Ludwiq Ludwiq
773
BLOG

Smoleńskie problemy z czasem

Ludwiq Ludwiq Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

 Świadkowie wydarzeń z 10 kwietnia 2010 często błędnie podają czasy niektórych zdarzeń co powoduje, że mamy kłopoty z dokładną rekonstrukcją tego co wydarzyło się w Smoleńsku. W notce tej zaprezentuję tylko kilkanaście przykładów mylnego posługiwania się czasem przez niektóre osoby.

1) Marcin Wierzchowski

2010-12-16 przed Zespołem Parlamentarnym

Pan Marcin Wierzchowski: Nie, nie, nie, na zewnątrz, na zewnątrz. Tak, tak, staliśmy było chłodno, rozmawialiśmy sobie tak...
Poseł Elżbieta Kruk: Od której godziny?
Pan Marcin Wierzchowski: No ja byłem z godzinę przed, co najmniej na, na..
(strona 39)

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101216/%24File/78_20101216.pdf

10.03.2011 w TV Trwam

- O której godzinie pojawił się pan na lotnisku, jak wyglądał ten poranek?

- 10 kwietnia ja przyjechałem na lotnisko o, jakieś półtorej do dwóch godzin wcześniej zanim miał lądować samolot z prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej i delegacją towarzyszącą. I tam też oczekiwałem na całą delegację wraz z ambasadorem Bahrem i z innymi członkami delegacji, które, która miała witać pana prezydenta. I potem udać się ze wszystkimi na uroczystości w lesie katyńskim.

- Czyli rozumiem gdzieś było około godziny wpół do siódmej czasu polskiego?

- No, tak mi się wydaje bo rozbieżność tych godzin jest około dwóch godzin ale tak, to była ta godzina.

- Był pan świadkiem próby lądowania Iła?

- Wie pan co ja nie zwracam uwagi na to. Iła nie widziałem, ani nie słyszałem.

- A jakie samoloty lądowały wcześniej? Czy słyszał pan, zwracał uwagę czy był zajęty rozmową?

- My rozmawialiśmy, oczekiwaliśmy na przylot delegacji. Ustalaliśmy ostatnie rzeczy, dogrywaliśmy że zaprosimy osoby, że te osoby wsiadają do tego autokaru, tutaj pan prezydent Kaczorowski wraz z panem ministrem Stasiakiem. Resztę delegacji rozdzielamy do odpowiednich samochodów ze względu na to, że specyfika wizyty była też taka, że w pewnym momencie delegacja musiała się rozdzielić ze względu na to, że pan prezydent z czterema czy pięcioma osobami z najbliższej delegacji miał uczestniczyć w obiedzie wraz z rodzinami katyńskimi.

- A Jak przyleciał wcześniej?

- My chyba przyjechaliśmy już po lądowaniu Jaka parę minut i ja lądowania Jaka nie widziałem.

- Spotkaliście się z dziennikarzami?

- Nie.

https://www.youtube.com/watch?v=zAslsmWHKwI

Jedna relacja przeczy drugiej. Wierzchowski nie mógł przyjechać na lotnisko nawet godzinę przed planowanym przylotem samolotu z prezydentem bo nie tylko, że nie widział lądowania Jaka i dziennikarzy ale także nie widział i nie słyszał Iła a przecież dźwięk silników Tupolewa wyraźnie słyszał. Wniosek: Wierzchowski przybył na lotnisko już po drugim podejściu Iła czyli podobnie jak ambasador Bahr około 40 minut przed planowanym przylotem Tu-154 tzn. gdzieś około 7:50 CEST = 9:50 MSD. Czy Wierzchowski przypadkiem nie przyjechał z ambasadorem Bahrem na lotnisko?

2) Jacek Sasin

Też może, ale to jest taka godzina, którą zapamiętałem, znaczy nie tyle ja zapamiętałem, co właśnie o tej godzinie, o 8.04 dzwoniłem do małżonki, o 9.04, a ona jakby miała czas w telefonie, więc sprawdziła później godzinę połączenia. Więc jeszcze, no to 10 po, mniej więcej wyjechałem, powiedzmy o wpół do byłem, o wpół do 10. byłem na lotnisku, bo tam spędziłem jednak myślę około, około godziny na miejscu katastrofy, więc to byłaby godzina wpół do 11., o 11. byłem z powrotem na, na cmentarzu. Więc myślę, że z ministrem Dudą, ja rozmawiałem z ministrem Dudą pewnie około godziny 12., a on relacjonował mi wydarzenia, które miały miejsce wcześniej. (strona 21)

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/%24File/78_20101006.pdf

M.Wierzchowski przed ZP

Pan Marcin Wierzchowski: Ja nie widziałem dziennikarzy. Ja nie widziałem dziennikarzy, i tak jak mówię, to już z doniesień medialnych wiem, że, że podobno, ja nie wiem jak jest naprawdę, że podobno pan Gerard Kwaśniewski tak, tak jak rozumiem, który jest kierowcą pana ambasadora, jest też oficer Biura Ochrony Rządu, ja tego nie wiem. Znaczy jeśli chodzi, jeśli chodzi o kolegów, którzy zabezpieczali uroczystości to ja, to moje zeznania i podtrzymuję tutaj przed państwem, było tak, że ja ich na lotnisku nie widziałem. Według mojej wiedzy oni przyjechali dwoma samochodami, to znaczy w jednym jechali oni samochodem wiano, mercedes viano, drugim jechał pan minister Sasin razem z Adamem Kwiatkowskim. Na lotnisku przy tym miejscu gdzie my oczekiwaliśmy, oni się przesiedli do jednego samochodu i potem podjechali pod miejsce, na miejsce katastrofy. I tam się spotkaliśmy na około 20 minut czy pół godziny po tym jak... (strona 49-50)

Jacek Sasin twierdzi, że był na miejscu katastrofy około godziny. Wierzchowski natomiast że to było około 20 minut do pół godziny. Jak wiemy Sasin wg jego relacji wyjechał z Katynia o 9:10 CEST (spod wejścia głównego) a na cmentarzu z powrotem najpóźniej był o 10:34 CEST. Przejazd w obie strony zajął mu co najmniej 40 minut a do tego dodać trzeba jeszcze czas jaki zajął mu na przejście od mercedesa Viano do miejsca katastrofy (powiedzmy 200 m), czas przejścia od miejsca katastrofy na ul.Kutuzowa, gdzie była zaparkowana limuzyna ambasadora Bahra (około 200 m) i czas przejścia spod wejścia głównego na polski cmentarz wojenny (340 m). Wniosek: Sasin był na miejscu katastrofy niecałe pół godziny.

Smoleńskie problemy z czasem10:34:32 CEST Jacek Sasin rozmawia przez telefon już na cmentarzu w Katyniu po powrocie z miejsca katastrofy w Smoleńsku.

Ja przyleciałem do Warszawy, znaczy niestety tylko odtwarzam sobie te godziny, jakoś wtedy nie przychodziło mi do głowy, żeby notować dokładnie godziny, jak to godzinowo wyglądało. Ale ponieważ o 18. była msza w Warszawie, w Katedrze św. Jana, w której wziąłem udział, a wpół do szóstej mniej więcej byłem w Pałacu Prezydenckim, a jeszcze wcześniej byłem w Kancelarii, około pół godziny, to myślę, że w Kancelarii byłem gdzieś o 5. Więc pewnie około gdzieś wpół do piątej wylądowałem na lotnisku, co oznacza, że musiałem, nie wiem, po 3, czy około 15, czy kilka minut po 15. ze Smoleńska odlecieć do Warszawy. (strona 15)

Sasin twierdzi, że ze Smoleńska odleciał kilka minut po 15 i wylądował o wpół do piątej w Warszawie. W Kancelarii był o 5, następnie o wpół do szóstej był w Pałacu Prezydenckim i o 18 na mszy w katedrze Św. Jana. 

Porucznik Artur Wosztyl

Po upływie ponad dwóch godzin na lotnisku pojawił się nowy kontroler i otrzymaliśmy zgodę na start. Było to około 15.35 czasu polskiego. Na lotnisku w Warszawie wylądowaliśmy o godz. 17.20.

http://static.presspublica.pl/red/rp/pdf/protokoly-Wosztyl.pdf

Msza Święta w Bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie była o 19:00 CEST.

Smoleńskie problemy z czasem

Wniosek: Jak-40 wyleciał ze Smoleńska ok. 15:35, wylądował o 17:20. Jacek Sasin był w Kancelarii około 17:50, a następnie w Pałacu Prezydenckim około 18:20 i na mszy o 19:00.

Jeśli chodzi o tą godzinę wylotu, to proszę państwa też niema tutaj żadnej sensacji. Po prostu został stworzony program wizyty pana prezydenta, tam na miejscu. Teraz jak sobie dobrze przypomnę, o 9. miała się, o godzinie 9. miała zacząć się uroczystość na Cmentarzu w Katyniu, miała się zacząć od uroczystości na tej części prawosławnej, o 9.30 miały zacząć się uroczystości, już msza święta na Polskim Cmentarzu Wojennym. I w stosunku od tej, niejako jakby od tej godziny planowaliśmy wylot prezydenta, czy normalną praktyką było, to iż szła i zapytanie, odbywało się zapytanie do pułku lotniczego, ile trwa przelot na tej trasie. Dostaliśmy informację najpierw, nie pamiętam w tej chwili tego programu już godzinowego już dokładnie, więc mogę się mylić, ale tam właśnie było tak, że najpierw dostaliśmy informację o tym, że lot trwa bodajże 2 godziny, a potem zostało to skorygowane. Ja mam chyba program, przepraszam bardzo państwa. Nie, mam tylko przebieg uroczystości. (strona 16)

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20100922/%24File/78_20100922.pdf

Smoleńskie problemy z czasem

Jak widzimy w książeczce uroczystości na cmentarzu polskim miały się zacząć o 10 CEST = 12 MSD. Pan minister twierdzi, że o 9:30. Wniosek: pomyłka o pół godziny.

Minister Jacek Sasin: ...był przewidziany bezpośredni - przepraszam bardzo, coś wyłączam papierami chyba - był przewidziany bezpośredni przejazd prezydenta z lotniska na cmentarz. W związku z czym nie było po drodze żadnego miejsca gdzie prezydent miałby spędzać jakiś czas, prawda, wolny po przylocie, dodatkowo to lotnisko nie stwarzało żadnych warunków do tego, żeby taki czas wolny tam zorganizować. No po prostu nie było to lotnisko, nie był to port lotniczy, gdzie można było, nie wiem, mieć jakąś poczekalnię, salonik, gdzie prezydent mógł by odpocząć po podróży. Stąd zaplanowano bezpośredni przejazd na cmentarz. I to, że ta godzina, jakby ten wylot został zaplanowany dobrze, no o tym świadczy to, że pomimo spóźnienia, które, wylotu, które się odbyło i nie mówię o tej pół godzinie, tylko która została jakby planowo przesunięta, ale jakby i tak ten wylot wystąpił trochę później, to rozpoczęcie uroczystości byłoby całkowicie zgodnie z planem, ponieważ lądowanie samolotu na lotnisku w Smoleńsku było przewidziane na godzinę 9., na godzinę 9., znaczy 8.55 chyba dokładnie, a na godzinę 9. wyjazd z lotniska. Więc biorąc pod uwagę, że katastrofa nastąpiła o godzinie 8.41 przy lotnisku, no to widać wyraźnie, że to lądowanie byłoby jeszcze przed czasem, nawet w stosunku do tego czasu założonego. Natomiast sugerowanie tego, że takie zaplanowanie podróży uniemożliwiło skorzystanie z lotu zapasowych, w związku z tym, że na lotnisku w Smoleńsku nie było możliwości lądowania, ale przecież były wyznaczone lotniska zapasowe, lotnisko w Witebsku czy też w Mińsku na Białorusi, żeby nie było możliwości skorzystania z tych lotnisk, bo czas lotu został zaplanowany na sztywno.
No proszę państwa, to są uwagi formułowane przez osoby, które, przepraszam, że to powiem, ale nie mają pojęcia za bardzo jak się planuje tego typu wizyty. No bo trudno sobie wyobrazić, że w sytuacji kiedy przelot, przejazd np. nie wiem z Mińska do Smoleńska miałby trwać 3 godziny, no to rozumiem, że należałoby zaplanować tą wizytę w ten sposób, że prezydent ma w Smoleńsku lądowanie 3 godziny przed czasem rozpoczęcia uroczystości. No, a jak rozumiem wypadek taki, że nie ma możliwości lądowania jest czymś incydentalnym, więc zdarza się powiedzmy, nie wiem, raz na sto wizyt. No ja, prezydent odbył bardzo wiele np. wizyt krajowych, no kilkadziesiąt wizyt krajowych i takie sytuacje, że nie mógł lądować na zaplanowanym lotnisku, ja pamiętam, no jedną taką pamiętam sytuację, gdzie zamiast w Krakowie musiał wylądować na lotnisku w Katowicach, ze względu na mgłę. No, ale no to są bardzo incydentalne przypadki. Więc planowanie każdej wizyty w ten sposób, że daje się, nie wiem, 3-godzinny zapas na to, że być może coś, że być może będzie mgła, no jest czymś absurdalnym. No jakby no wtedy należy założyć, wtedy po prostu opóźnienie uroczystości, no to też jakby nie byłaby tragedia gdyby coś takiego miało miejsce.
(strona 16-17)

