Po raz kolejny obnażona została miałkość sądownictwa w Polsce. Po wezwaniu Jarosława Kaczyńskiego do ujawnienia stanu zdrowia, po nieuzasadnionym postanowieniu o skierowaniu na przymusowe badania psychiatryczne, Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy nagle zorientował się, że proces Kaczmarek vs. Kaczyński przekracza możliwości intelektualne i zawodowe zatrudnionych w nim sędziów. Stąd wniosek do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, by ten przeniósł sprawę do warszawskiego Sądu Okręgowego (lub innego równorzędnego) jako sądu pierwszej instancji.
Po raz kolejny woltę Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy uzasadniał rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek. Nawet mógłbym mu współczuć, bo ileż to razy można robić z siebie pośmiewisko, gdybym nie przypomniał sobie, co wcześniej z Jarosławem Kaczyńskim nawyczyniał sędzia Maciej Jabłoński.
Jedno jest pewne. Kompromitacja wymiaru sprawiedliwości w tej sprawie przejdzie do annałów doktryny i judykatury, żeby nie wiem jak czerwonoróżowy salon kłamców III RP się starał.