Ludwiq Ludwiq
905
BLOG

Akcja ratownicza MCzS-u

Ludwiq Ludwiq Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Jedną ze służb ratowniczych, które brały udział w akcji ratunkowej po katastrofie Tupolewa były smoleńskie oddziały Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych FR. W kwietniu 2010 roku naczelnikiem MCzS-u w obwodzie smoleńskim był Michaił Osipienko. Zastępcą naczelnika był natomiast płk Andriej Miedwiediew.

Andriej Miedwiediew o katastrofie dowiedział się telefonicznie prawdopodobnie od swoich podwładnych sześćdziesiąt, dziewięćdziesiąt sekund po upadku samolotu. Był wtedy w centrum Smoleńska, w biurze budynku MCzS-u.

Akcja ratownicza MCzS-u

Gmach MCzS-u w Smoleńsku mieści się przy ul. Багратиона. Tam zapewne było też biuro zastępcy naczelnika.

Płk Miedwiediew jak podaje na polankę dotarł po 20 minutach od telefonu z informacją o katastrofie. Nie wiemy dokładnie którą trasą dostał się na miejsce katastrofy ale można przypuszczać, że w okolice miejsca zdarzenia jechał nie dłużej jak 15 minut. Poniżej jedna z tras wyznaczona przez Google Maps.

https://goo.gl/maps/RC5OO

Raport MAK (strona 102)

11:03 - na miejsce CzS przybyła OG GU MCzS Rosji dla okręgu Smoleńskiego, (Starszy naczelnik GU MCzS Rosji dla okręgu Smoleńskiego, a także 3 ludzi., 1 jednostka techniczna) z ruchomym kompleksem WKS (5 ludzi, 1 jednostka techniczna);

http://stary.naszdziennik.pl/zasoby/raport-mak/raport_polski.pdf

Relacja Michaiła Osipienki, naczelnika MCzS-u obwodu smoleńskiego:

Byłem tu praktycznie pierwszy. Pierwsze tu były moje pododdziały, po nich byłem ja. To koszmarne. (od 2:15)

https://www.youtube.com/watch?v=dB08tmbl2TQ

„Około godziny 10:50 na miejsce dojechał wóz dowodzenia z Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych z oficerami wyspecjalizowanymi w zarządzaniu kryzysowym. [...] Według zeznań tych oficerów nie byli oni na lotnisku, lecz dostali telefon pełniąc dyżur w centrum miasta i przyjechali jak najszybciej, jak tylko się
dało. [...] Natychmiast przejęli dowodzenie akcją. Na miejscu działań były już 2 zastępy straży pożarnej, policja oraz 1 zastęp straży pożarnej Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych - to oni dotarli tam jako pierwsi."

„ZBRODNIA SMOLEŃSKA – ANATOMIA ZAMACHU” strona nr 550

"Analiza relacji 200 świadków" (strona 83-84)

http://orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9STJU7/%24File/Analiza%20relacji%20200%20%C5%9Bwiadk%C3%B3w%20ZPa.pdf

Tym wozem dowodzenia, którym dotarło kierownictwo MCzS-u na miejsce katastrofy był prawdopodobnie Gaz-2705. Widzimy go na zdjęciu w "Analizie relacji 200 świadków" na stronie 84 stojącego na stacji benzynowej "Inprokom".

Akcja ratownicza MCzS-uTak wygląda Gaz-2705 MCzS-u.

http://photo.qip.ru/users/igorzhukov.fotoplenka/151061608/?mode=xlarge&sort=date&page=2

Sławomir Wiśniewski przed Zespołem Parlamentarnym relacjonował, że ten drugi dźwięk słyszany od ok. 3:50 na jego materiale filmowym to syrena karetki pogotowia. W tym momencie mamy ok. 8:53:05 CEST przyjmując za początek filmu ok. 8:49.

http://ludwiq.salon24.pl/579902,karetki

Akcja ratownicza MCzS-u

Ambulans Gaz-2705. Podobne karetki brały udział w akcji ratunkowej w Smoleńsku.

http://ru-auto.livejournal.com/32910036.html

Akcja ratownicza MCzS-uKaretka na lotnisku w Smoleńsku.

Jednak czy Wiśniewski o 8:53 CEST na pewno słyszał syrenę karetki pogotowia a nie wóz dowodzenia z Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych? Oba pojazdy to samochody tej samej marki Gaz-2705 i być może mają podobne dźwięki syren.

Relacja Jerzego Bahra

Gdy doszło do katastrofy, był Pan z pozostałymi członkami komitetu powitalnego na lotnisku...
- Tak. Stałem wówczas na płycie lotniska w miejscu, gdzie znajdowały się obie delegacje oddzielone od siebie o kilkanaście metrów.

...

Z tego miejsca widział Pan wozy strażackie?
- Tamten teren jest nierówny. Ze swojego miejsca widziałem jedynie wóz, który - jak później mi wytłumaczono - był czymś w rodzaju centrum dowodzenia. I ten wóz oddzielał nas od tego miejsca, gdzie znajdowała się główna część samolotu. Nie widziałem karetki, tylko wóz strażacki, za którym też jechaliśmy.

http://stary.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100604&typ=po&id=po31.txt

Jaki wóz widział ambasador, który był czymś w rodzaju centrum dowodzenia? Czyżby to była ta ciężarówka sfotografowana o 10:09 CEST na miejscu zdarzenia? Bardzo możliwe.

Akcja ratownicza MCzS-u

Poniżej na zdjęciu prawdopodobnie ten sam biały Ził-131 MCzS-u jedzie już po drodze asfaltowej. Widać mocno ubłocone koła.

Akcja ratownicza MCzS-u

http://clouds.web-album.org/photo/316361,nowe-fotki

Jak już wcześniej pisałem strażacy, którzy byli w remizie OP SMAZ oddalonej 250 m od miejsca zdarzenia usłyszeli huk upadającego samolotu i jako pierwsi wyjechali na miejsce katastrofy samochodem pożarniczym Ził-131. Wóz ten minął stację benzynową "Inprokom" i dalej skierował się na błotnistą drogę, na której około 8:44:30 CEST włączono syrenę alarmową. Syrenę tą słyszymy na filmie 1.24. Na miejsce zdarzenia załoga z Ziłem dotarła gdzieś między 8:46:30 a 8:47 CEST. Syrenę alarmową słyszał także Roman Kriukow, ratownik który przedzierał się przez lasek od strony lotniska w kierunku wraku.

Ratownik Krukow doskonale pamięta jak 10 kwietnia po włączeniu się syren alarmowych przedzierał się wraz z kolegami przez krzaki porastające obrzeża smoleńskiego lotniska.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,opage,25,title,Wstrzasajace-wspomnienia-lekarek-ze-Smolenska,wid,12742202,wiadomosc.html?ticaid=1147a8

Przed strażakami z OP SMAZ na polankę od strony lotniska dotarło trzech ich kolegów, którzy pełnili dyżur na Siewiernym. Byli to: mjr Siergiej Aleksandr Muramszczikow - szef jednostki strażackiej nr 3, Dmitrij Nikonow - kierowca z jednostki pożarniczej nr 3 i wspomniany już Roman Kriukow - strażak i ratownik z jednostki nr 43. Strażacy ci porzucili swój pojazd przed laskiem i dalej pobiegli przez las w kierunku wraku. I to właśnie ci strażacy wraz z pożarnikami z OP SMAZ jako pierwsi rozpoczęli akcję ratunkową dlatego widzimy ich od pierwszych sekund na filmie Wiśniewskiego.

„Część służb dojeżdżała na miejsce spoza lotniska, na przykład strażacy z pobliskiej remizy sami usłyszeli huk i wyjechali bez wezwania o godzinie 10:42. Jednak byli tam już ich koledzy, którzy pełnili służbę na lotnisku."

„ZBRODNIA SMOLEŃSKA – ANATOMIA ZAMACHU” strona nr 550

http://orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9STJU7/%24File/Analiza%20relacji%20200%20%C5%9Bwiadk%C3%B3w%20ZPa.pdf (strona 83)

Nasz pododdział - dwa wozy strażackie i samochód gaśniczy z lotniska - ruszył na miejsce katastrofy od strony drogi. My z oficerem Federalnej Służby Ochrony (FSO) pojechaliśmy po pasie startowym. Potem porzuciliśmy pojazd; dalej przedzieraliśmy się przez krzaki i las. Widzieliśmy już dym unoszący się nad wierzchołkami drzew.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,119674,title,Wstrzasajaca-relacja-strazaka-w-calosci-widzialem-tylko-jedna-mloda-dziewczyne,wid,12726173,wiadomosc.html

Tak się zastanawiam czy tych trzech strażaków z których jeden był ratownikiem oraz oficer FSO nie jechali przez pas startowy jednym pojazdem, który później porzucili przed laskiem. I czy to przypadkiem nie są te 3-4 osoby w "białych fartuchach" za którymi pobiegł Wierzchowski. Podejrzewam, że tak właśnie było. A to by oznaczało, że to właśnie ich widzimy na filmie 1.24 za odwróconymi kołami.

Pan Marcin Wierzchowski: Samochody zaczęły, zaczęły gdzieś tam zakręcać, wycofywać. Ja wysiadłem, zacząłem się rozglądać. W pewnym momencie zobaczyłem, bodajże trzy czy cztery osoby, które biegły, biegły na końcu tego muru, tam było błoto, takie krzaki i tak dalej. Wbiegły, wbiegły w las. Ja pobiegłem za nimi. Przebiegliśmy ze 30 metrów i zobaczyłem wrak samolotu. (strona 41)

Pan Marcin Wierzchowski: I potem ja wysiadłem z tego samochodu, zobaczyłem te osoby, już się nie patrzyłem na nikogo tylko po prostu pobiegłem za tymi osobami, które, które pobiegły do tego lasu. (strona 43)

Poseł Elżbieta Kruk: I jak już tam dobiegł pan, mówi pan, że przed panem były trzy osoby czyli te, z któryś tych samochodów..?
Pan Marcin Wierzchowski: Nie wiem czy za nami nie dojechał, nie dojechał jakiś kolejny, bo to była panika, tu nikt się nie oglądał, znaczy...
Poseł Elżbieta Kruk: Czy ja dobrze zrozumiałam, że jak pan tam dobiegł to już widział trzy osoby, trzech ratowników?
Pan Marcin Wierzchowski: Znaczy ja pobiegłem za nimi, tak.
Głos z sali: Nie, za nimi biegł.
Poseł Elżbieta Kruk: Pan biegł za tymi ratownikami?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, tak.
Poseł Elżbieta Kruk: Za trzema osobami.
Pan Marcin Wierzchowski: Tak.
Poseł Elżbieta Kruk: I wydawało się panu..
Pan Marcin Wierzchowski: To były osoby w fartuchach, no w białych, białych..
Poseł Elżbieta Kruk: A, w białych fartuchach.
Pan Poseł...: ...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Osoby w białych fartuchach.
Pan Marcin Wierzchowski: No, no.
Poseł Elżbieta Kruk: Czyli jako ratowników medycznych...?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, tak, tak. No ja to tak... No zawsze jest tak, i przynajmniej powinno być, że na takim lotnisku czy przy lądowaniu samolotów powinna być straż pożarna, powinny być służby.., karetka itd. (strona 57-58)

Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy przed panem jechała straż pożarna?
Pan Marcin Wierzchowski: Nie, nie było po prostu jak dojechać. Oni dopiero z drugiej strony przebili się i jak już potem to widać...
Poseł Elżbieta Kruk: Straż pożarna z drugiej strony, od drugiej strony przyjechała, tak, od drogi?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, od drogi, tymi krzykami tam, bo ciężko to nazwać lasem, bo to są takie krzaczory, jak na takich lekkich mokradłach, jedne większe drugie mniejsze, i one potem dojechały z tamtej strony. Nie ze strony, od strony tej której ja przyszedłem, bo potem jest jak na tych zdjęciach widać, że, że pas jest tak jakby, on ten samochód, ten samolot nie był w osi, tak, on się nie rozbił przed pasem tylko tak jakby obok.
Pan Marcin Wierzchowski: W tym sensie, tak. Czy z tamtej strony, strony jakoś później dojechały jakieś samochody? Tego nie wiem, bo, tak jak mówię, no my, najpierw nas odsunęli na jakieś...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ale gdy pan dobiegł, teraz wróćmy do tego, gdy pan dobiegł był tam ktoś już? Czy pan ma wrażenie, że był pan, te trzy osoby?
Pan Marcin Wierzchowski: No te trzy osoby i potem, potem dobiegali....
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Dobiegali następni.
Pan Marcin Wierzchowski: Dobiegali następni, tak. Dobiegali, nie wiem czy to było wojsko, czy to była milicja, czy, czy kto to był. No byli w mundurach.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: No, ale poza tymi trzema osobami gdy pan dobiegł i one też dobiegały na pana oczach, tak? Czy czekały już tam? Nie, dobiegały na pana oczach.
Pan Marcin Wierzchowski: No tak, no bo ja poszedłem za nimi, znaczy pobiegłem, ciężko nazwać biegłem, bo...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: No ja wiem, bo przy takim terenie.
Pan Marcin Wierzchowski: Trudno, przy tym, bo każdy mimo wszystko ma odruch tego żeby będąc w garniturze itd., to tam tego. I widziałem, że oni tam pobiegli, ja poszedłem za nimi, bo to nie było tak, że ja sobie wymyśliłem i że, o, to ja sobie tu wchodzę w las i ...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tylko oni byli dla pana, pewnymi przewodnikami, tak?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Kierunkiem, wyznaczali kierunek w którym iść?
Pan Marcin Wierzchowski: Mhm. (strona 59-60)

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101216/%24File/78_20101216.pdf

Pozostała część załogi z jednostki nr 3, która pełniła dyżur na lotnisku na miejsce zdarzenia dostała się wozem Ural-43206 od ulicy Kutuzowa. Ural podobnie jak Ził minął stację benzynową "Inprokom" i przez błotnistą drogę dostał się w okolice wraku o 8:55 CEST.

