Maddogowo Maddogowo
328
BLOG

Treblinka: Grill z ludzi

Maddogowo Maddogowo Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 Był rok 1989. Udało mi się zakwalifikować na zorganizowane przez Sztandar Młodych Warsztaty Dziennikarskie w Broku. Przyjechali ludzie z całej Polski, z różnym doświadczeniem, różnymi aspiracjami i wizjami swojej przyszłości.

 

Przypominam , rok był 1989, w głowach byliśmy już wolni (jak zawsze, nie?) ale rzeczywistość pazurami trzymała się czasów minionych.

Realizowaliśmy w grupach różne z zadania, mające przybliżyć nam prawdziwą dziennikarkę. Jednym z wyzwań był reportaż. Do wyboru był szeroki wachlarz tematów. Niektórzy zajęli się problemami miejscowego GSu, inni postanowili wziąć byka za rogi i zająć się czymś poważnym. W tej liczbie my – trzej faceci z jednego pokoju.

Treblinka. Co prawda jestem z pokolenia wychowanego w duchu martyrologii, więc teoretycznie mogłem mieć wtedy dosyć opowieści o obozowych okrucieństwach, jednak niespełna rok wcześniej byłem na planie filmu “Triumph of Spirit”, kręconego w Brzezince i zafascynowałem się “zbrodnią, która dotyka, oblepia i szarpie… i nie pozwala zasnąć.”

Po tamtym doświadczeniu chorowałem przez blisko tydzień. Mózg nie bardzo potrafił przetrawić wrażenia. Bo to nie przeczytane słowa robią wrażenie, w takich miejscach, nie pomniki, nie muzea z tonami butów, czy kilometrami włosów.

Byliście kiedyś w obozie zagłady?

Słyszeliście ten szept?…

Jadąc do Treblinki nie bardzo wiedzieliśmy jak chcemy temat ująć. Na miejscu okazało się, że sam obóz jako temat różnego rodzaju opracowań wydaje się dosyć wyeksploatowany. Postanowiliśmy więc zmiksować wiedzę uzyskaną od kustosza, ze wspomnieniami mieszkańców wsi, pamiętających czasy holocaustu.

Najprościej byłoby teraz oczywiście przedstawić powstały reportaż, jednak tak się złożyło, że nigdy nie został on ukończony. Notatki przepadły, ludzie się rozjechali. Straciliśmy ze sobą kontakt i teraz po ponad dwudziestu latach mam dostęp jedynie do swojej pamięci.

Jeśli ktoś potrzebuje suchych faktów, ma dzisiaj do dyspozycji szereg źródeł, a choćby i wikipedię. Dwadzieścia lat temu tak nie było. A trzydzieści, to już w ogóle. Z podstawówki wyniosłem przekonanie, że obozy koncentracyjne, były miejscem eksterminacji Polaków. Wydaje mi sie teraz, że konstruowano w ten sposób miechy do dmuchania w palenisko nienawiści do Niemców. Ale, jak zauważyła moja starsza przyjaciółka, być może była to kwestia odżywającego polskiego szowinizmu. W każdym razie, gdyby mówiono, że w obozach ginęli Żydzi…

No a ginęli. W Treblince zabijano Żydów.

Nie wiem, być może teraz wygląda to inaczej, ale kiedy tam zajechaliśmy w sierpniowy, ciepły dzień, był to po prostu kawał lasu z kamieniołomami i rozebraną rampą kolejowa. Leżąca nieopodal Treblinka sprawiała wrażenie wsi zabitej dechami – bida z nędzą.

Ludzie, niby zajmowali się swoimi sprawami, ale czujnie nas obserwowali. Pewnie z tego względu, że nie było wtedy zbyt wielu przyjezdnych. No i tylko my zadawaliśmy pytania. Na terenie obozu można było znaleźć butelki po tanim winie i piwie, i zużyte prezerwatywy. Widocznie dla niektórych to miejsce wcale nie straszyło.

Zorganizowano tu tanią maszynkę do wysyłania Żydów na tamten świat, po wcześniejszym uwolnieniu ich od życiowego bagażu. Z całym procesem masowego uśmiercania wiąże się kilka szczegółów.

Na przykład – tu nie było krematoriów. Zwłoki palono na rusztach, ułożone w warstwy. Sterty trupów przekładano świeżym igliwiem i po polaniu benzyną odsyłano do nieba. Nad obozem wznosił się wtedy czarny słup dymu. A w pobliskiej wsi…

- Panie, to straszne było! – około sześćdziesięcioletnia, miejscowa kobieta aż wywraca oczy do góry.

- Ale co?

- Bo wie pan, wtedy, we wojnę, to nie szło załatwić szkła, w okna wkładało sie cokolwiek, deski, dyktę, ale i tak smród był nie do wytrzymania! Ludzie chodzili z buziami owiniętymi szmatami, byle tylko tego nie czuć…

 

Żeby Żydzi łatwiej oddawali swoje kosztowności, ubrania, żeby zostawiali bez oporu walizki (cały czas utrzymywano ich w przeświadczeniu, że jadą do bezpiecznego miejsca przesiedlenia) na peronie starano się uniknąć więzienno-obozowego klimatu. Jednym z elementów sztafażu była muzyka, mająca wprawić idących na śmierć w dobry nastrój.

Ciekawe, jaką muzykę puszczał didżej?

- No tak, jak był transport to grali. – około czterdziestoletni mężczyzna nie może pamiętać tamtych czasów, więc dociekamy:

- Ale skąd to pan wie, bo chyba sam pan tego nie słyszał.

- Nie no jak? Ja się po wojnie urodziłem, ale matka mi opowiadała, świeć panie nad jej duszą.

- I co, to jakaś orkiestra była? Kapela?

- E tam, zwyczajnie gramofon wystawiali i puszczali płyty… Takie tam, walce i tanga, ja to się nie znam. Ale mamusia jeszcze mówiła, że to było nawet rozrywkowe, bo muzykę dobrze niosło i ludzie wychodzili potańczyć…

- Na ulicy?

- Panie, tu wtedy żadnej ulicy nie było! Jedno wielkie klepisko… No i rozrywki ludzie żadnej nie mieli, to se przynajmniej mogli potańczyć.

 

Od tamtych, wojennych wydarzeń minęło (mówię o czasie kiedy robiliśmy reportaż) czterdzieści pięć lat. Może się myliłem, ale trudno mi było znaleźć współczucie u rozmówców. Prędzej rzucali oklepanymi formułkami, frazesami, politycznie poprawnymi refleksjami – że to straszne, okrutne, nieludzkie. Ale wystarczyło sformułować pytanie nieco inaczej, zejść z tematu obozu, zapytać o życie we wsi – zasłona się uchylała pokazując…

W obozie część transportu szła od razu do “łaźni” – betonowych budynków, z prysznicami (dalszy ciąg aranżacji złudy), gdzie ludzie byli upychani jak sardynki. Na wierzch, na głowy i uniesione ręce wrzucano dzieciaki. Później uruchamiano olbrzymi silnik diesla, który charakteryzował sie tym, że rurę wydechową miał skierowaną do zamkniętego już szczelnie pomieszczenia komory gazowej. Agonia, w strachu, konwulsjach i świadomości braku nadziei trwała około pół godziny. Oczywiście, jedni odchodzili szybciej, inni nie umierali wcale. Takich dobijano z broni palnej. Po wyrwaniu złotych zębów, sprawdzeniu odbytów i innych otworów ciała, w których Żydzi mogli pochować kosztowności, można było pozbyć się zwłok.

CAŁY TEKST ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ

 

Maddogowo
O mnie Maddogowo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości