Tak bywa , że jak ktoś dużo podróżuje po świecie to z którejś z kolei podróży wraca do kraju zakochany po uszy z „płcią odmienną” w celu wspólnego spędzenia życia. Kolega rozkochany w Azji swego czasu wrócił do Polski z uroczą Japonką. Jak się okazało chęć wspólnego spędzenia życia nie była chwilowym kaprysem i para zaczęła snuć plany małżeńskie. Wszystko fajnie, ale związek musi najpierw pobłogosławić rodzina oblubienicy.
Ta zaanonsowała się w Polsce. Kolega lekko spięty, bo żaden jego związek nie dobrnął do etapu „zapoznania się rodziców” , a w dodatku tatuś dziewczyny to nie taki zwykły Japończyk, ale potomek starego samurajskiego rodu.
Wszystko jednak ułożyło się sympatycznie .Odbiór z lotniska, wspólny lekko zakrapiany obiad - słowem lody przełamane. Rodziny przypadły sobie do gustu i ruszyły na spacer po Warszawie. Po stolicy nie da się przejść nie natykając się na ślady Powstania i po jakimś czasie rozmowa zeszła na ten temat.
Kolega pokrótce opowiedział historię Powstania. Napomknął też o sporach Polaków i kontrowersjach jakie budzi po dziś dzień decyzja o jego wybuchu. I wtedy na twarzy sympatycznego Japończyka zagościło po raz pierwszy zdziwienie. Zagadnął mojego kolegę w ten deseń :
- Jeżeli wszystko dobrze rozumiem, to trwała wojna i wasza stolica była okupowana przez najeźdźcę, który mordował waszą ludność ?
- Tak.
- I wasze wojsko zaatakowało go, żeby się zemścić i go przepędzić?
- Tak.
- To nie rozumiem – gdzie tu miejsce na kontrowersje ?