Raport MAK (strona 102)

10:55 - przybycie pierwszego zespołu strażackiego z PCz-3, podano dwa strumienie GPS-600 (pianowe) i 2 strumienie SWP10:55 - przybycie pierwszego zespołu strażackiego z PCz-3, podano dwa strumienie GPS-600 (pianowe) i 2 strumienie SWP

Akcja ratownicza MCzS-uUral-43206 z PCz-3 na końcu błotnistej drogi.

Ural z PCz-3 w momencie katastrofy stał prawdopodobnie na stojance. Około 8:43 CEST wyjechał z miejsca postoju na miejsce zdarzenia.

10:41:48: Krasn: K...a, rzucajcie tam straż, dokąd k...a!

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/przeczytaj-stenogramy-z-rozmow-kontrolerow,212876.html

Akcja ratownicza MCzS-u

Akcja ratownicza MCzS-uhttp://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/49/6c/54bfa9b23de79_z.pdf?1421907021

Raport MAK (strona 102)

10:42 - otrzymanie informacji o utracie łączności radiowej ze statkiem powietrznym przez dyżurnego Regionalnej bazy poszukiwawczo ratowniczej (RPSB) od dowódcy jednostki wojskowej 06755;

10:43 - ogłoszenie alarmu przez kierownika RPSB i wydanie rozkazu do wyjazdu zmiany dyżurnej;

Gdzie stał pojazd, którego kierowcą był zapewne Nikonow a jechali nim także Muramszczikow i Krjukow? Tego dokładnie nie wiemy. Czy samochodem tym był Gaz-2705? Też nie wiemy. Bardzo prawdopodobne, że pojazdem tym jechał także oficer ochrony rosyjskiej. Zatem samochód ten musiał stać gdzieś niedaleko namiotu w okolicy bramy wjazdowej a ci trzej strażacy w czasie lądowania Tu-154M byli w samym namiocie albo gdzieś w pobliżu, prawdopodobnie w pojeździe.

"Analiza relacji 200 świadków katastrofy TU-154 M"

Z relacji naczelnika 3 oddziału GU MCzS FR majora Siergieja Aleksandra Muramszczikowa wynika, iż ściągnięty on został wraz podległymi mu pododdziałami na lotnisko SIEWIERNYJ o godzinie 8:00, gdzie oczekiwał w „pełnej gotowości” na przylot polskiej delegacji. Jak relacjonuje, pełnił służbę bezpośrednio na pasie startów i lądowań, a jego pododdział stacjonował na płycie lotniska, na parkingu nr 3.
Według jego relacji na pasie znajdowały się 2 wozy strażackie, natomiast według relacji innych świadków, znajdował się tam 1 samochód – autocysterna ( URAL „43206” o numerze rejestracyjnym р139вx67).
(strona 84)

http://orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9STJU7/%24File/Analiza%20relacji%20200%20%C5%9Bwiadk%C3%B3w%20ZPa.pdf

Rozmowa z funkcjonariuszem MCzS:

- Na lotnisku były dwa samochody straży pożarnej.

- Samochody straży pożarnej MCZS-u?

- Tak, oczywiście. Była nasza straż z Guberni, która gasiła to co się paliło. Przyjechaliśmy w 7 minut. Pogotowie przyjechało po nas, kilka samochodów. Oni stali, myśmy ich nie puszczali. Sami obeszliśmy wszystko. (od 23:30)

https://www.youtube.com/watch?v=oyPrYygsum8

W akcji ratunkowej 10.04.2010 brały udział jednostki strażackie nr 2, 3, 5 i 43 oraz strażacy z OP SMAZ i oddział pożarniczy jednostki wojskowej nr 06755 o czym pisałem we wcześniejszych notkach.

http://ludwiq.salon24.pl/577485,smolenska-straz-pozarna

http://ludwiq.salon24.pl/579943,oddzial-pozarniczy-jw-06755

"Super Express" o płk Miedwiediewie:

Super Express dotarł do płk. Andrieja Aleksandrowicza Miedwiediewa (39 l.), który jako pierwszy dotarł na miejsce katastrofy Tu-154M i kierował pracą wszystkich służb prowadzących akcję. To on wydawał rozkazy ratownikom, lekarzom sądowym, strażakom i milicjantom.

Potem już na równi ze swoimi podwładnymi zbierał z polany ciała Polaków. – Wiele widziałem, ale to było coś przerażającego. Są uczucia, których nie da się opisać słowami – mówi nam wojskowy.

10 kwietnia płk Miedwiediew ze smoleńskiego oddziału Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych siedział w swoim gabinecie w centrum miasta. Nie słyszał przeraźliwego huku uderzającego w ziemię prezydenckiego samolotu. Wiadomość o katastrofie otrzymał jednak błyskawicznie. – To było może 90 sekund. Pierwsza myśl – działać, organizować! Pierwsze rozkazy – znaleźć jak najwięcej żywych ludzi i uratować ich – wspomina. 20 minut później Miedwiediew był już na miejscu katastrofy. – Wtedy zobaczyłem, że takiego wypadku żadna z osób nie mogła przeżyć. Żeby to stwierdzić, nie potrzebowałem od swoich ludzi żadnych raportów – ucina.

Miedwiediew koordynował pracę około tysiąca osób i ponad dwustu specjalistycznych pojazdów.
Przez kilka dni nie opuszczał miejsca, w którym doszło do tragedii. Najgorsze były jednak pierwsze godziny. – Osoby obyte ze śmiercią potrafią ją odbierać jako sytuację rutynową. Jest to cecha niezwykle cenna w czasie ekstremalnych sytuacji. Nikt z podległych mi ludzi nie mdlał, nie wymiotował, nie odmawiał wykonywania pracy. Jednak to, z czym przyszło nam się zetknąć 10 kwietnia, przerosło wiedzę wyniesioną ze szkoleń i wszystkie dotychczasowe doświadczenia – opowiada.

W kilkanaście minut po tym, gdy tupolew powinien wylądować na smoleńskiej ziemi, rozdzwoniły się telefony komórkowe. – To było coś strasznego. Telefony dzwoniły, a my w tym czasie wynosiliśmy zwłoki z polany przeoranej rozdartym kadłubem samolotu. To rodziny chciały zapytać, jak minął lot. A my już pracowaliśmy – mówi.

„Super Express” dotarł również do Romana Krjukowa (22 l.) i Dimitrija Nikonowa (23 l.), strażaków, którzy jako pierwsi zjawili się na miejscu katastrofy. – Powierzchnia ognia była niewielka, zajmowała około 20 metrów kwadratowych. Pożar został ugaszony bardzo szybko. Poszukiwaliśmy żywych ludzi. Niestety, siła uderzenia o ziemię była zbyt wielka – mówi Dimitrij.

Jego zdaniem o sile uderzenia świadczy fakt, że w dalszym etapie prac na miejscu katastrofy fragmenty ciał znajdowano w ziemi nawet na głębokości jednego metra.

Za wyjątkową ofiarność przy wypełnianiu służbowych obowiązków obaj strażacy zostali zaproszeni do Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Moskwie i odznaczeni medalami przez Bronisława Komorowskiego. – Byłem kilka razy na pustym dziś miejscu katastrofy. Myślałem o tym, co się zdarzyło. Wiem, że w samolocie znajdowali się bardzo ważni dla waszego państwa ludzie. Ale ja wynosiłem stamtąd przede wszystkim czyjeś mamy i tatusiów – mówi poruszony Krjukow.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/oni-nie-zyli-a-ich-komorki-ciagle-dzwoniy_140833.html

http://m.se.pl/wydarzenia/kraj/oni-nie-zyli-a-ich-komorki-ciagle-dzwoniy_140833.html

Wywiad Andrieja Miedwiediewa dla "Super Expressu":

"Super Express": - Kiedy się pan dowiedział o katastrofie?

Andriej Miedwiediew: - Byłem w centrum miasta, w pracy, w biurze smoleńskiego oddziału Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (MCzS). Czytałem dokumenty, gdy zadzwonił telefon. Było to pomiędzy sześćdziesiątą a dziewięćdziesiątą sekundą od czasu, gdy moi ludzie znajdujący się na lotnisku usłyszeli potężny huk. Ze względu na mgłę nie widzieli zajścia. Dostałem informację: rozbił się samolot prezydenta Polski.

- "O cholera!" - tak pan pomyślał?

- Wcale nie. Pierwsza myśl to: działać, organizować! Pierwsze pytania: co z ludźmi, czy jest pożar? Pierwsze rozkazy: znaleźć jak najwięcej żywych ludzi i uratować ich. Po chwili wiedziałem już, że nie doszło do eksplozji i powierzchnia pożaru jest niewielka - łącznie około 20 metrów kwadratowych.

- W pierwszych informacjach media donosiły, że trzy osoby mogły przeżyć katastrofę...

- Na polanę przybyłem po dwudziestu minutach. Stało się dla mnie jasne, że nie dowodzę akcją, która przyniesie komuś ocalenie. Wtedy też przyszły pierwsze emocje niezwiązane z moimi obowiązkami zawodowymi.

- Musiał pan czekać na polecenia z moskiewskiej centrali Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych?

- Jesteśmy zobowiązani działać od razu. W moje kompetencje - kierownika grupy dowodzenia - wchodzi przybycie na miejsce zajścia i przejęcie pełnej kontroli nad likwidacją jego skutków. Moskwie raportuję: do czego doszło, jakimi siłami dysponuję, jakie podjąłem kroki i czy potrzebuję posiłków. W tym wypadku oczywiście były potrzebne.

- Czy dowodząc, pomagał pan swoim podwładnym fizycznie?

- Na początku tak. Rozrzut szczątków obejmował przestrzeń 6000 metrów kwadratowych - to mniej więcej boisko piłkarskie. Było tam 11 pojazdów i 40 ludzi. Robiłem to, co moi podkomendni.

- W jakiej kondycji psychicznej byliście?

- Osoby obyte ze śmiercią potrafią ją odbierać jako sytuację rutynową. Jest to cecha niezwykle cenna w takich ekstremalnych sytuacjach. Nikt z podległych mi nie mdlał, nie wymiotował, nie odmawiał wykonywania pracy. To, z czym zetknęliśmy się 10 kwietnia, przerosło jednak wiedzę wyniesioną ze szkoleń i wszystkie dotychczasowe doświadczenia. W kilkanaście minut po planowanym lądowaniu samolotu rozdzwoniły się telefony komórkowe nieżyjących już ludzi. To pewnie rodziny chciały zapytać, jak minął lot. Później może dzwoniły do swoich bliskich nie chcą wierzyć w to, co podają media.... A my wynosiliśmy ich zwłoki. Wydawałem rozkazy wśród tych dźwięków.

- Kto brał udział w akcji?

- Pod koniec pierwszego dnia miałem do dyspozycji około tysiąca osób i ponad dwieście specjalistycznych pojazdów. Byli to ratownicy, strażacy, milicjanci, eksperci medycyny sądowej, medycy, drogowcy... Wyznaczałem im zadania.

- Świat obiegło zdjęcie ciężarówki wiozącej stertę trumien...

- To były puste trumny, dopiero wiezione na miejsce katastrofy. W niczym nie naruszyliśmy godności ofiar katastrofy, do ich ciał odnosiliśmy się z najwyższym szacunkiem. Trumny ze wstępnie rozpoznanymi ciałami - co działo się przy obecności przedstawicieli polskiej strony - zostały przetransportowane do Moskwy w nocy z 10 na 11 kwietnia dwoma śmigłowcami Mi-26.

- Widział pan ciało prezydenta?

- Było pilnowane przez oficerów waszego Biura Ochrony Rządu.

- Było nakryte ich marynarkami?

- Nie.

- Na filmie nakręconym na miejscu katastrofy telefonem komórkowym słychać dźwięki, które niektórzy interpretują jako strzały z broni palnej...

- Nie oddano tam żadnych strzałów. Nie strzelali także funkcjonariusze BOR. Znaleźliśmy też komplet amunicji, która była na pokładzie. Amunicja mogłaby eksplodować w wysokiej temperaturze, ale pożar był niewielki i został szybko ugaszony. Część broni była wilgotna, leżała w błocie - eksplodować nie mogła.

- Czy pracowali z wami Polacy?

- Na obszarze określonym jako miejsce katastrofy znajdowało się około czterdziestu osób z Polski w charakterze obserwatorów. Można powiedzieć, że patrzyli nam na ręce.

- Kiedy MCzS zakończyło prace na miejscu katastrofy?

- Siódmego dnia.

- Później polscy turyści znaleźli tam przedmioty należące do ofiar: paszport, kolczyk...

- Ostatnie cztery dni to było tylko przeczesywanie terenu. Używaliśmy specjalnych pługów, korzystaliśmy z pomocy kynologów ze szkolonymi psami. Fragmenty ciał znajdowaliśmy w błocie wbite nawet na głębokość jednego metra. Opuszczając ten teren, byłem pewien, że przeszukaliśmy go bardzo dokładnie.

- Teraz ponownie mają go przeszukać polscy archeolodzy. Na prośbę polskiej strony dziś tego terenu pilnuje milicja. Byłem na miejscu i jest to dwóch funkcjonariuszy. Nie za mało?

- MCzS już tam nie operuje, nie chcę więc recenzować obecnych działań milicji. Odnoszę jednak wrażenie, że dwie osoby postawione dla pilnowania terenu o wielkości boiska wystarczą.

Płk Andriej Miedwiediew
Jest pierwszym zastępcą kierownika Zarządu Głównego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji na obwód smoleński. 10 kwietnia objął dowodzenie nad operacją na miejscu katastrofy samolotu prezydenta RP

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/rosyjski-dowodca-polacy-patrzyli-nam-na-rece_141005.html

http://m.se.pl/multimedia/galeria/134685/287680/smolensk-2010-zdjecia-z-miejsca-katastrofy-prezydenckiego-samolotu/

Fragmenty historii smoleńskiego MCzS-u:

2008 год начался с изменений в руководстве ГУ МЧС России по Смоленской области. В связи с увольнением в запас полковника А.И. Муровицкого начальником Главного управления МЧС России по Смоленской области с 1 января 2008 года назначен полковник внутренней службы М.И. Осипенко, занимавший до этого должность первого заместителя начальника Главного управления МЧС России по Смоленской области (по ГПС).

С марта 2008 года вступило в силу Соглашение между МЧС России и Администрацией Смоленской области о передаче друг другу осуществления части своих полномочий в решении вопросов защиты населения и территории от чрезвычайных ситуаций природного и техногенного характера и ликвидации их последствий.

4-5 сентября 2008 года на территории Смоленской области прошло шестое заседание коллегии МЧС России и МЧС Республики Беларусь, под председательством Министра Российской Федерации по делам гражданской обороны, чрезвычайным ситуациям и ликвидации последствий стихийных бедствий С.К. Шойгу и Министра по чрезвычайным ситуациям Республики Беларусь Э.Р. Бариева.

31 мая 2009 года исполнилось 20 лет со дня образования областной химико-радиометрической лаборатории (ХРЛ).За двадцатилетний период работы лаборатория стала центром по поверке дозиметрических приборов, лабораторным испытаниям средств индивидуальной и коллективной защиты и постоянным участником в ликвидации радиационных и химически опасных чрезвычайных ситуаций на территории Смоленской области. За это время персоналом ХРЛ совершено 843 выезда, сдано на утилизацию более 370 кг металлической ртути, 603 источника ионизирующего излучения. Проведена демеркуризация на площади более 13 тыс. кв. м.

10 апреля 2010 года в 10.36 по московскому времени, не долетев несколько сотен метров до аэродрома «Северный» под Смоленском, потерпел крушение самолет ТУ-154 с Президентом республики Польша Лехом Качинским, его супругой и делегацией высокопоставленных лиц. Всего на борту находилось 96 человек (88 пассажиров и 8 членов экипажа). Все погибли.В тот трагический день смоленские пожарные и спасатели столкнулись с беспрецедентной чрезвычайной ситуацией. Катастрофа, ошеломляющая своей жестокостью и масштабом, требовала быстрых и четких решений, мобилизации всех имеющихся сил и средств. Первоначальные мероприятия по тушению пожара и обеспечению доступа в зону ЧС совместно с пожарными расчетами выполняла дежурная смена областного ПСО. В последующем к ним присоединились подразделения ПАСС Смоленской области, дислоцированные в г. Смоленске. Они выполняли работы по деблокированию и выносу тел погибших, погрузке, эвакуации и сбору фрагментов самолета на технической площадке, а также специальные демонтажные работы по доступу членов МАК в труднодоступные и покореженные конструкции самолета.

Правительство Республики Польша не осталось в долгу перед профессионализмом, стойкостью и выдержкой смолян, которые по долгу службы стали свидетелями тех страшных событий и, несмотря на весь ужас произошедшего, четко выполняли свои обязанности, тем самым, уменьшая масштаб трагедии и помогая скорейшему возвращению тел погибших на родину.

Делегация Смоленской области была приглашена на торжественный прием 8 мая в посольство Республики Польша в Москве. Маршал сейма, Бронислав Коморовский, исполняющий сейчас обязанности президента Польши, от души поблагодарил сотрудников ведомств, принимавших участие в ликвидации последствий крушения ТУ-154. В знак своей глубокой признательности он вручил почетным гостям польские государственные награды – Ордена Заслуг перед Республикой Польша.

Среди награжденных Роман Крюков, пожарный 43-й пожарной части ЦУКС МЧС России по Смоленской области и Дмитрий Никонов, сотрудник 3-й пожарной части ЦУКС МЧС России по Смоленской области. Кроме того, благодарность от правительства Польши получили Сергей Мурамщиков, начальник 3-й ПЧ ЦУКС МЧС России по Смоленской области и заместители начальника службы пожаротушения и проведения аварийно-спасательных работ Вадим Свистелин и Андрей Новожилов.

Для многих сотрудников противопожарной службы лето 2010 года стало рубежом, разделившим годы службы на «до» и «после». До того, как пришлось столкнуться с беспощадной огненной стихией, поглощающей гектары леса и уничтожающей в одно мгновение целые поселки, они думали, что знают о пожарах все. Не раз они заглядывали в жестокие огненные глаза, не раз испытали на себе хитрости коварной огненной души. Казалось бы, что нового может уготовить им судьба? Настоящий огненный фронт, перемены на котором могут стоить слишком дорого!

Смоленская группировка в составе 21 человека и 5 единиц пожарной техники отправилась в Шатурский район Московской области 26 июля, чтобы защитить от огня дома и жителей дачного поселка «Видное». Ряд сотрудников представлены к награждению ведомственными медалями и правительственными наградами. Одним из них стал полковник внутренней службы Медведев Андрей Александрович, первый заместитель начальника Главного управления МЧС России по Смоленской области (по ГПС). 13 октября 2010 года в Кремлевском дворце за высокий профессионализм и грамотное руководство во время тушения пожара в Шатурском районе он был награжден Орденом Мужества, который ему вручил Президет Российской Федерации Дмитрий Медведев.

Становление и развитие антикризисного управления на территории Смоленской области началось с создания Центра управления в кризисных ситуациях Главного управления МЧС России по Смоленской области (в 2010 году), единых диспетчерских служб на территории муниципальных образований области, территориальной подсистемы РСЧС и организации работы по их техническому оснащению, подключению всех дежурных служб области к каналам видеоконференцсвязи, единой системе оповещения.

Заключены соглашения об обмене информацией, как с функциональными и территориальными подсистемами РСЧС Смоленской области, так и с приграничными территориями Республики Беларусь. В настоящее время проводится работа по развитию и внедрению системы обеспечения вызова экстренных оперативных служб на территории Смоленской области (Системы -112).

В 2010 году был введен в эксплуатацию объект законченного строительства пожарное депо по прикрытию ОАО «Смоленский полиграфический комбинат» по адресу г. Смоленск, ул. Попова д. 21.

Государственная инспекция по маломерным судам МЧС России по Смоленской области по результатам работы за 2010 год заняла первое место в конкурсе на звание «Лучшая государственная инспекция по маломерным судам» Центрального регионального центра МЧС России в 2010 году (приказ ЦРЦ МЧС России от 03.02.2011 №30).

http://67.mchs.gov.ru/folder/1950394

Relacja majora Siergieja Muramszczikowa

„Lotnisko „SIEWIERNYJ” znajduje się na terenie ZADNIEPROWSKIEGO rejonu, który ochrania nasza jednostka. 7 i 10 kwietnia, kiedy przyleciały delegacje rządowe, my we wzmocnionym składzie pełniliśmy służbę bezpośrednio na pasie startów i lądowań. Zostały podjęte bezprecedensowe względy bezpieczeństwa. Myśmy stacjonowali na 3-cim parkingu. Kiedy lądował JAK-40 Ministerstwa Obrony
Polski, warunki pogodowe nie były jeszcze krytyczne. Z lewej strony pasa podszedł i odszedł z wysokości 3 metrów do góry nasz transportowiec. [...] Po 40 minutach usłyszeliśmy nadlatujący samolot prezydencki. Na lotnisku wcześniej stacjonowały myśliwce. Gdy startowały i pokonywały barierę dźwięku, słychać było trzask.

10 kwietnia rano usłyszeliśmy podobny dźwięk i początkowo nie przywiązywaliśmy do niego znaczenia. Ogłuszającego wybuchu nie było. był głuchy trzask – i wszystko. Nasz pododdział - 2 moje wozy strażackie i lotniskowy wóz straży pożarnej dojeżdżały do miejsca katastrofy od strony drogi, my z funkcjonariuszami Federalnej Służby Ochrony pomknęliśmy naprzeciw po pasie startowym."

strona 151-152

http://orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9STJU7/%24File/Analiza%20relacji%20200%20%C5%9Bwiadk%C3%B3w%20ZPa.pdf

Akcja ratownicza MCzS-u
http://www.smolcity.ru/news/incidents.php?ELEMENT_ID=177877

Ludwiq
O mnie Ludwiq

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka