ManiaM ManiaM
327
BLOG

Popularność jest jak kiepskie papierosy w peerelu / z cyklu DuMania nad edukacją

ManiaM ManiaM Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

„Ja pani nie znam.” – powiedziała do mnie kilka tygodni temu kobieta, o której ja mogłabym powiedzieć to samo. Ona jednak, w przeciwieństwie do mnie, uważała, że najlepszą miarą mojej wiarygodności będzie popularność. Gdyby dziś taką miarą mierzyć uczniów, wyniki byłyby odwrotnie proporcjonalne do wszelkich szkolnych zestawień.

W czasach, które zapowiadał Andy Warhol, mówiąc o 15 minutach sławy dla każdego, popularność zdobywa się karkołomnymi metodami. Jedni robią z siebie pośmiewisko, inni udając ekspertów „od wszystkiego”, wciskają się do programów telewizyjnych, a jeszcze inni decydują się nawet na wejście na drogę przestępstwa. Wszystko po to, by zapewnić sobie rozpoznawalność u ludzi. Co prawda trafiają oni do adresatów niepotrafiących wymienić nazwiska noblisty, któremu ludzkość zawdzięcza uwolnienie od śmiertelnej choroby, czy najwyższej klasy skrzypka, ale za to doskonale orientujących się w ewidencji kochanek bohatera jednej mydlanych oper.

Złudzeniu wartości popularności najczęściej padają osoby niedojrzałe. Najwyraźniej potwierdzają ten fakt zwyczaje szkolne. Nie mając zbyt wiele do zaoferowania na niwie naukowej, rzesze nastolatków próbują przekonać wszystkich dookoła o swojej wyjątkowości, którą zawdzięczają pieniądzom tatusia, gładkiej buzi lub smukłej sylwetce, na co właściwie zbyt wielkiego wpływu nie miały. Tyle że ich popularność kończy się za murami szkoły. Mam w pamięci pewną przewodniczącą klasy, która była popularna i otaczała się tylko popularnymi. Pod koniec trzeciego roku wspólnej nauki, na szkolnym biwaku nie wiedziała jak zwrócić się do jednej z koleżanek, gdyż nie pamiętała (nie znała?) jej imienia. Dziś ta bezimienna uczennica jest świetną graficzką, a o przewodniczącej słuch zaginął.

Popularność wydaje się być raczej przypadłością niż zaletą, skoro przyciąga zainteresowanych jedynie powierzchownością. Ileż to razy fotele niezłych prowincjonalnych teatrów świecą pustkami? Wystarczy jednak, by na plakacie pojawiło się nazwisko telewizyjnej  twarzy, a każdy bilet staje się cenna zdobyczą. Cóż z tego, że spektakl kiepski, nie szkodzi, że dykcja aktora fatalna, za to można powiedzieć, że było się na Iksińskim. Znakomicie ten mechanizm wykorzystują spece od reklamy, dając ludziom złudzenie, że kupują produkt doskonałej jakości. Klienci, dokonując wyboru, w równym stopniu proszku, butów czy samochodu, uznają go za dobry, tylko dlatego, że widzieli go dość często na bilbordach wielkości nieba. Tylko nieliczni przekonują się czasem, że zakupiona w osiedlowej piekarni bułka smakuje wyśmienicie, w przeciwieństwie do głęboko mrożonej oferty popularnej sieci supermarketów.

Nerwowe wysiłki zabiegających o popularność bywalców programów telewizyjnych czy usilne przekonywanie samego siebie o zainteresowaniu popularną dyscypliną sportu trafiają więc na podatny grunt, kiedy jedni i drudzy nie wyrośli jeszcze z krótkich spodenek i niczym zaaferowane uczennice ponad wszystko wynoszą właśnie popularność. Jej wartość przypomina jednak słynne peerelowskich papierosy, których dym był dla jednych namiastką luksusu, a dla innych skutecznym sposobem likwidowania mszycy i innego robactwa.

ManiaM
O mnie ManiaM

Kochaj wszystkich ludzi, zaufaj niewielu /z Shakespeare'a/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo