Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
67
BLOG

rozgrywka Piskorskiego–vendetta, czy poważny projekt polityczny?

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 33

Zadziwia mnie podczas dyskusji o Piskorskim i jego projekcie politycznym niebywały wręcz poziom ogólności i banałów klepanych przez większość polityków i komentatorów życia publicznego. Dla tych związanych z Platformą jedynym celem Piskorskiego jest osobista nienawiść do Donalda Tuska i chęć zemsty, z kolei druga strona poprzestaje na myśleniu życzeniowym i zaczyna widzieć w Piskorskim osobę, która jest zdolna niemal unicestwić Platformę. Jak więc jest w rzeczywistości? Czy puzzle, które układa Piskorski mają szanse połączyć się? I kto i dlaczego ma prawo czuć się zagrożony projektem Piskorskiego?

 
coś więcej niż zemsta
 
Do poglądów i pewnego stylu uprawiania polityki przez Pawła Piskorskiego – który zakłada styk z biznesem – jest mi niezwykle daleko. Nie jestem też zwolennikiem zasady, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Dlatego nie mam zamiaru zachwycać się nad Pawłem Piskorskim, tak jak to czynią dzisiaj czołowi politycy PO i ich medialni sprzymierzeńcy w stosunku do choćby Ludwika Dorna. Z Piskorskim chyba nie ma sprawy, w której byłoby mi po drodze – może za wyjątkiem podobnie negatywnego podejścia do etatyzmu i przekonania, że podwyżki podatków powinny być zawsze ostatnim rozwiązaniem – ale to nie oznacza, że stojąc w tej sprawie z boku nie jestem w stanie zdobyć się na stosunkowo obiektywną refleksję. A mam przekonanie graniczące z pewnością, że Paweł Piskorski nie kieruje się jedynie vendettą w projekcie politycznym, do którego tworzenia przygotował się tak dobrze, jak jeszcze nikt od czasu powstania Platformy i PiS. Fakt, że pozostaje on krytyczny do rządu Donalda Tuska także niewiele tu wnosi. Jest to po prostu zachowanie racjonalne polityka, który doskonale rozumie, że potencjalnego elektoratu musi szukać głównie wśród dzisiejszych wyborców PO. Zwróćmy też uwagę na cierpliwość z jaką podszedł do sprawy. Jest jeszcze jedna rzecz. Otóż obok tych wszystkich różnic, które mnie dzielą z Piskorskim, zauważam też jedno podobieństwo i chyba jestem w stanie zrozumieć obecnego lidera SD. Po prostu Piskorski kocha politykę i nie zajmuje się nią dla połechtania próżności, ani z braku lepszego pomysłu na zarabianie pieniędzy. W przeciwieństwie do większości mądralów uważam, że jest to pobudka do uprawiania polityki daleko lepsza od chęci uzupełnienia sobie życiorysu o stanowisko ministerialne, czy zdobycie mandatu poselskiego. Łączy się ono bowiem z ogromnym zaangażowaniem i pewnego rodzaju uczciwością wobec wyborców. Takimi politykami są zresztą również np. Jarosław Kaczyński, czy Jan Maria Rokita. Dlatego śmiem twierdzić, że zemsta na Tusku nie jest dla Piskorskiego celem samym w sobie, a może być jedynie dodatkową motywacją.
 
niedoceniany Piskorski
 
Najbardziej pozytywne oceny Piskorskiego, jakie można spotkać, to, że wybrał cynicznie, ale rozsądnie Stronnictwo Demokratyczne, ponieważ pomimo częściowo skompromitowanej nazwy są tutaj pieniądze. Jakie? Majątek partii szacuje się nawet na 100-250 mln złotych, ale jak jest w rzeczywistości wie niewielu. Z pewnością jednak są to środki wystarczające do przeprowadzenia przynajmniej jednej gigantycznej kampanii reklamowej, a wcześniej mogące posłużyć do organizacji struktur. Tutaj na chwilę się zatrzymajmy. Śmiem twierdzić, że pieniądze to jednak w polityce nie wszystko, zwłaszcza, jeżeli partię trzeba tworzyć od podstaw. A sytuacja Piskorskiego trudniejsza być chyba nie może. Nie ma bowiem on komfortu, jaki posiadał współtworząc sukces PO w 2001r., kiedy ludzie mieli dość skompromitowanych AWS i UW – na których gruzach została zbudowana – czekając na powiem świeżości. Dzisiaj Platforma bije rekordy popularności i niewątpliwie odbieranie jej wyborców – ale i działaczy – jest zadaniem niezwykle karkołomnym i z tego Piskorski zdaje sobie doskonale sprawę. Tutaj ma właśnie okazję do zaprezentowania swoich talentów organizatorskich, a te posiada niezaprzeczalnie. To jest właśnie podstawowa różnica pomiędzy skądinąd niezwykle szlachetnymi i ideowymi politykami – jak Ujazdowski czy Jurek – którzy jednak ani sami nie są, ani – co jeszcze gorsza – nie posiadają takich ludzi w swoim najbliższym otoczeniu. Dlatego Piskorski ma szansę pomimo przeciwnych wiatrów, a Ujazdowski nawet biegnąc z wiatrem przegra wyścig. Pamiętajmy bowiem, że Paweł Piskorski był pierwszym sekretarzem generalnym Platformy Obywatelskiej i to jego pracy – bo przecież nie leniuchów w rodzaju Tuska, czy Olechowskiego – partia zawdzięczała w tamtym czasie dynamiczny rozwój struktur i koordynację działań. To także dziś może być klucz do sukcesu.
 
