Kuba Pacan Kuba Pacan
335
BLOG

Na marginesie partyjnych dotacji

Kuba Pacan Kuba Pacan Polityka Obserwuj notkę 8

 

A więc partie nadal będą miały ogromne budżety z kasy państwa. Skoro tak, to watro głośno zapytać w jaki sposób subwencje te wykorzystują. Czy jakikolwiek pożytek ma z tego społeczeństwo, które daje partiom życie i własne pieniądze na działalność.

Każda większa lub mniejsza organizacja funkcjonująca w systemie społecznym, niezależnie od podstawy prawnej, celu przeznaczenia i zadań, żyje w pewnej realnej społeczności z określonymi problemami i potrzebami. Zdając sobie z tego sprawę podmioty te, starają się z tymi społecznościami współpracować oraz im pomagać. Taka nie obliczona na zysk filantropia jest bardzo potrzebna. Pozwala poszczególnym podmiotom pokazać się z jak najlepszej strony i kojarzyć pozytywnie w przestrzeni medialnej. To duży plus w warunkach silnej konkurencji.

Dziś, gdy tak ważny jest PR, czyli budowanie pozytywnych relacji z otoczeniem, każdy podmiot działający w przestrzeni publicznej czy to fundacja, towarzystwo, agencja, instytut czy stowarzyszenie, nie może sobie pozwolić na zaniedbanie zewnętrznego wizerunku. Angażowanie w sprawy obywatelskie, włączanie się w akcje charytatywne a często i praca u podstaw stały się tak popularne, że traktuje się je obecnie jako oczywistość.

Czy aby jednak ten dobry obyczaj pomagania i wychodzenia samemu z inicjatywą by zrobić coś dobrego jest też udziałem partii politycznych? Przecież i one mają misje o charakterze publicznym. Ba mają misję tym bardziej, misję o charakterze publicznym do kwadratu. Jako, że ich kondycja oraz możliwość trwania zależy tylko i wyłącznie od łaski społeczeństwa. Jak zatem partie dbają o relacje z tym społeczeństwem? Czy kierują się troską o jego byt? Są uwrażliwione na potrzeby obywatela i dbają by je zaspakajać? A jak wyglądają ich relacje z innymi organizacjami społecznymi, charytatywnymi, pomocowymi?

Partie postrzegane są źle. I niewiele robią by ten wizerunek zmienić. W powszechnej świadomości to samotne wyspy, zamknięte kręgi wzajemnej adoracji. Przeciętny Polak widzi w partii organizację zamkniętą, egoistyczną, skorumpowaną i niemoralną w której rodzą się niejasne interesy. I faktycznie tak jest.

Poza funkcjami typowo politycznymi, które partie realizują z lubością tzn., rekrutacja elit, przejmowanie i utrzymywanie stanowisk, kreowanie własnych idei i przekonywanie do nich wyborców, niewiele o ich aktywności można usłyszeć. A przecież jest cała przestrzeń działań prospołecznych, pro obywatelskich, charytatywnych, pomocowych, o których partie w ogóle zapomniały.

Wszyscy politycy reprezentujący największe i najbogatsze partie mają usta pełne frazesów, że Polska jest najważniejsza a dobro i powodzenie Polaków to ich idee fix, dla której się spalają. Ilekroć słyszą o głodnych dzieciach chodzących po polskich szkołach szczerze się oburzają. Załamują ręce, kiedy pomoc dla powodzian zamiast iść wartkim strumieniem ledwie cieknie maleńką stróżką, „tak nie może być” biadolą. A ile dokładnie drodzy panowie przeznaczyliście z partyjnej puli na obiady szkolne dla konkretnych dzieci? Ilu maluchom zafundowaliście na wyprawki na rozpoczęcie roku szkolnego? Wskażcie biedne rodziny, którym pomogliście wyremontować mieszkanie.

