Marcin Hałaś Marcin Hałaś
1136
BLOG

Rafał Ziemkiewicz tańczy. Najpierw z prezydenturą, teraz z papieżem

Marcin Hałaś Marcin Hałaś Polityka Obserwuj notkę 18

Po konstatacji Rafała Ziemkiewicza na Twitterze "Papież idiota. Straszne" postanowiłem przypomnieć mój niedawny tekst opublikowany w tygodniku "Polska Niepodległa".

MENUET Z PREZYDENTURĄ
 
Tak naprawdę był to autolans publicysty. Z prawdziwą polityką informacje o tym, że Rafał Ziemkiewicz miał być kandydatem Ruchu Narodowego na prezydenta RP mają zapewne niewiele wspólnego. Ruchowi Narodowemu nie pomogą, sprzedaży książek Ziemkiewicza – jak najbardziej.
    Ziemkiewicz podszedł do sprawy profesjonalnie – jeśli chodzi o lansowanie własnej osoby rzecz jasna. Wybrał dobry moment – przerwę świąteczno-noworoczną, czyli krótki grudniowy sezonik ogórkowy w polityce. Wybrał też dobrze miejsce – tabloid, bo rewelacje te opublikował w „Fakcie”. Dziennik, który zajmuje się informacjami typu „biały wieloryb płynie w górę Wisły” tym razem zwrócił się nie w stronę wieloryba, czy dwugłowego cielęcia, lecz redaktora Ziemkiewicza, do którego zagaił: „Panie redaktorze, dlaczego ostatecznie nie przyjął pan propozycji Ruchu Narodowego, by startować na prezydenta jako ponadpartyjny kandydat tej formacji? Były takie plany.” Jako iż trwał właśnie świąteczny sezonik ogórkowy – informacje podchwyciły inne, poważniejsze media.
    Rafał A. Ziemkiewicz na takie dictum tabloidu oczy spuścił skromne i wyznał: jestem kompetentny i fachowy, ale z przyczyn osobistych buławy nie przyjmę. Potem rozpoczął się mały festiwalik informacyjny, z którego przekaz wynikał jeden: chciano, aby Ziemkiewicz kandydował na prezydenta RP. Namawiano go. Czytelnik „Faktu” po informacjach o białym wielorybie zapewne pozostaje w przekonaniu, że bestia, która wpłynęła do Wisły jest wielka. Tutaj podobne rodzi się przekonanie: Ziemkiewicz musi być wielki, skoro tak go chcieli i namawiali, skoro mógł połączyć (Ruch Narodowy i Kongres Nowej Prawicy).
    Ziemkiewicz od dawna do polityki puszcza oko. Bywał u Gowina, bywał u narodowców. U Gowina przestał bywać; pewnie zauważył, że projekt Polska Razem nie ma szans powodzenia. U narodowców już mniej bywa, wszak na razie to mniej niż 2 procent poparcia.
    O co więc chodzi? O sławę, panie dziejku. Bycie nie tylko dziennikarzem, ale też autorytetem, którego politycy próbują „wciągnąć” do czynnego uprawiania polityki – po prostu podnosi jego „ciężar gatunkowy” jako komentatora i publicysty politycznego. Podnosi wartość brandu Ziemkiewicz. Paradoksalnie – w ten sam sposób próbował się dowartościowywać Tomasz Lis. Proszę sobie przypomnieć „balony próbne” z informacją, że Lis może kandydować na prezydenta.
    Gdyby Ziemkiewicz podchodziłby do sprawy politycznie – pary by z gęby nie puścił, nawet jeśli takie propozycje otrzymał. Bo puszczanie pary z gęby paradoksalnie – nie pomaga wcale ani Ruchowi Narodowemu, ani KNP. Wychodzą na partie niezbyt poważne, które swojego kandydata na prezydenta muszą szukać w czasie łapanki. W dodatku łapanki urządzanej w redakcjach pism prawicowego mainstreamu. Jeżeli zaś propozycje takie rzeczywiście były – to przyznaję rację Mirosławowi Kokoszkiewiczowi, który w „Warszawskiej Gazecie” pisał, że RN powinien iść z ofertą raczej do Grzegorza Brauna niż RAZ-a.
    Ziemkiewicz odtańczył autoreklamiarski menuet z prezydenturą. W końcu ma książkę w księgarniach, w końcu ilość odsłon jego publikowanych w Internecie felietonów się liczy. A to wszystko potrzebuje promocji.

 

 

Poeta, publicysta tygodników Warszawska Gazeta i Polska Niepodległa, autor książek. Za publikację w 2012 roku książki "Oddajcie nam Lwów" uhonorowany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy trzyletnim zakazem wjazdu na Ukrainę. Mieszka w Bytomiu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka