Stokrotki
Już przedwiośnie kwieciem mruga
ciepły wietrzyk muska skronie.
Mija doba jedna, druga
a stokrotki schną w wazonie.
Są dla ciebie... Czy pamiętasz
w tamtą wiosnę je zerwałam?
W tę pamiętną, gdy zziębnięta
na spacerze byłam sama.
I przyniosłam je do siebie,
ciepłem domu otuliłam.
Dałam azyl im w potrzebie,
żar miłości ujawniłam?
Pozwoliłam rozprostować
białe płatki w wód przeźroczach,
by wraz z nimi się radować,
gdy piękniały w moich oczach.
I włożyłam je w wazonik
na biurku przy komputerze.
Chciałam szybko, w mig, w sto koni,
wysłać tobie w dobrej wierze.
Wpierw poleciał w dal gołąbek,
wraz z pokoju listkiem w dziobie.
Wrócił z niczym...Twój rozsądek
się ujawnił w tamtej dobie.
Potem przesłałam, niestety,
klawiaturą w komputerze,
lecz wrzuciłeś je w nurt Lety,
bogom oddając w ofierze.
I wróciły wód odmętem
nieszczęśliwe i zbrukane,
niepotrzebne i zwiędnięte,
zapłakane płatki same.
Wraz z przedwiośniem znów ożyły,
i przetarły z łez oczęta.
Stokroćpłatkiem się okryły
w bielusieńkich swych sukienkach.
I czekają cicho kroków
co nadziei są początkiem,
bo może dziś lub w tym roku,
odbierzesz je na pamiątkę...