Marcin Małek Marcin Małek
210
BLOG

ŚWIAT SIĘ KOŃCZY

Marcin Małek Marcin Małek Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

I.

 

Ulice płyną jak rzeki

 

stary świat jeszcze istnieje

w kształcie znanych nam rzeczy

 

Powiedz –

 

czy wierzysz w przyszłość

z kolorowej gazety?

 

Płomienna tęcza

już po raz trzeci

 

za woalem dymu

u stóp Zbawiciela

 

– jak mówią przytomni

ukryła swoją nikczemność

 

W tych sprawach ogień

był zawsze skutecznym orężem

 

Ulice płyną jak rzeki

 

Stary świat jeszcze nie pęka

 

upadek – w tym względzie

byłby potknięciem człowieka

 

Jeszcze nie raz

przyjdą na świat zbawiciele

 

i jeszcze nie raz

jak w niedzielę

 

zaszczepią nam nowe

zbawienne poglądy

 

II.

 

Kostka brukowa

od święta

 

dając upust

własnej swawoli

 

zaległa jak nierządnica

w na wpół zaciśniętej dłoni

 

aby w najmniej oczekiwanym momencie

wznieść się w otchłań wzburzonych popiołów

 

i upaść –

zwalić się poprzez bezbronne powietrza

 

prosto w objęcia matki ziemi

z której podbrzusza została wyjęta

 

a teraz w nieukrywanym szczęściu

na nowo się z nią połączy

 

Kostka brukowa

lęka się czarnej rzeki

 

rzeka wieszczy –

stary świat powoli ucieka

 

kończą się stare porządki

 

bruk który zawsze się cisnął pod piety

z nowym świtaniem

 

kamiennym tysiącem

dociąży za słabe pięści

 

III.

 

Wbrew fizyce

stary świat nie chce się skończyć

 

ulice jak górskie potoki

wzbierają przy deszczu

 

i łagodnieją

pod słońcem

 

Nienawiść jak miłość

rodzi się w sercu

 

i wtedy

zwłaszcza wtedy

 

ściskamy pulsujące skronie

przecieramy oczy nabiegłe czerwienią

 

patrzymy poza horyzont nadziei

gdzie dopełniają się chwile w agonii

 

Świat się nie skończył!

ulice jeszcze popłyną

 

i ani ogień tęczy

ani nierząd kamieni

 

tego nie zmienią

 

bo bunt zwątpienia

bunt jutrzenki

 

jest z gruntu przeciętną

formą czuwania - dybania

 

przy świecie

który nic

a tylko ciągle się kończy

Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura