Wszyscy wiedzą o 110 mld euro jakimi UE zasiliła bankrutującą Grecję. Nie wszyscy wiedzą, że ta pomoc była nielegalna w świetle obowiązującego unijnego prawa - Traktatu Lizbońskiego.
Grecki bail-out został uchwalony na podstawie art. 122.2 TL, który stanowi:
„W przypadku gdy Państwo Członkowskie ma trudności lub jest istotnie zagrożone poważnymi trudnościami z racji klęsk żywiołowych lub nadzwyczajnych okoliczności pozostających poza jego kontrolą, Rada, na wniosek Komisji, może przyznać danemu Państwu Członkowskiemu, pod pewnymi warunkami, pomoc finansową Unii.”
Jak łatwo zauważyć, w Grecji nie mieliśmy do czynienia z żadnymi klęskami żywiołowymi ani okolicznościami, które byłyby poza kontrolą władz tego państwa. Wręcz przeciwnie. Kryzys był wynikiem konkretnych, świadomych działań rządu greckiego. Można co najwyżej powiedzieć o klęsce socjalizmu, ale nie o klęsce żywiołowej.
Pomimo tego jakże jasnego zapisu, władze Unii przyznały pomoc w wysokości 110 miliardów euro. Przejmować się jakimś tam prawem, skoro grecki świat pracy w potrzebie? Działajmy!
Ktoś jednak zrozumiał, że jest to zbyt wielka hucpa i eurokraci zaczęli lobbować za zmianami w Traktacie, które umożliwiałyby legalne już bail-outy.
Postanowiono dodać zapis, którego wstępna wersja brzmi:
"Kraje członkowskie, których walutą jest euro, mogą ustanowić mechanizm stabilności w celu zapewnienia stabilności strefy euro jako całości. Przyznanie pomocy finansowej w ramach tego mechanizmu będzie obwarowane surowymi warunkami".
Cóż jednak z tego, skoro każdy myślący człowiek wie już jedno z pewnością: żadne prawo nie powstrzyma eurohołoty przed robieniem z nami i naszymi pieniędzmi tego co zechce. Nawet prawo, które przed dosłownie chwilą zostało w takich bólach i przy użyciu licznych intryg uchwalone (mam na myśli oczywiście Traktat Lesbioński).
Dobra lekcja dla tych, którzy w swej naiwności uznają UE za państwo prawa!