marcingacek marcingacek
2438
BLOG

Wizja dra Flisa. Czyli do czego Schetyna posłuży Kopacz.

marcingacek marcingacek Polityka Obserwuj notkę 16

 

Wizja dra Flisa. Czyli do czego Schetyna posłuży Kopacz.   
 Z niedowierzaniem przeczytałem komentarz, szanowanego skądinąd przeze mnie dra Flisa zatytułowany Kopacz może być mocniejszym premierem niż Tusk. Oto zaproszenie do rządu przez Ewę Kopacz Grzegorza Schetyny, według socjologa z Krakowa, ma być dowodem na to, że Kopacz może być silniejszym premierem od poprzednika i nie boi się byłego barona dolnośląskiej PO. Muszę przyznać, że kuriozalność tej wypowiedzi sprawiła, że najpierw przeczytałem news jeszcze raz a potem się roześmiałem. Jest dokładnie odwrotnie. Ewa Kopacz nie może sobie pozwolić na to by Grzegorz Schetyna za jej plecami robił krecią robotę. Pani premier zastosowała się do zasady znanej z filmu w reżyserii Coppoli pt. „Ojciec Chrzestny”, głoszonej przez don Corleone co skądinąd dobrze by jej wróżyło na przyszłość: wrogów trzymaj najbliżej siebie, żebyś mógł ich kontrolować. Grzegorz Schetyna przetrwał śmierć polityczną, ale utracił swój matecznik w postaci dolnośląskiego PO. Powstanie z martwych było i jest w polityce sztuką znaną tylko najwybitniejszym osobowościom partyjnym. Co oznacza, że jest śmiertelnie groźny dla nowej premier. Szczególnie, że ten rząd stanie przed trudnymi wyzwaniami krajowymi jak i zewnętrznymi. Dla czego Schetyna wszedł do rządu? Bo ma wiernych kolegów, którzy mimo porażek nie opuścili go i czekają tylko na to by ukarać zdrajców spod znaku Protasiewicza. W nowym rządzie zasiedli przedstawiciele wszystkich ważniejszych frakcji z szefem tkz. spółdzielni Grabarczykiem na czele. Przecież autorski rząd Kopacz jest rządem Tuska po delikatnym liftingu. Wbrew temu co mówiła wcześniej Pani premier dziennikarzom:  patrzymy na Kopacz i widzimy Tuska. Zmiany są tylko wymuszone koniecznością wynikającą z nowej sytuacji po odejściu ekspremiera. Trzeba było powołać nową minister MSW czy nowego ministra MZS jak również zastąpić Bieńkowską. Reszta to kosmetyka. Nie powołanie Sikorskiego nie jest żadnym sukcesem Pani premier ale porażką. Ambitny i znany mąż Anne Applebaum odmówił zasiadania w rządzie zmienniczki Tuska. I na pewno nie decydowała tutaj płeć nowej szefowej rządu ale kwestia prestiżu i znaczenia na scenie politycznej.   
W polskich mediach rozpoczął się festiwal redefiniowania poczynań byłej Pani Marszałek. Wszystko co robiła dotychczas jest interpretowane jako sukces. Kłamstwo smoleńskie (mówię o opisach czynności po katastrofie, które okazały się fikcją, a nie o przyczynach wypadku) retuszowane jest przez bohaterską postawę w Moskwie. A przecież to był jej obowiązek jako członka rządu i lekarza. Kończąc medycynę chyba asystowała przy sekcjach zwłok. Podejmowanie decyzji niezgodnych z utartym obyczajem w parlamencie na co zwracał uwagę nie PiS-owiec ale poseł SLD prof. Iwiński, nie wpuszczenie delegacji Solidarności w czasie obrad na galerię Sejmu bez podania przepisu prawnego legitymizującego jej decyzje, ma być teraz dowodem na to, że mamy do czynienia z twardą polską Thatcher. Naważone piwo w służbie zdrowia w 2012 roku, które po Pani minister musiał wypić Bartosz Arłukowicz, konfrontowane jest z jej trafioną decyzją niezakupienia szczepionek. Obawiam się, że reguła mówiąca: nic nie robiąc nie popełniamy błędów nie wystarczy na stanowisku premiera. Niestety znając karierę lokalnego i nieznanego polityka z Gorzowa Wielkopolskiego, a także jego żałosny upadek można przypuszczać, że medialny parasol i w tym wypadku odniesie sukces.
Póki co, nominacje Schetyny i Grabarczyka pokazują jak w ugrupowaniu rządzącym dochodzi do przetasowań naturalnych po odejściu lidera. Między tymi frakcjami nie dojdzie do pokoju co najwyżej do zawieszenia broni.  Z czasem dowiemy czy nominacja Schetyny była podyktowana pragmatyczną chęcią uspokojenia tarć wewnętrznych na pierwsze sto dni i odłożeniem na później ostatecznej rozgrywki w walce o przywództwo w partii, czy też mamy do czynienia z zagrywką większego gracza.
Ta druga możliwość opiera się na założeniu, że Ewa Kopacz będzie faktycznie p.o. premiera. W tej sytuacji, Schetyna jest Tuskowi potrzebny do zatuszowania faktu, że rząd jest tylko wydmuszką, a istotne dla nadchodzących kampanii wyborczych działania będą zapadały zupełnie w innym miejscu. W wąskim gronie kierownictwa sztabu wyborczego. Komentatorzy i dziennikarze skupią uwagę na reaktywacji Schetyny i jego roli w rządzie. Być może będzie znowu grillowany ku uciesze gawiedzi. Mam nadzieję, że dr Flis nie dołączył do grona chóru, którego celem jest sztuczne wypromowanie drugorzędnej polityczki (zdarzają się błędy w interpretacji skrótów myślowych na linii komentator - dziennikarz, stąd późniejsze przekłamania w publikacji tekstów). W polityce jest jak na giełdzie. Wszystkie bańki marketingowe wcześniej czy później pękają. Sam Donald Tusk zanim stał się indywidualnością polskiej sceny politycznej, musiał przełknąć gorycz podwójnej porażki, dokonać selekcji współpracowników i na nowo tworzyć swój wizerunek politycznego twardziela. W 2005 roku przegrał debatą z Lechem Kaczyńskim by 2007r. wygrać z J. Kaczyńskim. Ewa Kopacz jeśli ma być mężem stanu musi w ogniu krytyki i walki, wykuć swój wizerunek samodzielnej polityczki. Nadmierne osłanianie jej, przyniesie szkodę nie tylko PO ale przede wszystkim obywatelom tego kraju. Potrzebujemy autentycznej liderki, a nie jej mirażu.
marcingacek
O mnie marcingacek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka