Marcin Małek Marcin Małek
176
BLOG

GODZINA ZWYCIĘZCÓW

Marcin Małek Marcin Małek Kultura Obserwuj notkę 0

Ostatni krok zwycięzców
Na dno zuchwałości
Sąd nad ciemiężcą
Dyspensa dla potomności

Książęta jeszcze walczą
Umarli jak krety omackiem
Krążą po rantach spękanej posadzki
Łapiąc jeden drugiego za palce

Król odszedł w rozkoszy
rzucając ostatnie słowo
Nie patrzył poddanym w oczy
- Bóg nam wybaczy

To i my wybaczymy niebiosom
Co nam było sądzone
W nawiązce oddamy hołcie
Wielbłądzi garb i wrzeciono

Z tysiąca i jednej nocy
Ostatnią
Skąpaną w ciemności
I czeluść grobowej rozpaczy

Coś twardego na głowę
Kirys śpiwór i ciepłe skarpety
Pomoc dla braci
I jeszcze ogon czerwonej komety

Król odszedł
Książęta dobyli mieczy
Święty Bartłomiej
Kłania się rzeszy

A rzesza niczym bydlęta
Nie przeczuwając końca
Napiera wesołym tłumem
Na złamany łuk horyzontu

Korona berło i szara opończa
Uszyta z deszczu
Wszystko co nam zostało
Po królu wieszczu

Umarli krążą jak sępy
Zbierając żywych z posadzki
Książęta szepczą
- Po ojcu pora na głowę matki

Oto ostatnia godzina zwycięzców
Pierwszy akt jatki
Na koło skruszonych jeńców
Na piki dziatki...

 

Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura