Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
1334
BLOG

Młodzi Polacy przy urnie wyborczej

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 51

W Stanach Zjednoczonych zdecydowana większość wyborców – w każdym razie tych, którzy decydują o wyniku elekcji – kieruje się przy urnie czynnikami gospodarczymi kraju. Gdyby Polacy, podobnie jak Amerykanie, głosowali „portfelem”, to w roku 2007 zwyciężyłby PiS – za oceanem wybory do Izby Reprezentantów odbywają się co dwa lata. Wygrała jednak Platforma, a później przez bardzo długi okres utrzymywała rekordowe poparcie, choć wszystkie wskaźniki gospodarcze i ekonomiczne leciały na łeb i na szyję. Skąd się bierze obecna zmiana?
 
Platforma w 2007
 
Z góry zaznaczam, że nie mam socjologicznego wykształcenia i nie silę się na domorosłego politologa, a jedynie chcę podzielić się z Państwem własnymi przemyśleniami. Jeżeli jest coś, co mi daje do tego mandat, to fakt, że w przeciwieństwie do większości „zawodowych” analityków, sam z racji wieku obracam się wokół dwóch najmłodszych warstw społeczeństwa, które w badaniach są ujmowane zazwyczaj w przedziałach wiekowych 18-24 i 25-35 lat. Dziś bitwa o ten rząd dusz jest niezwykle istotna, gdyż ci Polacy – w większości jeszcze z czasów boomu demograficznego lat 80-tych – mogą zdecydować o niejednym wyniku wyborów.
 
Skąd więc wzięło się ich bezwarunkowe poparcie dla Platformy w roku 2007? Zacznijmy od tego, że udziału w tamtych wyborach nie brała obecnie najmłodsza część wyborców. Ukuto już tezy o zmanipulowaniu przez media, czy też – jak chce tego druga część sporu – chęci odniesienia awansu społecznego, z czym miała rzekomo być kojarzona Platforma. Tyle, że tamta kampania wyborcza nie była rozpatrywana tak szczegółowo przez ludzi z roczników „Solidarności”. Nie, to była po prostu wojna PO z PiS – podział na zwolenników linii Kaczyńskiego i jego przeciwników. Tym, co dało zwycięstwo partii Tuska nie były lepsze spoty, czy sympatyczniejsze hasła, ale gesty. Gesty, które są niedoceniane, a które – w moim odczuciu – wpłynęły na wynik elekcji.
 
Siła gestów
 
Zaznaczę na wstępie – nie chciałbym zostać odebrany jako ten, który gloryfikuje coraz bardziej powszechną dziś tabloidyzację polityki. Nie odbieram też młodym ludziom – sam się też do takich zaliczam – ideowego spojrzenia na politykę. Chcę jedynie pokazać, że przy obecnie skonstruowanym przekazie medialnym siła gestów jest stokroć mocniejsza, niż to się nam na ogół wydaje. 
 
Media odegrały walną rolę w zwycięstwie Platformy w roku 2007 – z tą prawdą chyba nikt nie zamierza dyskutować. Wszyscy są też zgodni co do tego, że to młodzi ludzie zdecydowali o tym zwycięstwie. Ale to nie koalicja z Lepperem i Giertychem przeważyła. Nie seksafera, nie „taśmy Beger” i na pewno nie ta afera w Ministerstwie Rolnictwa, która doprowadziła do przedterminowych wyborów.
 
Zdecydowało wmówienie Polakom o przaśności Kaczyńskiego i jego ekipy. Straszenie podsłuchami i rzekoma inwigilacja opozycji nie działały w takiej mierze jak powtarzane w nieskończoność lapsusy językowe ówczesnego Premiera i Prezydenta, budowanie poczucia śmieszności i wstydu Polski poza granicami kraju, pomyłka w słowach śpiewanego hymnu, czy przekonanie młodych ludzi o „obrażalstwie” braci; symptomatyczna może być tu sprawa ziemniaka w „Süddeutsche Zeitung” i reakcji na nią, do której dorobiono absurdalną historię. Jednym zdaniem, mainstreamowym mediom udało się dorobić braciom Kaczyńskim gombrowiczowską „gębę” i na tym oparto kampanię. Zauważmy, dopóki sztab Platformy w kampanii A.D. 2007 straszył Kaczyńskimi – czarne billboardy itp. – dopóty PiS przewodził w sondażach. Od kiedy zaczęto wyśmiewać Kaczyńskich i cytować niezliczoną miarę zagranicznych skrajnie lewackich gazet, które uchodziły za w pełni opiniotwórcze, Platforma szła w górę. Debata Tusk-Kaczyński przypieczętowała zwycięstwo, ale też bardziej wpływ na to miał zły stan zdrowia i źle leżący garnitur tego drugiego, niż sama merytoryka.
 
To samo obserwowaliśmy w ostatniej kampanii prezydenckiej, która odbyła się w cieniu katastrofy smoleńskiej. Tyle, że tym razem role odwróciły się. To Bronisław Komorowski – którego nazywa się ostatnio także Bredzisławem Kompromitowskim – swoimi arcygłupimi wypowiedziami, zrażał do siebie młodych Polaków. Jednak Platforma i jej medialni sojusznicy zdają się to rozumieć – tak chyba należy odbierać apele o nienaśmiewanie się z Prezydenta Rzeczypospolitej.
 
PiS w 2011 (?)
 
Z niedawno opublikowanego sondażu OBOP-u, wynika, że to partia Jarosława Kaczyńskiego prowadzi z Platformą w grupie wyborców pomiędzy 18, a 24 rokiem życia. To m.in. do jego wyników odnosił swoją niedawną wypowiedź Donald Tusk, kiedy mówił o ambicjach młodych Polaków. Tyle, że moim zdaniem jest to nietrafiona teza, która powstała na gruncie kilku artykułów o socjologicznym zabarwieniu.  
 
Śmiem twierdzić – a opieram się tutaj też na własnych doświadczeniach z kampanii samorządowej – że ten elektorat, który wyniósł Platformę do władzy, pozostał przy niej; względnie wycofał swoje poparcie, ale w najmniejszym stopniu przerzucił je na PiS. Sęk w tym, że ludzie, którzy mieli wówczas 21-24 lata, dziś przeszli do następnej grupy wiekowej, a tam niepodzielnie króluje partia rządząca. Według wszelkich badań, PiS wśród osób pomiędzy 25, a 35 rokiem życia stoi najgorzej ze wszystkich przedziałów wiekowych. Takie same są moje doświadczenia – wprawdzie w dużej mierze wyparowała nienawiść wobec PiS, ale to wszystko. Urobkiem ugrupowania Kaczyńskiego są najmłodsi wyborcy. Oni nie brali udziału w elekcji do Europarlamentu – bo w ogóle mało kogo to obchodziło – a dla wielu z nich pierwszy realny kontakt z polityką nastąpił po katastrofie smoleńskiej. I cóż zobaczyli? Okazało się, że Prezydent i Pierwsza Dama potrafili się uśmiechać. Tłumy ludzi składały im hołd. Powstało kilka filmów. Ci ludzie nie zostali poddani indoktrynacji z lat 2005-2007, a efekty od razu są widoczne.
 
Otwartym pozostaje pytanie, czy Jarosławowi Kaczyńskiemu uda się zmobilizować ten elektorat, aby poszedł na najbliższe wybory. Jeżeli tak, to PiS zwycięży.  

 

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka