"Krzysztof był wyjątkowo dobrym i uczynnym człowiekiem, sympatycznym, wesołym, dowcipnym. Był historykiem lotnictwa, doskonale znał się na lotnictwie japońskim. Był jednym z największych autorytetów na świecie w tym temacie. Miał wiele kontaktów w Japonii i dostawał stamtąd informacje, których nikt przed nim wcześniej nie publikował.
Był bardzo pracowity, zajmował się w firmie bardzo wieloma sprawami, jednocześnie pełnił funkcje w zarządzie, pełnił funkcje administracyjne, a jednocześnie był redaktorem naczelnym czasopisma, jednego z najlepszych w temacie lotnictwa. Sam był też autorem, pisał bardzo wiele artykułów. Był bardzo aktywny, to człowiek bardzo dużej energii. Często dzielił się swoją wiedzą w mediach." - wspomnienie mjr Michała Fiszera o ś.p. Krzysztofie Zalewskim
*
"Mówił o sobie", pisał o sobie", "uważał się za" - tak Gazeta Wyborcza opisuje sylwetkę zamordowanego wczoraj Krzysztofa Zalewskiego.
Po prostu się uważał, nie inni go uważali, On się uważał - On, którego ciało ledwo co ostygło, uważał się.
"Uważał się za eksperta lotniczego" - napisała GW, podkreślając to tłustym drugiem. Informacja podprogowa - Krzysztof Zalewski był niekompetentny, niewiarygodny, śmieszny w tym uważaniu się.
Przypomina to zabiegi czynione po śmierci ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego (jak chciałaby GW) też nikt "nie uważał".
GW pisze swoją historię. Historię, w której ekspertem nie był autor idących w setki specjalistycznych artykułów oraz pięciu książek poświęconych tematyce historii wojskowości, lotnictwa i obronności, ekspertem będzie, właściwie juz jest Michał Tusk - socjolog z wykształcenia, kierowca autobusu z kompetencji, który kilka godzin po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami wiedział , że "zawinił człowiek".