Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak
47
BLOG

Kto tak naprawdę się zmienił?

Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak Polityka Obserwuj notkę 0

Kampania wyborcza to czas rozmaitych przeobrażeń. W większość z nich można powątpiewać i traktować jako zwykłe zagrywki mające zwiększyć potencjalny elektorat. Opinia publiczna była w trakcie ostatnich kilku tygodni zajęta szczerością lub braku szczerości przeobrażenia Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem niejako zakulisowo dokonało się przeobrażenie dużo poważniejsze, którego kwestia w ogóle nie została postawiona w debacie publicznej. Chodzi tutaj o przemianę programową PO.

Zacznijmy od tego, czy mamy do czynienia z przemianą, czy po prostu zdjęciem maski. Jednym z głównych aspektów kampanii wyborczej ostatnich dni stało się wzajemne przerzucanie się hasłem "prywatyzacja" przez dwa główne obozy polityczne w Polsce. Chodzi tutaj konkretnie o "prywatyzację szpitali". Główni oponenci zachowują się tak, jakby był to odbezpieczony granat, którego każdy chce się pozbyć jak najszybciej. Prawo i Sprawiedliwość jest przeciwnikiem takiego rozwiązania. Nie jest to żadne zaskoczenie, gdyż z programu tej partii wynika dosyć jasne zaklasyfikowanie jej poglądów gospodarczych. Mają one wiele cech charakterystycznych dla lewicy. W przypadku Platformy Obywatelskiej sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. W powszechnym mniemaniu partia ta głosi m.in. idee konserwatywno liberalne. Pewne aspekty tego nurtu można znaleźć w obu wersjach programu z 2007 roku. Nieco bardziej radykalna jest jednak wersja pierwsza. Prezentowana jest nieustannie jako oficjalny dokument, więc nie jest dziwne, że ktoś może potraktować ją jako coś, co powinno odzwierciedlać politykę, jaką chcą realizować członkowie PO. Według niej partia ta opierała się za prywatyzacją szpitali. Na stronach 68-69 można znaleźć jasne stwierdzenia: "Prywatyzacja będzie służyła poprawie efektywności, a więc podniesieniu jakości usług oraz obniżeniu ich kosztu. Nie ma powodów, aby szpitale nie były normalnymi przedsię-biorstwami, nadzorowanymi przez właścicieli za pośrednictwem rad nadzorczych, które – w trosce o zapewnienie wysokiej rentowności – zatrudniałyby najlepszych, dostępnych menedżerów. Dzięki prywatyzacji w Polsce powstałaby grupa wysokiej jakości menedżerów służby zdrowia, którzy są bardzo potrzebni z punktu widzenia obsługi całego systemu". Warto zastanowić się, jak te idee przekładają się na stan rzeczywisty. Bronisław Komorowski, kandydat PO na prezydenta, z całą stanowczością odżegnuje się od prywatyzacji służby zdrowia. Ponadto wytoczył proces Jarosławowi Kaczyńskiemu w tej sprawie. Spora część wyborców PO była zapewne zszokowana takim postępowaniem. Wynika z tego, że hasła konserwatywno liberalne promowane niejednokrotnie przez przedstawicieli tej partii były jedynie chwytem, który miał przyciągnąć odpowiednich wyborców.

Kolejnym dowodem na powyższy stan rzeczy jest poparcie, jakie udzielił Komorowskiemu Włodzimierz Cimoszewicz. Jest to osoba jednoznacznie kojarzona ze środowiskami lewicowymi. Trudno wyobrazić sobie, że były premier zdecydował się poprzeć osobę, która całkowicie kłóci się z jego poglądami. Ostatecznym dowodem na to, że PO wyrzuciła swój program do kosza, jest wybór Marka Belki na stanowisko szefa NBP. Belka nie jest monetarystą, jak wielu polityków stara się to przedstawiać. O jego przynależności ideowej niech świadczy rozkład głosów w Sejmie za jego kandydaturą. Otrzymał poparcie zarówno od PO, jak i SLD (co zresztą nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę jego przeszłą działalność polityczną). Przeciwko było PiS i PSL. Ci pierwsi zagłosowali w ten sposób wyłącznie z powodów politycznych. Kandydatura Belki pod względem ideologii ekonomicznej jest bardzo bliska programowi PiSu. Sami zresztą nieoficjalnie zakulisowo to potwierdzają. PSL głosowało przeciwko, bo uznało Belkę za zbyt mało lewicowego, co samo w sobie przeciąga PO bardziej na lewo niż sami się deklarują, wszak są w koalicji z PSL. Jak ma się konserwatywny liberalizm to takiego postępowania? Nijak. Jest jego całkowitym zaprzeczeniem.

PO to w rzeczywistości partia centrowa z tendencją lewicującą, starająca się jednak maskować (coraz bardziej nieudolnie) swoje prawdziwe oblicze. Coraz silniejsze lewicowe skrzydło tej partii zaczyna ją wewnętrznie konsumować. Położenie temu kresu jest mało prawdopodobne z uwagi na dużą troskę o słupki sondażowe. Nic tak nie nabija punktów, jak populistyczne hasła. PiS podobnie jak PO plasuje się w centrum sceny politycznej i wykazuje tendencje lewicujące. Zasadniczą różnicą jest jednak większe przywiązanie do wartości chrześcijańskich, brak maskowania swojego prawdziwego programu i stałość poglądowa w zasadzie od momentu powstania partii. PO maskowanie swojego programu dopasowuje pod jak najszersze grono odbiorców. Niezależnie od tego ostatecznie realizuje socjalną politykę gospodarczą.

Warto zauważyć, że z powyższej analizy wynika pewien niezaprzeczalny fakt. W polskim parlamencie brakuje prawdziwej prawicy. Co więcej w Polsce mamy dwie partie skrajnie prawicowe (UPR i WiP) oraz jedną partię centroprawicową (PR), brakuje zaś ugrupowania, które plasowałoby się pomiędzy nimi. Nie jest to zresztą przypadłość wyłącznie naszego kraju. Podobnie dzieje się w całej Europie. Wystarczy popatrzeć, jak w Niemczech rzekomo prawicowy rząd Angeli Merkel, hojną ręką wydaje olbrzymie środki pieniężne na dotacje dla prywatnych przedsiębiorstw, a nawet dotacje dla bankrutujących państw (Grecja, a w perspektywie może także inne kraje). Od interwencjonizmu w gospodarkę nie stroni także rzekomo prawicowy Nicolas Sarkozy. O upadku rzekomo prawicowej Partii Konserwatywnej w Wielkiej Brytanii pisałem w poprzednim wpisie, więc zainteresowanych odsyłam własnie tam. Wykazuje ona podobną zależność co PO w Polsce. Warto nadmienić, że posługuję się tutaj amerykańskim podziałem sceny politycznej, gdyż ten europejski wykazuje dużą patologiczność, co doskonale widać na podstawie powyższej analizy. Europejska klasyfikacja prawica - lewica sprawia, że wchodzimy do świata absurdu, gdzie nic nie jest prawdziwe, a wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku.

Demokracja często sprzyja rośnięciu w siłę partii lewicowych (obietnice wyborcze często pociągają za sobą socjalną politykę gospodarczą). Wymusza to niejako przesunięcie się partii prawicowych do centrum i rozbudowywania swojego lewicowego skrzydła, tak aby byli oni w stanie uzyskać wystarczające poparcie do przejęcia władzy. Ofiarą takiego myślenia padła PO, która, jeśli opierać się na relacji program - realne działanie, wykazuje olbrzymią zmienność ideologiczną na przestrzeni ostatnich pięciu lat. W drugiej turze prawdopodobnie przyjdzie nam wybierać pomiędzy kandydatem, który stara się ukrywać swój prawdziwy program (przedstawia się jako bardziej liberalny niż jest w rzeczywistości) i kandydatem, który wcale się go nie wstydzi i mówi o nim otwarcie.

Twitter: http://twitter.com/lukaszstefaniak E-mail: l.stefaniak@wp.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka