Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak
264
BLOG

Wara od BZ WBK!

Łukasz Stefaniak Łukasz Stefaniak Polityka Obserwuj notkę 11

Jak wiadomo od pewnego czasu, Allied Irish Banks planuje sprzedać polską cześć swoich aktywów. Mowa tu oczywiście o BZ WBK. Jako, że bank jest jednym z największych w naszym kraju i może poszczycić się znakomitymi wynikami finansowymi, pojawiło się grono podmiotów chętnych do jego przejęcia. Wśród nich znalazły się takie banki, jak HSBC, UniCredit, Sbierbank, Intesa Sanpaolo, Santander, czy BNP Paribas. Największe poruszenie wzbudziło jednak dołączenie do tego grona polskiego państwowego molocha, jakim jest PKO BP.

Nacjonalizacja instytucji prywatnych (często pod przymusem) jest ostatnio bardzo modna na świecie. Hugo Chavez w Wenezueli postanowił znacjonalizować wszystkie zasoby ropy naftowej, dosłownie wykopując prywatne firmy z tamtejszego rynku. Podobne kroki postanowiły przedsięwziąć także Boliwia i Wenezuela. W USA z kolei lewicowy populista Barack Obama doprowadził, pod przykrywką ratowania kraju przed kryzysem, między innymi do nacjonalizacji General Motors. Interwencje państwa w gospodarkę rynkową zataczają coraz szersze kręgi. Polski rząd widać nie chce zostawać w tyle. BZ WBK to tylko jedno z takich przedsiębiorstw. W kolejce czeka też ponoć Lotos.

Ostatni kryzys gospodarczy zagroził interesom pewnej bardzo wpływowej grupie osób, która zyski czerpie głównie z pieniędzy podatników. W celu doraźnego polepszenia sytuacji w odstawkę poszły wszelkie zasady ekonomiczne sprawdzone przez setki lat. Najważniejsze stało się ratowanie własnych interesów. Nie ma co się łudzić, że nacjonalizacja BZ WBK ma służyć komu innemu niż politykom. Taka transakcja nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia ekonomicznego. Podobnie jak własność publiczna w jakimkolwiek przedsiębiorstwie.

W USA czy Wenezueli dokonuje się obecnie nacjonalizacji wprost, tzn. rząd otwarcie oświadcza, że wykupuje dane przedsiębiorstwo lub po prostu wykopuje prywatnych właścicieli na bruk. W Polsce rząd stara się zrobić to aksamitnych rękawiczkach, czyli za pomocą innej spółki skarbu państwa. Efekt końcowy jest ten sam, czyli właścicielem staje się państwo, które uzyskuje w ten sposób olbrzymie pole do obsadzania stanowisk własnymi aparatczykami. W przypadku banków chodzi o coś więcej. Posady dla kacyków partyjnych są ważne, ale najważniejsza jest kontrola nad instytucją, która posiada pieniądze obywateli. Ten, kto kontroluje obrót pieniędzmi, ma niemal nieograniczoną władzę.

W przypadku "prywatyzacji", której dokonuje rząd PO zachodzi bardzo ciekawe zjawisko. Ostatnią była prywatyzacja spółki energetycznej Tauron. Natychmiast po wejściu na giełdę zarząd innej państwowej spółki, czyli KGHM, oświadczył, że zamierza skupować akcje Tauronu. Nie miało zupełnie znaczenia to, że tego typu oświadczenie mogło wpłynąć na wzrost kursu spółki energetycznej, a więc także wzrost ceny jej zakupu za publiczne pieniądze przez KGHM. To jest przykład pseudoprywatyzacji. Co z tego, że minister skarbu państwa prywatyzuje spółkę, skoro wykupuje ją inna spółka skarbu państwa. Z pseudoprywatyzacją mamy do czynienia także wtedy, kiedy daną spółkę wykupuje państwowa spółka z innego kraju.

Wróćmy jednak do BZ WBK. Co będzie oznaczało przejęcie tego banku przez państwo polskie? Na pewno zwolnienia. W różnych miastach znajdują się zarówno oddziały BZ WBK, jak i PKO BP. Oczywiste jest, że po przejęciu dublujące się oddziały będą likwidowane. Skoro więc oddziały będą likwidowane, to będą także zwolnienia. Gazeta "Polska The Times" donosi, że pracę może stracić aż 3000 osób. O zwolnieniach nie będą decydowali jednak profesjonalni menedżerowie. Wszelkie decyzje zostaną podjęte przez partyjnych aparatczyków, którym wcale nie zależy na dobru spółki, bo przecież zarządzają dobrem wspólnym (czyli niczyim), a nie swoim. Najlepszym dowodem na ten stan rzeczy jest rotacja osób pełniących funkcje prezesa w PKO BP. Stanowisko to warunkuje nie dobro spółki, a partia, która aktualnie znajduje się u władzy. Nacjonalizacja BZ WBK oznacza także oczywiście zmniejszenie konkurencyjności na rynku bankowym. Pół biedy, gdyby był to wynik działalności prywatnych przedsiębiorstw, ale tutaj mamy do czynienia próbą wzmacniania państwowego molocha. Fuzja oznacza też wiele kłopotów technicznych, które doskonale zapewne pamiętają klienci banku BPH, kiedy ten łączył się z Pekao S.A..

Interwencje na rynku prywatnym przez rzekomo liberalny rząd PO zdarzają się z coraz dużą częstotliwością. Przypomnijmy wezwanie przez premiera na dywanik szefów Otwartych Funduszy Emerytalnych. Doszło do tego, że władze państwowe zaczęły ręcznie sterować wysokością prowizji, jakie mają pobierać prywatne instytucje! Nie są w tym momencie przesadzone porównania z Putinem. Rząd wycierając sobie twarz ideami gospodarki liberalnej, obrzydzi ją Polakom do reszty.

Do nacjonalizacji BZ WBK naprawdopodobniej dojdzie i nic już tego nie zatrzyma. Sam mam konto osobiste i konto maklerskie w tym banku, ale po zapadnięciu ostatecznej decyzji o fuzji, prawdopodobnie zrezygnuję z tych usług. I to nie dlatego, że mam coś do PKO BP (nie mam osobistych doświadczeń z tym bankiem), a dlatego, że sprzeciwiam się procederze nacjonalizacji i interwencji państwa w prywatny sektor. A może komuś po prostu się nie podoba, że prezesem banku jest syn opozycjonisty Kornela Morawieckiego? Jeśli tak, to niech powie to otwarcie. Krótko mówiąc: wara od BZ WBK! Mało Wam jeszcze miejsc przy korycie? Chcecie zawłaszczyć jeszcze więcej partyjnymi aparatczykami?

Twitter: http://twitter.com/lukaszstefaniak E-mail: l.stefaniak@wp.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka