Bracia Brożkowie, Głowacki, Iwański, Robak, Pawełek, Kuś i Grosicki, co ich łączy? To, że na codzień grają w lidze tureckiej. Do tego grona dołączył także były piłkarz stołecznej Polonii - Adrian Mierzejewski. Polskie media rozpływają się z zachwytu nad sumą transferu - a tak naprawdę mnie jako miłośnika sportu, to kompletnie nie obchodzi. Oczywiście Wojciechowskiemu można tylko pogratulować, że chłop ma głowę do interesów. Ale porzućmy kasę i zastanówmy się nad nowym pracodawcą Mierzejewskiego. Trabzonspor miałbyć rajem dla niektórych polskich piłkarzy. Pamiętam jak w 2005 roku Szymkowiak zachwalał turecki klub, jaki to on silny w lidze jest. Dzięki temu tranfserowi były reprezentant Polski zakończył karierę. Kolejny przykład - Tomasz Iwan, po kilku świetnych sezonach w lidze holenderskiej, w 2000 roku przeszedł do Trabzonsporu. Co praktycznie zespuło jego karierę (bilans w Turcji 0 meczy i 0 bramek). Dodajmy, że Mierzejewski nie będzie osamotniony w "T" - czasami na boisko wskoczą: Głowacki albo Brożkowie.
Możecie się ze mną nie zgodzić, ale dla zawodnika Polonii, transfer do Bordowo-Niebieskichto krok w tył w karierze. Ja na miejscu Mierzejewskiego wolałbym pewniejszych pracodawców z Niemiec lub Anglii. Trabzonspor jest dobry na dogorywanie po 30. roku życia, a Mierzejewski dopiero rozwija swój kunszt piłkarski. Ciekawe co na to przejście powie Smuda...
Czarny scenariusz: Polonia bez Mierzejewskiego w nowym sezonie zajmuje dalekie miejsce, a sam piłkarz siedzi na ławce rezerwowych, a Euro 2012 ogląda przed telewizorem.
