ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
129
BLOG

Wielkie rzeczy istnieją

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Przemieszczając się powoli niewielką grupką w tłumie wypełniającym kuluary pewnej znaczącej fety natknęliśmy się na zbliżającego się do trzydziestki pracownika dużej, prężnej firmy. Nie potrafię powtórzyć anglojęzycznej nazwy stanowiska, jakie ów młody człowiek zajmuje w przedsiębiorstwie, ale wedle mojej orientacji plasuje się grupie nazywanej niegdyś tu i ówdzie średnim dozorem. Inaczej mówiąc, pełnił jakąś funkcję kierowniczą, ale niezbyt wysoką.

Gdy go spotkaliśmy, przechadzał się samotnie wśród rozgadanych uczestników imprezy i popatrywał na nich melancholijnie. Jednak oprócz melancholii było w jego oczach coś jeszcze – niezbyt skutecznie skrywana zazdrość. Raz po raz z ust wyrywało mu się sporej wagi westchnienie.

„Co ty tak pojedynczo się tu pałętasz?” – zapytał działacz samorządowy, zagryzając jedną z kilku kanapek, jakie udało mu się zdobyć przy oblężonym stole z cateringiem. „Chcesz?” – podsunął mu pod nos talerzyk. Młody człowiek pokręcił głową i skrzywił się ze wstrętem. Było to dziwne, bo zwykle cieszył się niezłym apetytem. „Coś się stało?” – zatroskała się bibliotekarka, matka dwójki dorosłych dzieci, która ostatnio trzeci raz została babcią.

„Też mógłbym tak świętować, gdyby mi nie bruździli” – wybuchnął pracownik prężnej formy i bez szczególnego ponaglania opowiedział o projekcie, który zgłosił swoim szefom. „Gdybyśmy to wdrożyli, odnieślibyśmy nie taki sukces, jak ten tu dzisiaj tak hucznie obchodzony” – oświadczył z determinacją i zabrał się za omawianie szczegółów swojego pomysłu. Na szczęście udało się mu przerwać prezentację, a córka bibliotekarki ze zrozumieniem pokiwała głową. „Kazali ci z tym projektem spadać?” – ni to zapytała, ni to stwierdziła.

„No, nie do końca” – przyznał pracownik prężnej firmy. „Ale stwierdzili, że dodatkowych pieniędzy nie dadzą. Powiedzieli, że mogę go realizować w ramach tych funduszy, które dotychczas były do dyspozycji”. „Ale ci nie zabronili?” – włączył się do rozmowy profesor, który do tej chwili sprawiał wrażenie, jakby kogoś szukał w tłumie. „No, nie” – mruknął markotnie młody innowator.

Profesor bardzo się ożywił. „Więc o co chodzi? Człowieku, bierz się do roboty” – zawołał tubalnie, budząc zainteresowanie ludzi wokół. A mnie przypomniała się historia jednej z najpotężniejszych dzisiaj światowych korporacji. Projekt, który zapewnił jej globalny sukces, przez długi czas realizowany był w spychanym na margines dziale. Jednak determinacja jego twórców przyniosła oszałamiający sukces.

Znany amerykański pisarz Jonathan Carroll, od dłuższego czasu mieszkający w Wiedniu, w powieści „Kości księżyca” napisał: „Wielkie rzeczy istnieją i są zawsze osiągalne, trzeba tylko wyrwać je życiu, które z całej siły przyciska te skarby do piersi i oddaje je tylko wtedy, gdy dowiedziesz, że jesteś godnym przeciwnikiem”. Ciekawe, skąd w wieku 38 lat wiedział, że to tak jest?

A tu prezent:


Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo