niechciana miłość
owiana woalem trosk i burz powszednich
zakrada się w życie bocznymi schodami
- całuje jak mniszka święty modlitewnik
odrzucając wolność wraz z łez potokami
przychodzi niechciana burząc plany wszystkie
dumną głowę w chmurach pcha pod gilotynę
gardzi sygnałami że jest pośmiewiskiem
czołga ku przepaści - za zewu zaczynem
choć się skrada cieniem - w jasności pięknieje
a rosnące skrzydła unosi w przestworza
- płacz zamienia w radość a smutek w nadzieję
- zatloną iskierkę w rozszalały pożar
da się go ugasić kiedy macki ognia
otoczyły ciało zawładnęły duszą
gdy z żaru powstała płonąca pochodnia
a męka czekania jest równa katuszom?
- zakazana miłość - bez szans na spełnienie...
co cię do niej ciągnie - choć rozum zabrania?
ona nic nie daje - nic - poza cierpieniem
- poza mgnieniem szczęścia w nostalgii czekania...