trzeba posiadać pewną wiedzę, jakieś argumenty. Autor podaje pewne kierunki działań, czytelnicy muszą zrobić całą resztę. W tym właśnie inspirującym charakterze niegdyś czytałem Lodołamacz, zatem życzę nieznającym jeszcze bogatego przecież dorobku Suworowa podobnych przeżyć. Przed wami ciekawe intelektualne wyzwanie. Nie trzeba się zgadzać z poglądami pisarza, należy jednak dopuszczać do siebie różne wersje wydarzeń. Lektura Alfabetu Suworowa jest zatem koniecznością dla wszystkich tych, którzy lubią myśleć samodzielnie.

Wrocławianin z urodzenia i przekonania. Myślę szybko, nie owijam w bawełnę. Nadal wierzę w dziennikarstwo obywatelskie, dlatego prowadzę portal osiedlowy Wrocław Leśnica Info. Tutaj już nie piszę o polityce, zostawiam to hunwejbinom i sekretarzom. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura