Rusza kolejny etap integracji europejskiej. Jest to integracja bomby atomowej podłożonej pod nasze poślady, tykającej coraz głośniej i głośniej, zmierzającej do wesołego zakończenia w postaci błysku anihilującego wszelkie przejawy kultury na wschód od Uralu. Ryk fali uderzeniowej wyciśnie nam oczy, przebije bębenki, a ostatni wrzask, który usłyszymy będzie brzmiał „W IMIĘ BOGA”. Który to już raz cywilizacja europejska korzy się i upada? Z pewnością nie pierwszy, pytanie brzmi, czy ostatni? I czy coś z tym zrobimy?
Bez wątpienia zrobimy, tylko kiedy? Im później, tym efekt działań będzie brutalniejszy, bardziej krwawy i śmiertelny. Obecnie władza europejska tkwi w miejscu spętana okowami poprawności politycznej stawianej ponad wszystko, włącznie z rozumem. Jeżeli nie uda im się wyzwolić z tych hipisowskich ograniczeń i uporządkować europejskiego podwórka demokracja zacznie skłaniać się w stronę ruchów dających nadzieję na jakiekolwiek rozwiązanie problemów kontynentu. I nie będzie miało znaczenia jakim kosztem. Czy tym kosztem będą dymiące kominy pieców krematoryjnych, czy zmrożone lepianki gułagów rozwiązanie się znajdzie, wystarczy tylko poprosić o to odpowiednich ludzi. Pamiętajmy, że jeszcze 100 lat temu Belgowie, naród miłujący piwo i komiksy wyrżnął miliony w Kongu, 90 lat temu Rosjanie zagłodzili 2/3 ludności Kazachstanu i miliony Ukraińców, 70 lat temu Niemcom prawie udało się rozwiązanie kwestii żydowskiej. Ba, jeszcze w latach 90-tych Serbom świetnie szło rozwiązanie problemów z muzułmanami na terenach byłej Jugosławii.
Czy narody Europy rzeczywiście przeszły taką rewolucję, że zdolność do ludobójstwa została już całkowicie wyrugowana z ich kodu genetycznego? Nie mówię tu o Polakach, bo największą skrajnością na jaką nas stać to Kaczyński. Myślę o Rosjanach, Niemcach, Francuzach, którzy w swej historii gorącym żelazem wypalali większe zagrożenia niż kilkaset tysięcy obszarpanych włóczęgów.
Także czekam na wybuch bomby. Bomby śmierdzącej zwęglonym mięsem, gnijącym ciałem. Bomby płaczu i lamentu. Powracającego faszyzmu, obozów koncentracyjnych, tortur i zemsty.
Czy do tego dojdzie? Odpowiedź leży w rękach Merkel i innych rządców. Póki co nie widać jednak woli rozwiązania problemu w inny sposób, niż skąpania go w krwawej rzezi.