I.
Ulice płyną jak rzeki
stary świat jeszcze istnieje
w kształcie znanych nam rzeczy
Powiedz –
czy wierzysz w przyszłość
z kolorowej gazety?
Płomienna tęcza
już po raz trzeci
za woalem dymu
u stóp Zbawiciela
– jak mówią przytomni
ukryła swoją nikczemność
W tych sprawach ogień
był zawsze skutecznym orężem
Ulice płyną jak rzeki
Stary świat jeszcze nie pęka
upadek – w tym względzie
byłby potknięciem człowieka
Jeszcze nie raz
przyjdą na świat zbawiciele
i jeszcze nie raz
jak w niedzielę
zaszczepią nam nowe
zbawienne poglądy
II.
Kostka brukowa
od święta
dając upust
własnej swawoli
zaległa jak nierządnica
w na wpół zaciśniętej dłoni
aby w najmniej oczekiwanym momencie
wznieść się w otchłań wzburzonych popiołów
i upaść –
zwalić się poprzez bezbronne powietrza
prosto w objęcia matki ziemi
z której podbrzusza została wyjęta
a teraz w nieukrywanym szczęściu
na nowo się z nią połączy
Kostka brukowa
lęka się czarnej rzeki
rzeka wieszczy –
stary świat powoli ucieka
kończą się stare porządki
bruk który zawsze się cisnął pod piety
z nowym świtaniem
kamiennym tysiącem
dociąży za słabe pięści
III.
Wbrew fizyce
stary świat nie chce się skończyć
ulice jak górskie potoki
wzbierają przy deszczu
i łagodnieją
pod słońcem
Nienawiść jak miłość
rodzi się w sercu
i wtedy
zwłaszcza wtedy
ściskamy pulsujące skronie
przecieramy oczy nabiegłe czerwienią
patrzymy poza horyzont nadziei
gdzie dopełniają się chwile w agonii
Świat się nie skończył!
ulice jeszcze popłyną
i ani ogień tęczy
ani nierząd kamieni
tego nie zmienią
bo bunt zwątpienia
bunt jutrzenki
jest z gruntu przeciętną
formą czuwania - dybania
przy świecie
który nic
a tylko ciągle się kończy