Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
4021
BLOG

Polska i TVP w odmętach tęczowego absurdu

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 146

        Miałam wczoraj miskę zielonego groszku do wyłuskania. Głupia, staromodna robota domowa i przed przystąpieniem zastanawiałam się, jak wykorzystać czas. Do wyboru miałam płytę z symfoniami Szuberta i TVP Info. Stwierdziwszy, że ponadczasowe symfonie mogą spokojnie poczekać a warto mieć jednak rozeznanie, co się dzieje w wiosce, zdecydowałam się na to drugie.   

       A oto, co zobaczyłam. Dwóch prowadzących stało na okrągłym poletku w środku a tłumek prawicowy i lewicowy siedział wokół. Audycja okazała się mniej więcej obrazem tego, co od kilku dni dzieje się w realu: Wrzask, kotłowanina, przepychanki, chamstwo i stan tuż przed waleniem się po mordzie. Po jednej stronie siedziały posłanki lewicy. Jedna jaskrawo-ruda w jaskrawo- zielonej sukience, w tęczowych klapkach kąpielowych i z ustami pomalowanymi w kolorze jaskrawego maku. Gesty i mowa ciała były dość agresywne. Ciekawe było to, że jaskrawa pani poseł regularnie, co kilka minut, wykrzykiwała manifest, że nie cierpi wulgaryzmów. Obok zasiadała starszawa posłanka lewicy zrobiona na ognistą brunetkę z ustami pomalowanymi na jaskrawo-wiśniowo i w trampkach czy adidasach na nogach. Ognista brunetka przez dłuższy czas wrzeszczała w sopranowych zakresach dosłownie na wszystkich oponentów i prowadzących nie dając im w ogóle dojść do głosu. Cała sala próbowała ją bezskutecznie uspokoić ale dopiero po dłuższym czasie przestała z jakichś powodów wrzeszczeć. Trzecia posłanka lewicy, blondynka, ubrana w miarę stosownie, zachowywała się również dość agresywnie, choć nieco mniej niż dwie poprzednie niewiasty. Np.cały czas twierdziła, że Margot sama pragnęła zostać aresztowana i zgłaszała to ponoć jakiemuś patrolowi a policja na to nic. Gorszyła się też z powodu traktowania przez władze owej Margot jako mężczyzny, choć owa osoba ma dokumenty wystawione na mężczyznę i tego nawet nikt nie kwestionuje.  

        Po drugiej stronie kolorowego babskiego wyżu znajdował się m.in.znany działacz opozycyjny, nieznany mi człowiek tytułowany „panem mecenasem”, który bez przerwy próbował dojść do głosu pośród tego upiornego wrzasku, dwóch dość spokojnych posłów ZP, których nie znam z nazwiska i kilku młodych działaczy katolickich. Wysuwali oni argumenty natury prawnej, moralnej i chyba jeszcze jakiejś innej natury, ale nie za bardzo dało się cokolwiek zrozumieć i wyłuskać z tego jazgotu. Niektóre z argumentów sprawiały wrażenie całkowicie sensownych, inne mniej. Wszystko jednak na nic, w tej paranoi nikt nikogo nie słuchał a spokojni faceci w garniturach mieli zero szans przy agresywnych diablicach - rudych, kruczych i blond, wrzeszczących i wyzywających wszystkich jak leci. Co pewien czas prowadzący puszczał filmy, jak działacze LGBT atakują ludzi czy policjantów z prośbą do pań o ustosunkowanie się. Zero reakcji, tylko wrzask, jedna przez dugą.  

        W tym kociokwiku była jednak osoba, która dawała sobie radę. Nie znam człowieka, dość młody, z brodą. Nawrzeszczał i nawciskał niewiastom od komunistów, czerwonych i huknął, że lewactwo prowadzi wojnę kulturową. Na cały głos, brutalnie i nie dał sobie przerwać. Jak któraś z wrzaskliwych niewiast próbowała go przekrzyczeć, to on krzyczał wtedy jeszcze głośniej, aż zagłuszył. To nie jest tak, że takie metody dyskusji mi się specjalnie podobają – w ogóle mi się nie podobają. Widać było jednak jak na dłoni, że jako jedyny miał tam siłę przebicia. Wszyscy inni – posłowie, działacz opozycji ze stanu wojennego i pozostali młodzi działacze katoliccy po prostu nie mieli żadnych szans.   

       I tak wygląda chwilowo sytuacja w Polsce – nie chodzi o to, kto ma lepsze argumenty, kto ma rację i po czyjej stronie jest prawo. Chodzi wyłącznie o to, kto się głośniej drze, kto zachowuje się bardziej wulgarnie i kto ma bardziej na jaskrawo pomalowane pazury. Rządzący politycy ale i każdy rozumny człowiek powinien z tej i innych podobnych audycji wyciągnąć wnioski – przede wszystkim wniosek podstawowy, że przy starciu z lewactwem ci, którzy działają normalnie, odwołują się do prawa, do etyki, dziedzictwa kulturowego i którzy w ogóle wysuwają racjonalne argumenty, po prostu mają zero szans. Zostaną zajazgotani, podrapani do krwi a w końcu uśmierceni. Jedyną metodą może być tutaj wymyślenie czegoś niekonwencjonalnego ale za to skutecznego. Ale czego, to już mnie w tej chwili nie pytajcie – cały czas myślę ale pomysł jeszcze się nie wykluł. Na pewno bardzo dobre było zagranie symbolami w wykonaniu Prezydenta Dudy i złożenie kwiatów pod profanowanym pomnikiem. A nad resztą - jak poradzić sobie z tęczowymi zadymiarzami realizującymi plan “ulicy” myślmy wszyscy. 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura