Ostatnie kilka dni upłynęło mi na czytaniu książek SF i Fantasy, oraz zastanawianiu się, dlaczego dla ludzi wszystko musi być takie "poukładane". Po kilku dniach rozmyślania doszedłem do tego, że ludzie przyzwyczaili się do przestrzegania praw panujących w świecie. Nie do przyjęcia jest przecież możliwość, że ktoś na wysokim stanowisku łamie prawo i nikt nie zwraca na to uwagi, nie możliwe jest tym bardziej to, że takich osób jest 207, przecież "ktoś: by coś z tym zrobił, przecież gdyby media kłamały "ktoś" by to udowodnił, gdyby w kraju działo się źle "ktoś" by o tym mówił, tyle, że "ktoś" musiałby być autorytetem, musiałby mieć posłuch wśród ciemnej masy, masy składającej się z brei pełnej ludzi o mózgach działających jak stare dyski twarde, którym pewien człowiek przestawił zworkę na pozycję "slave" i tym sposobem uniemożliwił uruchomienie się właściwego systemu operacyjnego. Ludzie przestali myśleć a zaczęli odbierać polecenia przekazywane przez media, media mówią "aborcja jest dobra" i od razu po pierwszej emisji programu w TV 20% oglądających zaczyna ją popierać, media mówią "kościół jest zły" i nagle 40% ateistów stwierdza, że kościół trzeba tępić, media mówią, „po co ci pieniądze" i od razu 50% ludzi przestaje dostrzegać swój podły stan finansowy. Problem tkwi jedynie w tych "wirusach", złych "pisuarach" i "pelikanach”, którzy nie pozwalają oddać się całkowicie kontroli i mają czelność uruchamiać ponownie takie funkcje jak "samodzielne myślenie" czy "empatia", są na tyle bezczelni żeby domagać się prawdy, czegoś, co dawno zostało uznane za niepotrzebne i niemodne, bo prawda nie jest modna. Niestety, prawie żaden "ktoś" z wszystkich "ktosiowatych" mających posłuch w tym kraju nie przetrwał, ci, którzy jeszcze walczą są skutecznie zwalczani.
Innym żenującym zjawiskiem w naszym kraju jest przydupizm. Dlaczego w korporacjach i dużych firmach ludzie traktowani są jak śmiecie, pracują za grosze, dają sobą pomiatać? Odpowiedź jest prosta, zawsze znajdzie się jakiś „lizidup”, który pozwoli sobą pomiatać, gdyby wszyscy mieli, chociaż trochę "kręgosłupa" szef nie mógłby wyrzucić pracownika i następnego dnia znaleźć nowego "konesera wazeliny". To samo tyczy się edukacji jak i polityki, w szkołach rodzice cieszą się, gdy dziecko ma 5 a nie 4 czy 3 na świadectwie, i nie obchodzi ich to, jakim sposobem mu się to udało, przecież, co za różnica czy "przypodoba" się nauczycielowi czy spędzi weekend na naukę, liczy się efekt końcowy(przecież, moje dziecko ma być najlepsze), co za różnica czy ktoś zostanie ministrem za „wiedzę” czy za „obrożę”.
Nie bez powodu podałem te 2 zjawiska społeczne, otóż, jest jeden przypadek, kiedy ludzie przestają wykonywać polecenia(mediów i ludzi), jest to przypadek, kiedy tracą poczucie wolności. Ludzie muszą mieć świadomość, że są wolni, może nie być to prawda, ale dopóki są o tym przekonani będą dalej funkcjonować zgodnie z postanowieniami systemu. "Ktoś" mógłby zapytać, gdzie ta wolność w drugiej opisanej sytuacji, otóż ta wolność polega w niej na możliwości zmianie stanowiska, jest to oczywiście pozorna i kłamliwa świadomość wolności, gdyż zmieniając miejsce pracy dalej będzie pomiatany. "Ktoś" mógłby się zastanawiać czy to, co napisałem jest prawdą i czy można przyjąć to, co napisałem bez krytyki. NIE. Nie oczekuję, że "ktoś" przyjmie ten tekst bez krytyki, nie oczekuję, że "ktoś" zgodzi się ze mną, oczekuję, że "ktoś" przeczyta ten tekst i zastanowi się nad przekazem, który w nim zawarłem, oczekuję, że "ktoś" wymyśli pytanie podobne do tych, o których pisałem wyżej i przede wszystkim oczekuję, że "ktoś" będzie próbował spełnić swoją rolę.
Szanowny czytelniku, tym "ktosiem" możesz byćty.
