Bum! Polskę z rana obiegła wiadomość dotycząca zatrzymania Brunona K. Doktora chemii Uniwesytetu Rolniczego im. im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Oczywiście od rana z tej okazji fascynaci teorii spiskowych, którzy już dawno dość mocno oderwali się od faktów dywagują nad tym kto i dlaczego chce przykryć sprawę Smoleńska oraz jak daleko sięgają macki państwa policyjnego, skoro zatrzymują niewinnych przyszłych zamachowców. Porozmawiajmy jednak o interesujących faktach.
Z każdą godziną o "polskim Breiviku" wiemy więcej. Zbierane są informacje, media poznają nowe fakty. Wiemy, że jego poglądy można okreslić jako "nacjonalistyczne, ksenofobiczne oraz antysemickie" oraz, że "przygotowywał serię ataków bombowych w Warszawie. (...) Chciał zaatakować polityków różnych opcji. Jego celem miało być wywołanie rewolucji w kraju."
Cofnijmy się do pięknego, jesiennego wieczoru 11 listopada i scen z warszawskiej Agrykoli. Czy to nie tam tajemniczo kilku panów o poglądach narodowych wykrzykiwało z mównicy, że nadchodzi czas obalenia obecnego ustroju? Na pytania mediów i ekspertów dotyczących tego jak mają zamiar do tego doprowadzić, tajemniczo odpowiadali, że poprzez ogólną rewolucję i obudzenie się społeczeństwa, bo przecież poprzez demokratyczne przejęcie władzy ze względu na niskie poparcie ruchu narodowego jest to niemożliwe.
Dodajmy do tego, że szalony doktor aktywnie działał na południu Polski, gdzie wpływy ruchu narodowego są dużo większe aniżeli w innych rejonach naszego kraju. Ja nie twierdzę, że jakaś konkretna osoba z Agrykoli ma powiązania z dzisiejszymi rewelacjami, bo nie ja jestem od snucia takich hipotez. Nie ma dowodów - nie ma tematu. Są jednak istotne poszlaki wskazujące na zbieżność poglądów, terytorium działania i fakt "zainspirowania" Brunona K. okrelonymi poglądami. Kto go tak bardzo do tej rewolucji zainspirował i któżby miał w mniemaniu autora szalonego planu ją przeprowadzić? Liczę na to, że takie informacje zostaną sprawnie zdobyte.
