Grzegorz Makuch Grzegorz Makuch
444
BLOG

Zasada „100 dni” – ad vocem tekstu P.M. Kaczyńskiego

Grzegorz Makuch Grzegorz Makuch Polityka Obserwuj notkę 0

 Zasada "100 dni" nie odnosi się tylko do "kredytu zaufania", jaki nowo powstały rząd dostaję w postaci premii za wygrane wybory. Zasada „100 dni”, jeśli cokolwiek (!) ma  wspólnego z owym "kredytem zaufania" to jest ona wyrazem społecznego przyzwolenia (często wynikłego jednak w dużej mierze z administracyjnej inercji oponentów) na trudne reformy, które dana partia zapowiedziała w czasie kampanii, a wyraża się ona w „kredycie zaufania” na realizacje tychże reform.

 
Nowo powołany rząd ma pierwsze (!) 100 dni na przeprowadzenie trudnych i potrzebnych reform. Potem każda kolejna próba realizacji wyborczego programu okupiona będzie niewspółmiernie wiekszymi kosztami. Zatem zasada „100 dni” nawiązuje do zgody na zapowiadane reformy, a pośrednio do „kredytu zaufania” (który wszak partia już dostała w postaci mandatu na rządzenie).
 
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czy PO szło do wyborów z wyraźnym programem wyborczym? Ja sobie nie przypominam. Dlatego z lekkim sercem Donald Tusk mógł sobie pozwolić na zmarnowanie już pierwszych blisko 40 dni. Bo i do czego się spieszyć? Ale w takim razie, dlaczego obywatele mają dawać „kredyt zaufania”? Rząd zastygł, bo… „czasy trudne”, bo przejściowe… A dziennikarze mają udawać, że najbliższe 100 dni pokażą na co stać ten rząd? Już wiemyn, po pierwszych 40 dniach,  na co go stać: na trwanie!
 
PS Polecam "Tyrania status quo" Milton i Rose Friedman - odnośnie zasady "100 dni" i po co one rządzacym (a nie administrującym).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka