Maciej Rybiński Maciej Rybiński
44
BLOG

Afera sięgnęła DNA

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 8

Chodzi oczywiście o DNA posła Łyżwińskiego. Broń Boże nie o dno ostateczne, przy którym nie słychać już pukania od dołu. Wiele jest znaków na niebie, ziemi i w mediach, że do dna jeszcze nie dotarliśmy i wiele przed nami: przede wszystkim wykluczanie ojcostwa Andrzeja Leppera a może i innych. Podtrzymywanie oskarżeń o wymuszaniu uległości seksualnej za 1200 złotych miesięcznie. (Tanio - nadaje się
na slogan dla biur turystycznych). Zamiast poddać tę pozycję, autorzy sensacji będą jej bronić do końca, bo zbyt wiele zostało w tę sprawę zaangażowane, między innymi wiarygodność. A z drugiej strony będziemy mieli tropienie międzynarodowego spisku antypaństwowego, śledzenie ile i kto zapłacił Anecie Krawczyk i domaganie się zamknięcia niektórych mediów. Każdy, kto brał i bierze udział w tej rozróbie ustawi się w roli ofiary. Będzie tłok. I jak to w tłoku - wszyscy zostaną podeptani. W większości zasłużenie, jak w tym starym dowcipie o braku kultury. Ludzie są tacy niekulturalni, że wczoraj, kiedy wychodziłem z knajpy ktoś nadepnął mi na rękę.

W tym wypadku wszyscy, to bardzo niewielki krąg. Kilkaset osób co najwyżej, które można wymienić po nazwisku, od szefów Samoobrony zaczynając, na szefach "Gazety Wyborczej" kończąc. Społeczeństwo, tak zwana opinia publiczna, te miliony Polakow są tylko arbitrem. Sędzią, wbrew temu, co powiadają liderzy PO, że to cała Polska została skompromitowana. I nie wiadomo komu ten zbiorowy arbiter w ostatecznym rozrachunku przyzna moralną rację i zwycięstwo. Nie wiemy, choć wiele zaczyna na to wskazywać, czy triumfatorem nie będą Lepper i Samoobrona. Znaleźli się po wykluczeniu ojcostwa Łyżwińskiego na pozycji ofiary, a ofiara zawsze budzi sympatię i współczucie. I tutaj nie pomogą najbardziej wyrafinowe sztuczki dialektyczne. Jeśli więc był to spisek, to wyjątkowo niezręczny i nieudany. Gdybym był, co nie daj Boże, doradcą redaktora Piotra Stasińskiego z "Gazety Wyborczej" radziłbym mu zejść z cokołu, zdjąć aureolę i ustawić się w roli naiwnej ofiary cynicznej Anety Krawczyk. Może ktoś by w to uwierzył. Może chociaż kilka osób.

Najlepiej byłoby oczywiście przywrocić proprcje ważnosci w debacie politycznej, a sprawę wyjaśnienia zakamarków życia płciowego Samoobrony zostawić, jeśli to w ogóle konieczne, prokuraturze i sądom. Ale na to się nie zanosi. Do dna mamy jeszcze spory dystans. Jeszcze nie wszyscy zrobili z siebie idiotów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka