Andrzej Golimont stwierdzil ze PiS-owski pomysl "pomnika swiatla" w Warszawie to "faszystowski pomysl". Gazeta.pl juz zreszta podala ze pomysl polegl (trudno w tym przypadku odmowic jednak formalnej racji radnym z PO ktorzy wytkneli bledy co do procedury wystawiania upamietnien). Nie chodzi mi jednak o sam pomnik, glosowanie i cokolwiek innego. Chodzi mi bezposrednio o Andrzeja Golimonta.
Dlaczego stan prawa polskiego jest taki ze nie moge po prostu opisac poziomu intelektualnego pana Andrzeja Golimonta, gdyz jedyne slowa ktora moga go opisac zostana bez watpienia uznane jako "zniewaga"? To jest ewidentny blad funkcjonujacego prawa.
Opisujac to przykladowo: jest takie powiedzenie: jesli cos plywa jak kaczka, kwacze jak kaczka i wyglada jak kaczka to to jest kaczka.
Dlaczego wiec jesli jak czyjes zachowanie bije skrajne rekordy glupoty i idiotyzmu - nie mozna wypowiedziec wprost (przeciez to fakt) kim jest osoba ktora takie zachowanie prezentuje?
Rozumiem ze dla Andrzeja Golimonta to tez jest projekt nawiazujacy do tradycji faszyzmu??? Przeciez to trzeba miec.... No nie, nie moge nic napisac nic wiecej o panu Golimoncie bo mi obowiazujace w Polsce prawo na to nie pozwala....