Ktoś powie - to nie należy do zadań partii. A cóż partiom przeszkadza taki pozytywny, czy wręcz pozytywistyczny program budować? Któż jak nie one ma lepszą bazę do prowadzenia takiej działalności. Ugrupowania polityczne mają własne struktury, ogromne pieniądze, dziesiątki tysięcy członków, poparcie wpływowych polityków, cenne kontakty i bezcenne informacje. Często jest tak, że z różnych źródeł publicznych uruchamiane są potężne środki finansowe, kierowane do wszelkich grup docelowych. W skali roku można ich naliczyć kilka tysięcy. Problem w tym, że mało kto z nich korzysta. Ludzie albo nie widzą, że taka możliwość istnieje, albo nie umieją tych pieniędzy zdobyć. Aż się prosi by politycy, którzy mają informacje z pierwszej ręki wysyłali do struktur terenowych dyspozycje aby sprawę z dotacjami rozpropagować. Zamiast grzać kanapy w oddziałach i oddzialikach rozsianych gęsto po całym kraju i narzekać na nieruchliwość społeczeństwa, warto podnieść tyłki i wyjść do ludzi. Pokazać własnym zaangażowaniem i zapałem, że się da, że warto.

Tak bardzo leży wam na sercu wyrównywanie szans? Wyślijcie zatem działaczy i młodzieżówki w teren, by pomogli dzieciom z ubogich rodzin w nauce. Nie zdarzyło się jeszcze bym np. przeczytał: małopolskie (śląskie, pomorskie itd.) SLD (PIS, PO, PSL) ufundowało obiady dla 500 dzieci z województwa na cały rok. Pomorska PO zorganizowała ferie zimowe dla 200 dzieci. PIS zaopatrzył100 najbiedniejszych rodzin z Mazowsza w obuwie zimowe.

Czy to przed świętami, czy przed wakacjami zawsze widzę jak największe PCK i Caritas wystawiają punkty z wolontariuszami, wysyłają pocztówki, dają ogłoszenia prasowe itp. z informacją o możliwości udzielenia pomocy. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego ze strony aktywistów partyjnych. A przecież aspirują oni do miana elity. Jeśli tak, to z zasady powinni przekazywać dobre wzorce i praktyki innym.

Wobec takich zaniedbań i lekceważącego podejścia dla realnych potrzeb ludzi, należy nasze ugrupowania zapytać wprost: czy my, obywatele jesteśmy dla nich równorzędnym partnerem?Czy inne podmioty publiczne są przez partie brane pod uwagę jako partnerzy we wspólnym działaniu dla dobra innych? Są to pytania retoryczne, bowiem wiadomo, że nie są. Ciekawie jaki byłby wynik prostego testu, przedstawionego wszystkim członkom naszych partii: jak często bierzesz udział w działaniach obywatelskich? A – co dzień, B - trzy razy w tygodniu, C - raz na tydzień, D - więcej niż dwa razy w miesięcy, E - raz na miesiąc, F - nie uczestniczę wcale.

W tych kłótniach i sporach kto ma racje, w tej gombrowiczowskiej walce na miny, w pędzie za stołkami i zaszczytami partie zatraciły swój główny cel: człowieka. Człowieka dzięki któremu są, dla którego są, i któremu same zobowiązują się bezustannie ułatwiać życie. Mniej polityki a więcej działań prospołecznych. To lepiej działa na wizerunek niż najlepszy PR. Nic bardziej korzystnie nie przyczyniłoby się do lepszego mówienia o partiach, niż inicjatywy oddolne, działania charytatywne i pomocowe.

Z tego wyjścia na zewnątrz, do ludzi skorzystaliby wszyscy. Polityka zmieniłaby swe oblicze na bardziej ludzkie. Rządzący dostrzegliby problemy zwykłych ludzi i wiedzieliby co się dzieje we własnym okręgu, prędzej zauważaliby niekorzystne zjawisk. Nade wszystko zaś skorzystałaby ludność. Wierzę, iż po czasie wytworzyłby się swoisty consensus, zręby nowej kultury politycznej, w której politycy na poziomie działań oddolnych zakopują topór wojenny i chowają partyjne szyldy, w celu osiągnięcia wyższej skuteczności w pomaganiu. Idę o zakład, że o wiele więcej w zasypywaniu wzajemnych animozji dałoby posłom z przeciwnych obozów kilkugodzinne wspólne kwestowanie przedświąteczne na mrozie, niż niejedna pusta deklaracja i udawana pokora.

 

Kuba Pacan
O mnie Kuba Pacan

Od centrum w prawo :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka