Leonardo Leonardo
235
BLOG

NOTES PODRÓŻNY – Portugalia, cz. 2 (sierpień)

Leonardo Leonardo Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Lubię ten kraj trochę mniej po godzinie stania na lotnisku w Lizbonie w kolejce do agencji wynajmu samochodów. Gdy przyszedłem, kolejka wydawała się znośna, gdyż obsługiwało pięć osób. Niestety zbliżała się dziewiętnasta. Najpierw zniknął jeden pracownik, potem drugi, wreszcie dziesięć po siódmej trzecia pracownica spakowała torebkę i opuściła biuro, pozostawiając dwóch ostatnich swoich kolegów i kolejkę zagranicznych turystów, obserwującą to wszystko z mieszaniną niedowierzania i szyderczego rozbawienia. Witamy na Południu.

*

Portugalscy znajomi mają dom letni w Alentejo. Niezbyt wielki, ale pięknie położony na wysokim wzgórzu, z zapierającym dech w piersi widokiem na dolinę rzeki, tworzącej w tym miejscu malownicze zakole. W ciągu dnia było dwadzieścia kilka stopni, przez niebo ciągnęły porwane chmury, ale teraz wieczorem zerwał się chłodny wiatr i zostaliśmy zmuszeni do nałożenia bluz i swetrów. Tegoroczny sierpień wygląda tak, jakby Polska i Portugalia zamieniły się klimatami, jako że u nas kolejny tydzień temperatury dochodzą do czterdziestu stopni. Zdaje się, że po nienaturalnie dużym opóźnieniu zaktywizował się el Niño, co w połączeniu z zaburzeniami aktywności słońca tworzy mało typowe zjawiska klimatyczne. W Kalifornii na przykład od wiosny panuje katastrofalna susza, natomiast gdy byłem w lipcu w San Diego, doświadczyłem z kolei dwóch dni deszczu z rzędu, co było fenomenem nienotowanym tam od piętnastu lat, a pierwsza połowa lipca w Kolorado była niezwykle zimna i deszczowa.

Jemy pyszną soczystą wołowinę z Beiry, świetnie przyrządzoną na grillu przez gospodarza, pijemy wino z Alentejo, jest fajny wakacyjny wieczór.

Okazuje się, że sąsiedni dom letni w u stóp wzgórza, za laskiem dębów korkowych, należy do Polaków spod Torunia. Sądząc z opisu, muszą to być typowi nasi nowobogaccy: firma budowlana, dom w Polsce o metrażu pięćset metrów z basenem wewnątrz, apartament w Sopocie, dom w Portugalii. Gospodarz mówi z zadziwieniem, że ci jego sąsiedzi piją bardzo dużo alkoholu, kiedyś nawet musiał jednego z nich wieźć kompletnie pijanego do Lizbony na samolot do Polski. Pyta się też czy w Polsce powszechny jest ten dziwny obyczaj picia piwa razem z winem, i to w dużych ilościach. Nie bardzo wiem co mu odpowiedzieć, delikatnie staram się wytłumaczyć, że to jednak nie należy do kanonu polskiej kultury.

Wiedząc o trawiącym ten kraj kryzysie, pytam się kto w tych czasach inwestuje w nieruchomości w Portugalii. Okazuje się, że domy letnie kupują tradycyjnie Holendrzy, Anglicy, Niemcy i Skandynawowie, ale także coraz częściej Polacy. Traktują je zwykle jako miejsce, w którym można spędzać urlop, ale także jako inwestycję na wynajem wakacyjny. Ale coraz więcej nieruchomości, głównie w miastach, jest nabywanych przez Angolczyków i Chińczyków. Wiąże się to z wprowadzoną przez Portugalię tzw. złotą wizą, czyli przyznaniem rezydencji w tym kraju (a więc i w całej Unii Europejskiej) tym, którzy zainwestują w Portugalii przynajmniej pół miliona euro w nieruchomości i milion euro w przedsięwzięcia gospodarcze.

Zjawisko pojawienia się Polaków wśród zagranicznych inwestorów jest ciekawe i cieszy (choć szkoda, że są to inwestorzy upijający się na umór mieszanką piwa i wina). Jak podała ostatnio Komisja Europejska, średni roczny dochód na mieszkańca z uwzględnieniem realnej siły nabywczej wyniesie w Polsce 25,9 tysięcy dolarów, co oznacza, że przegonimy kurczącą się gospodarczo Grecję (24,8 tys. dolarów). To historyczna chwila i dziwię się, że tak mało się w Polsce o tym mówi: po raz pierwszy od wojny zrównaliśmy się poziomem rozwoju z jakimś krajem Europy Zachodniej. Oczywiście jest to związane tyleż z wzrostem naszej gospodarki, ile z kryzysem w innych krajach europejskich (i nie uwzględnia szarej strefy, która w Grecji przekracza 1/4 PKB), ale jest to moment satysfakcji, że wysiłek Polaków przynosi owoce, a i historia choć raz nie działa przeciw nam. Jeśli wszystko będzie się układało pomyślnie, w najbliższych latach mamy szansę przegonić także Portugalię (26,9 tys. dolarów na głowę w 2014 r.). Dla mnie osobiście jest to niesamowite. Gdy przyjechałem tu po raz pierwszy na początku lat dziewięćdziesiątych, różnica w poziomie dochodów pomiędzy Polską a Portugalią (nie mówiąc o bogatszych krajach) była olbrzymia i nigdy bym wówczas nie przypuszczał, że doczekam czasu, kiedy Polacy będą obywatelami kraju znajdującego się NATO, Unii Europejskiej i bogatsi od Portugalczyków. Mimo całego mojego rozczarowania jakością polskiej polityki i ogromem niewykorzystanych szans (przez wszystkie rządy po 1990 r.), perspektywa przegonienia Portugalii w poziomie życia napełnia mnie wielką radością ­- nie na zasadzie schadenfreude, ale z satysfakcji ile nam się udało osiągnąć i jak bardzo los nam sprzyjał.

Leonardo
O mnie Leonardo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości