Poziom prezydenckiej kampanii (podobnie jak jej parlamentarnych odpowiedników) jest żenująco niski. Kandydaci (tzw, najpoważniejsi) okładają się sondażami i poparciem swoich kupowanych (za nasze pieniądze) klakierów w tzw. środowiskach opiniotwórczych. Ze świecą (gdzie tam ze świecą, z reflektorem przeciwlotniczym) nie uświadczysz w ich wypowiedziach i spotach nawet jednej merytorycznej i konkretnej propozycji programowej (nawet zakładając, że i tak nie mieliby ani chęci, ani zdolności, by ją spełnić - ot, tak dla przyzwoitości), zamiast tego wciskają nam tandetne i narcystyczne prywatne wspominki. Ta ich usypiająca i nic nie przedstawiająca treść może się wydawać uosobieniam kreowanej w nich łagodności i taktu, ale to tylko pozory, gdyż natręctwo w narzucaniu opinii publicznej tej bezwartościowej intelektualnie i politycznie tandety, przypomina agresję kiboli podsuwających wszystkim pod nos swoje szaliki, i domagających się nieustannego dla nich poklasku.
Ten przykład z kibolami i szalikowcami piłkarskimi nie jest tylko taką przenośnią, jaką by się wydawał - rekwizyt ten (z napisem "Polska" - jakże by inaczej) pojawiał się w spotach politycznych tychże kandydatów wielokrotnie, co podświadomie wskazuje na ich niemal dresiarską mentalność wyznawania kultu siły, wynikającego ze świadomości stojących za mini hord bezmyślnych wyznawców, którzy w razie czego, poszczuci przez hersztów rzucą się w wir zadymy.
Jak wiemy, celem kiboli piłkarskich, nie jest delektowanie się pięknem sportu i uczciwej rywalizacji, tylko chamskie narzucanie wszystkim swojej prostackiej wizji świata (albo bij pokłony przed szalikiem naszego klubu, albo cię sflekujemy) - i jakakolwiek dyskusja z nimi jest bezcelowa - zamknięci w świecie własnej narcystycznej pychy nie są zdolni nawet przyjąć do wiadomości (nie wspominając o próbie zrozumienia) istnienia innego świata, poza owym własnym klubem. Czy gdybyśmy teraz porównali zachowania owych dwóch "najpoważniejszych" kandydatów, to czy nie okazałyby się one zadziwiająco podobne?
Nie będą z nikim innym debatować - zwłaszcza na argumenty - tylko buch, prosto między oczy, pięścią sondaży kupionych u rozmaitych prostytutek do wynajęcia. Ustawka owszem, zawsze, ale na sondaże lub ewentualnie puste i pozbawione konkretnej treści narcystyczno - wspominkowe spoty lub slogany. Daleko idące podobieństwo wykazują też ich kibole - wyznawcy, których rzucają do pijarowskich zadym. Żaden z biorących na ich rozkaz w tych zadymach szeregowy kibol nie zadaje sobie trudu przeanalizowania merytorycznej wartości tego, w imię czego każą mu wymachiwać pałką propagandy. To, że ich hersztowie przyłapywani byli dziesiątki razy na kłamstwach, oportunizmie i lekceważącym stosunku do prawa - które notabene sami tworzyli - to dla owych szeregowych kiboli stanowiących bandę owych hersztów nic nie znaczy. To tak, jakby demolującym autobusy, pociągi i inne obiekty półgłówkom z szalikami (których widujemy przy okazji większości naszych ligowych meczów) próbować wytłumaczyć, że ich herszt to łobuz, a wartość tego, w imię czego demolują miasta jest żadna - odpowiedzą byłby ich zadowolony z siebie rechot i fanga między oczy...
I nie inaczej jest z naszymi "najpoważniejszymi" kandydatmi na prezydenta, i ich szalikowcami - spróbuj zadać im konkretne pytanie, o merytoryczną wartość tego, co z takim natręctwem nam wciskają, a usłyszych ich rechot i dostaniesz między oczy pałką sondaży...