"Diuna: Część druga" /"Dune: Part Two"/, film wyreżyserowany przez Denisa Villeneuve'a, do jego oraz Jona Spaihtsa scenariusza, już jest w kinach. I jest widowiskowo...
I tak, Paul Atryda, który ma nowy przydomek czyli Muad'Dib /gra go Timothee Chalamet/, wraca, a niektórzy myśleli, że nie żyje. Jest też niespodzianka, bo jego matka, Lady Jessica /Rebecca Ferguson/ jest w ciąży...
Przewodnikiem Paula przez pewien czas jest Stilgar /trochę groteskowy tu Javier Bardem/. Pojawia się też Chani /Zendaya/, bliska sercu Paula.
Paul musi zawalczyć o planetę, w tym o lud Diuny. a na drodze wciąż stoją Harkonennowie, w tym Baron Vladimir Harkonnen /Stellan Skarsgard/, który przypomina tu trochę Pana Grubasa z filmu "Sens życia wg Monty Pythona.
Ale najgorszym Harkonnenem jest Feyd-Rautha /Austin Butler/, sadysta i zabijaka.
No i jest też Padyszach Imperator... /Christopher Walken - cieszy, że wciąż jest/.
Trudności przed Paulem i musi zrezygnować z miłości...., gdy chce zostać wyzwolicielem...
W tym filmie są ciekawe ujęcia zdjęciowe, w tym niezwykłej urody te pustynne, autorstwa Greiga Frasera. Natomiast muzyka, której autorem jest Hans Zimmer, to decybele na full, co chwilami aż męczyło.
Film "Diuna: Część druga", to ciekawe widowisko, a i w fantazje wpleciono tu tematy życiowe, w tym polityczne, religijne itd. I choć , to nie jest kino, które najbardziej lubię, to jednak czułam się wciągnięta w fabułę. Choć słyszałam i chrapanie dwójki innych widzów...