Smoleńskie problemy z czasemhttp://clouds.web-album.org/photo/364873,program-10-04-2010-i-program-lotu-7-04-2010

Nie wiem skąd Sasin wziął tą 8:55 jako spodziewaną godzinę przylotu Tupolewa skoro program podaje 8:30 CEST. Wniosek: wiceszef kancelarii prezydenta podał niedokładną planowaną godzinę przylotu Tu-154M. Pomyłka o pół godziny.

3) Piotr Marciniak
W dniu 10 kwietnia 2010 r. j przebywałem w Moskwie. W Smoleńsku delegację powitalną reprezentował Pan Ambasador RP J. B. Około półtorej godziny przed planowanym lądowaniem w Smoleńsku samolotu prezydenckiego, otrzymałem informację od G. C., że z uwagi na złe warunki pogodowe nad Smoleńskiem, planowane jest lądowanie samolotu z Prezydentem RP w Moskwie na lotnisku Wnukowo, ewentualnie w Mińsku lub Witebsku. Z uwagi na powyższe udałem się na lotnisko Wnukowo, oddalone od Ambasady RP o około 20 km. W międzyczasie kontaktowałem się z G. C., aby ustalić, gdzie samolot będzie lądował. Nie potrafił mi tego powiedzieć. Będąc blisko lotniska Wnukowo sekretarka Ambasadora RP, J. Cz. poinformowała mnie telefonicznie, iż najprawdopodobniej doszło do katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Informację tą uzyskałem około godziny 11.00 czasu lokalnego. Natychmiast wróciłem do Ambasady.
 
Paweł Kozłow
Kozłow, będąc na lotnisku, pozostawał w kontakcie z grupą kierowania lotami za pośrednictwem Krasnokutskiego. Około godz. 9.55 Krasnokutski przekazał mu informację "o możliwości odejścia samolotu Tu-154M na lotnisko zapasowe w związku z trudnymi warunkami pogodowymi i ograniczoną widocznością na lotnisku".
 
Dariusz Górczyński
- Około godziny 10:00 (czasu moskiewskiego) Paweł Kozłow (Federalna Służba Ochrony) , który był chyba cały czas w kontakcie ze służbami kontrolnymi lotniska, stwierdził, że jest coraz gorsza pogoda i samolot będzie robił próbne podejście, ale prawdopodobnie zostanie skierowany do Moskwy na lotnisko Wnukowo, żeby przeczekać mgłę i następnie ponownie przylecieć do Smoleńska (…) po około 15-20 minutach Paweł Kozłow powiedział, że kontrolerzy lotniska przekazali mu, że nasz samolot będzie jednak do Mińska. (…) Po tych rozmowach dalej oczekiwaliśmy na przylot bądź dalsze informacje. Około 10:40 wyszliśmy z namiotu. Paweł Kozłow powiedział mi, ze nasz samolot zaraz będzie robił próbne podejście. Wcześniej słyszałem, że rosyjski IŁ próbował lądować, ale mu się to nie udało. Ja tego samolotu nie widziałem i nie słyszałem. W pewnym momencie usłyszałem ryk silników, a następnie głośny huk. Pobiegliśmy do samochodów i szybko pojechaliśmy w stronę, skąd dobiegał huk. Wysiedliśmy z samochodów na końcu pasa i pobiegliśmy dalej. Wśród drzew zobaczyliśmy szczątki samolotu, a w zasadzie koła skierowane do góry. Czuć było zapach paliwa i widać było trochę płomieni - dodał naczelnik Wydziału Federacji Rosyjskiej Departamentu Wschodniego MSZ.
 
Wniosek: Piotr Marciniak nieprawidłowo określił planowaną godzinę przylotu Tu-154 do Smoleńska. Pomylił się o godzinę. Planowana godzina to 10:30 MSD zatem powinien powiedzieć, że około pół godziny przed planowanym przylotem otrzymał informację od Grzegorza Cyganowskiego.
 
4) Antoni Macierewicz
Tak rzeczywiście byłem i zdecydowałem się na wyjazd pociągiem a nie samolotem, ponieważ nie byłem nigdy w Rosji. Chciałem po prostu zobaczyć chociażby z okien pociągu jak Rosja wygląda. Jak ta ziemia obecnie wygląda. Było nas ponad 60 posłów i senatorów a także rodziny katyńskie, harcerze, żołnierze. Specjalny pociąg, który tam jechał, bardzo rano przyjechaliśmy na miejsce do Smoleńska około godziny piątej.
 
 

Senator Stanisław Kogut, jeden z tych który organizował wyjazd całego pociągu do Smoleńska(strona 55):

Przyjechaliśmy do Smoleńska - była godzina 6.00 czasu miejscowego, 4.00 czasu polskiego - wysiedliśmy z pociągu, autokarami udaliśmy się na posiłek.

http://ww2.senat.pl/k7/dok/sten/057/57sten1.pdf

Wniosek: Poseł Macierewicz nieprawidłowo podał czas przyjazdu pociągu specjalnego, chyba że miał na myśli czas białoruski.

Przewodniczący Zespołu Parlamentarnego mówił w 2012 roku podczas spotkania w Wawrze, że pierwszy filmik nakręcony został 15 - 20 minut po katastrofie. (od 0:27:00 do 0:32:40)

https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=rp59nnqU5jE

Przeczą oczywiście temu relacje zarówno Władimira Safonienki, Marcina Wierzchowskiego, Sławomira Wiśniewskiego, jak i film nakręcony przez montażystę TVP.

Wniosek: Macierewicz nieprawidłowo podał czas nakręcenia filmu 1.24.

5) Sławomir Wiśniewski

Mój materiał był mniej więcej wyemitowany w świat, nie więcej jak pół godziny, nie więcej jak godzinę po moim zatrzymaniu. (od 7:22)

https://www.youtube.com/watch?v=BP3lInh8yrg

Wiśniewski został zatrzymany o 8:57 CEST. Jego film po raz pierwszy pokazano o 10:27 CEST.

Smoleńskie problemy z czasemWniosek: Od momentu zatrzymania Wiśniewskiego do emisji jego filmu w telewizji minęło półtorej godziny.

6) Krzysztof Kaszuba

"W Smoleńsku jesteśmy o czwartej rano czasu polskiego czyli o 6 rano czasu lokalnego. Za trzy godziny mamy wsiąść do autobusu. Czas na mały spacer."

http://www.wszrze.edu.pl/html/plvers/katyn2010.html

"- 17 wagonów zajmowały głównie rodziny katyńskie. Dwa zarezerwowano dla posłów. Był też wagon dziennikarski, gdzie akurat dwa przedziały zajęły takie osoby jak ja. Przyjechaliśmy do Smoleńska gdzieś około godziny 9 rano. Podstawionymi autokarami dotarliśmy na cmentarz katyński około 11."

http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100412/LUDZIEIOPINIE/347525739

Dziwne, że te dwie relacje tej samej osoby tak się różnią. Wniosek: Druga relacja jest nierzetelna. Być może to pomyłka dziennikarza przeprowadzającego wywiad.

7) Edward Siarka

10.04.2010 r. sobota

Obsługa pociągu robi pobudkę około godz. 5:00 czasu miejscowego (czas warszawki to 7:00).

O godz. 6:00 czasu miejscowego jesteśmy w Smoleńsku.

http://www.edwardsiarka.pl/aktualnosci/moja-droga-do-katynia-346.html

Panu posłowi wyszło, że jeśli mamy w Smoleńsku 5:00 to w Warszawie 7:00. Zamiast odjąć 2 godziny od czasu obowiązującego w Smoleńsku to E.Siarka dodał i wyszło jak wyszło. Wniosek: Pan poseł pomylił się o cztery godziny określając czas obowiązujący w Warszawie.

8) Adam Kowalski

Adam Kowalski opowiada o drodze do Katynia: - O 21.30 w piątek wyjeżdżaliśmy pociągiem z Torunia w kierunku Warszawy, gdzie dotarliśmy przed 5.00 rano. Z Warszawy mieliśmy specjalnie podstawiony pociąg o 10.30 do Smoleńska, skąd około 15 km trzeba było dojechać autobusem. Krótko przed wyjazdem w Warszawie pożegnaliśmy się z panem ministrem Andrzejem Przewoźnikiem. Rozmawialiśmy, że spotkamy się w Smoleńsku, a później na uroczystościach w Katyniu. W drodze do Smoleńska czekała nas zmiana kół, ponieważ tam są o 12 cm szersze tory. W pociągu jechało około 200 osób. Byli to różni ludzie - poczynając od członków Rodzin Katyńskich po ministrów.

Do Smoleńska dojechali o 4.00 rano czasu polskiego (różnica czasowa między Warszawą a Smoleńskiem wynosi 3 godziny). - Gdy wysiedliśmy z pociągu, była mgła i bardzo zimno. Jak byłem już w Smoleńsku, ksiądz Andrzej Kwaśnik zadzwonił do mnie. Rozmawialiśmy przez chwilę. Mówiliśmy, że się spotkamy na miejscu. Ksiądz Andrzej mówił mi, że on jak wróci do Polski pojedzie do Częstochowy - opowiada Adam Kowalski.

http://fakty.interia.pl/kujawsko-pomorskie/news-mial-byc-w-samolocie-zyje-dzieki-mamie,nId,1232943

http://palukitv.pl/teksty/przestrzen-lokalna/inne/9872-zyje-dzieki-mamie.html

Jak mogli w piątek o 21:30 wyjechać pociągiem z Torunia, skoro pociąg specjalny odjechał z Warszawy do Smoleńska o 10:18 właśnie w piątek 09.10.2010? Wniosek: Z Torunia wyjechali w czwartek o 21:30. Błędnie podano również różnicę czasową między Warszawą a Smoleńskiem.

9) śp. Andrzej Przewoźnik

"W sumie w specjalnym pociągu, który wyjedzie z Warszawy w piątek, 9 kwietnia, znajdzie się ok. 400 osób. Poza rodzinami ofiar będą żołnierze kompanii honorowej Wojska Polskiego, harcerze i wolontariusze" - powiedział Przewoźnik. Jak poinformował, pociąg wyjedzie o godz. 22 z dworca Warszawa Zachodnia, w Smoleńsku będzie w sobotę rano. Z kolei powrót ze Smoleńska planowany jest w sobotę na godz. 20, w Warszawie pociąg ma być ok. południa następnego dnia.

http://www.wprost.pl/ar/191118/Jest-plan-pobytu-premiera-i-prezydenta-w-Katyniu/

Jak to możliwe, że pociąg wyjedzie w piątek o 22:00 z Warszawy a dotrze do Smoleńska w sobotę rano? Wniosek: śp. Andrzej Przewoźnik przekazał informację, że pociąg odjedzie o dziesiątej a dziennikarz napisał, że o 22:00 nie mając pojęcia jaki jest czas podróży do Smoleńska.

10) Wojciech Przesmycki

11 kwietnia tuż przed 9 rano pociąg specjalny kończy swój bieg, wjeżdża na perony dworca Warszawa Zachodnia.

http://www.radaopwim.gov.pl/article_details/46/pociag-specjalny/

Pociąg specjalny ze Smoleńska do Warszawy przyjechał przed ósmą. Pewnie pan Przesmycki nie przestawił sobie zegarka z Białorusi. Wniosek: W. Przesmycki pomylił się o godzinę podając czas przyjazdu pociągu specjalnego.

11) Wyjazd pociągu specjalnego ze Smoleńska

Wg Stanisława Koguta skład wyjechał o 16:30. Senator mówi oczywiście o czasie letnim moskiewskim. (strona 55)

Po mszy świętej bardzo szybko pociąg wyjechał – wyjechał o godzinie 16.30, miał wyjechać o 22.30 – z powrotem do Polski.

http://ww2.senat.pl/k7/dok/sten/057/57sten1.pdf

Władysław Korowajczyk podaje 14:40 jako godzinę wyjazdu.

Autokar i nasz pociąg specjalny. Ruszamy ze Smoleńska 14.40, zamiast planowanego wyjazdu o godzinie 19.00. Wyjeżdżając nie wiedzieliśmy kto zginął, ale nawet nie znana nam była liczba ofiar.

http://www.katolickie.media.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1389:wadysaw-korowajczyk-ziemia-smoleska&catid=61:druga-tragedia-katynska-2010&Itemid=141

Poseł Siarka natomiast podaje inną godzinę odjazdu.

O godz. 16:00 pociąg rusza do Warszawy.

http://www.edwardsiarka.pl/aktualnosci/moja-droga-do-katynia-346.html

Podobnie Wojciech Przesmycki

tuż po 16 rosyjskiego czasu odjeżdżamy ze smoleńskiego dworca. Słońce co prawda świeci ale nie grzeje.  Wracamy do Polski każdy wpatrzony w szybę, z nosem na kwintę. Ze łzami w oczach i odwiecznym pytaniem , na które nie ma odpowiedzi: dlaczego? Około czwartej nad ranem przekraczamy granicę RP. Pada deszcz.

http://www.radaopwim.gov.pl/article_details/46/pociag-specjalny/

i Adam Abramowicz

Po zakończonej celebracji chcieliśmy jechać na lotnisko ale nam nie pozwolono. Oświadczono, że godzina odjazdu pociągu została przełożona z 22.30 na 16. Mamy się udać na obiad i potem bezpośrednio do pociągu. Podczas jazdy otrzymałem dziesiątki smsów z pytaniami czy żyję i wyrazami współczucia. Dzwonili znajomi i przyjaciele z całej Polski, a nawet rodzina z dalekiej Brazylii. W Polsce byliśmy wczesnym rankiem w niedzielę. Chciałem znaleźć się jak najszybciej wśród najbliższych dlatego wysiadłem w Terespolu. Było tuż przed 5 rano. Liczyłem, ze będzie niedługo jakiś pociąg do Białej Podlaskiej. Dzięki uprzejmości bialskich strażaków a potem policjantów, którym serdecznie dziękuję , do domu dotarłem o godzinie 6.

http://abramowicz.com.pl/?id=artykuly&x=107

Specjalny pociąg do SmoleńskaGodzina 16:15:08 MSD = 14:15:08 CEST.  Widzimy, że pociąg jeszcze nie odjechał z dworca.

Nie jest możliwe aby pociąg wyjechał ze Smoleńska o 16:00, 16:30 i jeszcze o 16:40. O 16:15 stoi jeszcze na dworcu. Wniosek: Pociąg specjalny wyjechał ze Smoleńska około 16:30 MSD.

12) Adam Kaczmarek

Smoleńskie problemy z czasemWg autora zdjęcie wykonano o 10:36 CEST a film tego samego autora (link poniżej) nagrano od 10:32 CEST do 10:37:30 CEST.

https://www.youtube.com/watch?v=Ks516E4Fmsk

Wniosek: początek filmu nie nagrano o 10:32 CEST tylko około 6 minut później. W którym momencie kadr z filmu jest zgodny ze zdjęciem? Czy pan Kaczmarek jednocześnie pstrykał zdjęcia i kręcił film?

13) Wiktor Bater

Byliśmy tam kilka dni wcześniej, ponieważ dwa dni przed przylotem prezydenta, jego zaplanowaną wizytą w lesie katyńskim, przyjechał premier Donald Tusk, by spotkać się z Władimirem Putinem. Byliśmy tam obsługiwać te wydarzenia. Kiedy przyjechaliśmy na cmentarz, była godz. 08:30 czasu polskiego. Pierwsze, co nam się rzuciło w oczy, to że nie ma tam praktycznie żadnej ochrony. Kiedy dwa dni wcześniej przylatywał premier i przyjechał Władimir Putin, tam było strasznie dużo ochrony, funkcjonariuszy FSB, naszych "borowików", natomiast na wizytę prezydenta Polski praktycznie ochrony nie było. Z naszej strony widziałem tylko dwóch BOR-owców, reszta była już na cmentarzu. Kiedy weszliśmy na cmentarz o godzinie 8:40, pogoda była średnia, zachmurzenie spore, słońca nie było.

Dziennikarz podkreślił, że w lesie katyńskim nie było także mgły. - O godz. 8:49 zadzwonił do mnie jeden z polskich dyplomatów, Darek Kurczyński, który czekał na prezydenta na lotnisku Siewiernyj, i powiedział "Wiktor, jeżeli czekasz w lesie katyńskim na cmentarzu na prezydenta, to się nie doczekasz". Jego głos był bardzo wzburzony. Powiedział "na razie nic więcej ci nie powiem, była awaria, jest gęsta mgła, niczego nie wiem." Wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy z hekatomby, do której doszło. Kilka minut później Darek zadzwonił jeszcze raz i powiedział "Wiktor, nie ma co zbierać. Wszystko rozbite, nikt nie przeżył katastrofy."

 - To był gorący kartofel w naszych rękach i dla naszego wydawcy, Radka Kietlińskiego, przyznaje Bater. - Zadzwoniłem do niego przed godz. 9:00. Zapytał, czy ktoś to potwierdza, bo agencje nic nie podają, nikt o tym nie mówi. Kilka minut później pędziliśmy samochodem w kilka osób na lotnisko w Siewiernyj. Jako pierwsi poinformowaliśmy o tym co się stało, na cmentarzu katyńskim nikt niczego nie wiedział, BOR-owcy nie byli poinformowani o tym, co się stało.

http://radiogdansk.pl/index.php/wydarzenia/item/12461.html

Krzysztof Łapacz

Smoleńsk, 10 kwietnia, wczesne godziny poranne. Myślę, że to było gdzieś około szóstej, po szóstej. Wsiedliśmy w auto z Wiktorem Baterem no i udaliśmy się do Katynia. Dojechaliśmy na miejsce. Wytargaliśmy cały ten sprzęt, który mieliśmy ze sobą. No i podstawowe pierwsze działania tak. Czyli musisz znaleźć sobie miejsce z którego będzie widać jak najlepiej wszystkich oficjeli. Trzeba było udźwiękowić czyli zamontować sobie mikrofony na głośnikach, które były tam już rozstawione. Jak tą bazę miałem no to już mogłem się właściwie zabrać za robienie zdjęć, które chciał Wiktor czyli dokumentowaniem cmentarza, porozmawianiem z rodzinami. Wyglądało to wszystko prosto, normalnie. 

(od 1:00)

https://www.youtube.com/watch?v=Y2mVvxxxa2A#t=38

Smoleńskie problemy z czasemGodzina 7:19 CEST. Wiktor Bater jest już na cmentarzu katyńskim.

https://plus.google.com/photos/117587835008275210502/albums/5630052134504444513/5910149066127585234?banner=pwa&pid=5910149066127585234&oid=117587835008275210502

Wniosek: Bater z Łapaczem przyjechali na cmentarz katyński około 8:30 czasu moskiewskiego letniego MSD czyli ok. 6:30 czasu polskiego letniego CEST.

Przykładów relacji osób, które nieprawidłowo podają czasy poszczególnych zdarzeń jest dużo więcej. Fakt że dziennikarze, politycy, urzędnicy czy inne osoby błędnie umiejscowiają niektóre wydarzenia w czasie nie świadczy o manipulacji czasem, tylko o niedokładnym relacjonowaniu zdarzeń z 10 kwietnia 2010 roku przez świadków. Często mogą to być zwykłe literówki.

Ludwiq
O mnie Ludwiq

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka