Słowa Michalika w 2001r. na temat ksiedza pedofila z Tylawy:
"Czuję się zobowiązany zaprotestować przeciwko szarpaniu dobrej opinii naszych księży, co jest przecież atakiem niewybrednym znanych nam pewnych grup i środowisk. Dziś przybierają one coraz to inne kolory, ale zawsze wywodzą się od ojca kłamstwa".
Jeszcze wtedy nie musiał zasłaniać się tym, że to co powiedział, tego wcale nie powiedział, tylko był to lapsus słowny. Teraz juz po kilku godzinach tłumaczył się z równie durnowatych słów.
Czy to zmienił się sam Michalik, czy może taki wpływ ma na niego strach przed nowym papieżem, którego najwyrazniej bardziej interesuje bezpieczeństwo dzieci, niż pilnowanie kobiecych tyłków?
