Nie wiem dlaczego, ale w tym roku spodziewałem sie spokojnego marszu w warszawie. Może dlatego, że ostatnio przestałem śledzić wydarzenia na scenie politycznej i byłem nieświadomy co sie dzieje. Wstyd mi znowu za Polaków. Wstyd mi za to, że dzielimy sie na sztuczne podziały w podziały w imię jakiejś ideologi w tak ważny dzień. Zamiast przejść spokojnie ulicami Warszawy zjednoczeni to, zarówno lewica jak i prawica nie mogły doczekać sie konfrontacji. Wynikiem czego było 200 zatrzymanych. Leciały płyty chodnikowe, kostka brukowa, w ruch poszły bejsbole. Spalono wóz transmisyjny TVN24. Dochodziło do regularnych bitw zadymiarzy z policją. Oglądając transmisje czułem sie jak bym mieszkał w Afryce. Najgorsze jest to, że obydwie strony sa winne.
Jak zwykle podczas takiego dnia wypowiadali sie ludzie polityki. Mogłem usłyszeć np. że Biedroń blokuje marsz nacjonalistów i faszystów, ale to właśnie oni zaczęli. No kurde, jak ktoś staje na drodze jakiegoś marszu to on jest prowokatorem, a nie maszerujący. Głupotą wykazały sie także władze Warszawy z HGW na czele. Pozwoliły na 26 marszów, manifestacji które sie nawzajem przecinały. Trzeba być skończonym debilem, żeby nie wiedzieć że będzie zadyma. Zastanawiałem sie także, gdzie ja miałbym sie podziać na takim marszu, gdzie rodziny z dziećmi, starsze osoby? Co tacy ludzie jak skrajna prawica i lewica przekazują młodemu pokoleniu? Absolutnie nic.
Najśmieszniejsze jest to, że większość ludzi zapomniała o sensie i historii tego święta. Pomimo tego, że Piłsudskiego i Dmowskiego dzieliła przepaść potrafili dojść do kompromisu. Ja 11 listopada świętowałem na swój spokojny sposób w domu, będąc zażenowanym tym co widzę. Wstyd mi znowu za polaków.