Olechowski początkiem ofensywy
 
Wbrew pozorom nie wydaje się, aby Paweł Piskorski wierzył w to, że Andrzej Olechowski jest w stanie zostać prezydentem Polski. Zresztą byłoby to ze szkodą także dla kraju, bo już nawet Donald Tusk jest bardziej odpowiednią osobą na to stanowisko. W to, że taka szansa jest wierzy chyba jedynie Olechowski. Tym niemniej Piskorski jest gotowy na niego zagrać, bo jest dla niego i jego projektu wygodny z kilku powodów. Po pierwsze, wynik na poziomie 10-12% będzie klęską Olechowskiego, ale nie Piskorskiego, który celuje w 2011 roku w wynik na poziomie 5-7% i jest to racjonalne podejście. Po drugie, Olechowski jest w stanie sam sobie zapewnić pieniądze, dzięki wsparciu wielkiego i średniego biznesu, więc nie potrzebuje środków partyjnych SD. Po trzecie, Olechowski nie jest najmniejszym zagrożeniem dla jego pozycji i ewentualny, chociaż bardzo wątpliwy sukces (tj. wejście do II tury) nie doprowadzi do zachwiania jego pozycji wewnątrz partii, a sam Olechowski nie będzie chciał nawet wystartować do Sejmu. Po czwarte, skoro Olechowski chce wystartować to nie będzie już miejsca dla kolejnego kandydata o podobnych liberalnych poglądach na ringu wyborczym. Wreszcie po piąte, Piskorski zwyczajnie nie ma lepszego kandydata.
 
Podpięcie się pod Olechowskiego otwiera więc wiele możliwości Piskorskiemu. Jednak jego głównym i prawdziwym celem jest elekcja parlamentarna w roku 2011. To na nią pójdą gigantyczne środki pozyskane ze sprzedaży majątku Stronnictwa Demokratycznego. Co więcej, jak mi się wydaje, zdeterminowany Piskorski nie będzie miał skrupułów, aby obchodzić limity i oprócz intensywnej kampanii telewizyjno-billboardowej rozdzieli wiele pieniędzy na indywidualnych kandydatów. Tam zaś zatajanie rzeczywistych funduszów nie stanowi wielkiej filozofii. Dlatego, czy można mieć wątpliwości, że przy kampanii wyborczej na poziomie finansów PiS i PO partia Piskorskiego może wejść do gry? Oczywiście nie o pierwsze, czy drugie miejsce, ale przekroczenie progu wyborczego nie wygląda na nierealne. Jednak, aby do tego doszło potrzebny jest Piskorskiemu dobry pomysł, bowiem jego potencjalny elektorat (liberalno-lewicowy, który nienawidzi PiS i jest rozczarowany Platformą) jest niezwykle leniwy i chimeryczny. Piskorski musi ich przekonać, że jest lepszą alternatywą od SLD (w czym akurat wydatnie mu pomaga stojący na jego czele socjalistyczny Napieralski) a jednocześnie warto się pofatygować do lokalu wyborczego. Dlatego nadzieją dla Piskorskiego jest wysoka frekwencja, ta, która była sprzymierzeńcem Olechowskiego w wyborach prezydenckich AD2000, a nie niska, która doprowadziła do jego klęski w staraniach o prezydenturę Warszawy w roku 2002. Czy uda mu się to osiągnąć? Czas pokaże, ale uważam, że ma na to szansę.
 
kto powinien się bać?
 
Patrząc długofalowo zagrożenie może czuć Platforma Obywatelska, jeżeli tylko SD uda się sforsować barierę progu wyborczego. Ale doraźnie – tj. w roku 2011 – sukces partii Piskorskiego  zaszkodzi SLD, które będzie po 6 latach w opozycji, a kolejne 4 w perspektywie. Dzisiaj liderzy Sojuszu niewątpliwie liczą na alians z partią Tuska, ale to nadzieje płonne. Nawet jeżeli razem z PSL Platforma nie będzie miała większości dobierze sobie Piskorskiego zamiast Napieralskiego. Paradoksalnie największym beneficjentem comebacku Piskorskiego może się okazać… Jarosław Kaczyński. Gdyby PiS udało się wygrać wybory to pojawia się szansa na utworzenie koalicji wyborczej razem z SD i – jeżeli będzie taka konieczność – PSL. Teoretycznie Piskorskiemu jest do PiS daleko, ale… czy wówczas nie zwycięży chęć odegrania się na Tusku i dawnych kolegach z Platformy, skoro to ugrupowanie Kaczyńskiego dostanie od suwerena mandat na sprawowanie władzy?
  

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka