Lewastronamocy Lewastronamocy
1210
BLOG

Czołowa grabarka stolicy

Lewastronamocy Lewastronamocy Polityka Obserwuj notkę 18

Nie, nie będzie wbrew pozorom o sporcie. Jako osoba o określonych poglądach używam języka genderowego, a w tym przypadku tytułowa grabarka pasuje jak ulał! Piękne, zgrabne słowo. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Specjalnie dla niej stworzyłem tę piękną, feministyczną wersję zawodu "grabarz" - niezbyt kobiecego, ale skoro grabarką jest, to nic nie poradzę. Dzięki swojej polityce na konto trupów wybitna zarządczyni może dopisać warszawską Polonię - najstarszy piłkarski klub Warszawy.

Nikomu nie udało się tak wiele jak Pani Prezydentowej. Zrazić do siebie tak wiele środowisk od lewa do prawa nie zdołał jeszcze nikt. Od lokatorów, przez handlarzy i kupców, instytucje kultury aż po środowiska sportowe. Hanna Gronkiewicz-Waltz dokonała czegoś niebywałego. Lista jej politycznych osiągnięć rośnie praktycznie z każdym tygodniem i kolejne - zapisanie się w roli grabarza, jak i grabaża stołecznego klubu może dopisać do imponującego politycznego CV z czystym sumieniem.

Kiedyś bodajże w TVP 2, w ichnim programie śniadaniowym jedna z tysięcy profesjonalnych, polskich przedstawicielek świata mediów wdała się z Krzysztofem "Grabażem" Grabowskim w dyskusję na temat dziwnej pisowni jego pseudonimu artystycznego. Wszak "grabarza" tego od trupów pisze się przez "rz". Wyjaśnił on Pani Reporter, że chodzi o grabieże, a nie zakopywanie ciał. Przytaczam tę śmieszną choć i nieco żałosną andegdotę, bo w przypadku Pani Prezydent to obojętne. Umrze klub, a ktoś na tym skorzysta - duża część dorobku, teren, stadion zostaną rozgrabione. Trzeba mieć talent, aby niezależnie od pisowni móc sobie w kontekście najstarszego klubu piłkarskiego stolicy zasłużyć na obydwie funkcje.

Ogarnia mnie pusty śmiech, gdy dziennikarze pastwią się nad Józefem Wojciechowskim. Niezbyt fortunnym, bardzo bogatym i otaczającym się wybitnie złymi doradcami ex-prezesie Polonii Warszawa. Jaki on zły, jak on postępuje, jak doprowadza do upadku. Może i stracił nerwy, może i to po jego decyzji losy Polonii mogą być tak tragiczne, ale nikt inny jak Prezydent z PO za czasów jego prezesury miała klub z Konwiktorskiej praktycznie z głowy. Cała kasa poszła nie tyle na Legię, co na prywatny koncern - ITI, a potem można było ciemnemu ludowi opowiadać, że kasy na Polonię za bardzo nie ma, bo poszło na Legię - rozbrajająca szczerość...

Przez lata zarządzania Polonią przez Józefa Wojciechowskiego, klub nie chciał od miasta zbyt wiele. Był czas, aby opracować kompleksowy plan uczynienia z klubu atrakcyjnego produktu. Produkt ten mógł powstać bez problemu, na dodatek bez większych nakładów finansowych stolicy. Kasę w dużej mierze obiecał sam Wojciechowski, w zamian za możliwość dzierżawienia przyszłego obiektu, który pragnął wraz z galerią handlową i wszystkimi budowanymi na nowoczesnych stadionach przybytkami postawić na Muranowie. Władza podziękowała, nie przedstawiła własnego pomysłu i teraz ma... gówniany stadion, niekochanego przez władze stolicy klubu, którego nikt nie chce, bo wariatów w biznesie mamy coraz mniej. Nikt nie zainwestuje w drużynę z rozpadającym się stadionem, którą od lat w dupie mają władze miasta. Tak, tak - w dupie. Brzydkie, ale prawdziwe stwierdzenie.

Władze Polonii umiały dogadywać się praktycznie w każdym od lewa do prawa. Na przychylność mogły Czarne Koszule liczyć zarówno z prawej strony - jeszcze Lech Kaczyński poczynił na stadionie KSP całkiem spore inwestycje i na sercu leżały mu losy klubu, jak i z lewa - lewicowi politycy często na Konwiktorskiej gościli, a kandydat na prezydenta stolicy - Wojciech Olejniczak - otwarcie mówił o konieczności sprawiedliwego traktowania dwóch stołecznych pierwszoligowców. Nie leżała i nie leży Polonia za to Platformie. Na szczęście dla Pani Prezydent problem rozwiąże się sam, a może i plany zagospodarowania przestrzennego uda się zmienić tak, aby miasto ten teren jakoś rozsądniej niż pod sport zagospodarowało. Na pewno będzie trzeba wymienić krzesełka, bo ten napis "KSP" na trybunie głównej będzie jakiś taki... nieestetyczny i niepasujący władzy. Może jakiś klubik polityczny? Może w gałę zaciora wtedy Premier Tusk ze świtą, a krzesełka zmieni się na granatowe z pięknym, uśmiechniętym logo PO na środku? Taka luźna propozycja. Na pewno Premierowi będzie się fajniej kopało w tak sympatycznym otoczeniu.

Zostaje jeszcze jeden problem. Kibole - źli, nieobliczalni, przynoszący wstyd krajowi. Nie mam wątpliwości, że kilka pożytecznych stacji telewizyjnych  przedstawi sytuację odpowiednio. Wszak znajdzie się na Polonii kilkuset takich, którzy postanowią pomaszerować pod Ratusz albo inaczej zamanifestować swoje oburzenie. Wysłuchać nie będzie trzeba, bo przyjdą w szalikach klubowych, a według rządowej maksymy klient w szaliku jest bardziej awanturujący. A że większość z nich ukochanej Polonii oddała całe lata swojego życia, że miała tam drugi dom i że Warszawa spokojniejszych niż fani "Czarnych Koszul" nie miała i mieć nie będzie to inna sprawa. Już nieistotna.

Cóż. Żyjemy w kraju absurdów i niedojrzałej demokracji. Wychodzi na to, że jeśli swoich argumentów nie wywalczy się siłą i najzwyczajniej w świecie czegoś nie ro(@(#oli, to władzy się nie przekona. Totalna paranoja. Kibice Polonii przez lata byli dla tej władzy za grzeczni i władza się im odwdzięczyła kopniakiem w tyłek. Boli tym bardziej, że robi to ta samorządowa. Ta, która jak sama nazwa wskazuje jak żadna inna powinna być blisko człowieka i jego codziennych trosk.

Dziękuję Pani Prezydent!

Podobnie jak (kolejność przypadkowa) lokatorzy, anarchiści, środowiska artystyczne, kibole, obrońcy krzyża, kupcy, przedsiębiorcy, drogowcy, przedstawiciele służby zdrowia, bezdomni, fani barów mlecznych, właściciele stołecznych pubów i klubów przyłaczam się do stale rosnącego fan clubu Pani władzy.

Bezpartyjny. "Na lewo od PO"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka