marcingacek marcingacek
325
BLOG

Komorowski-schanze. Obrzydzenie lub nienawiść.

marcingacek marcingacek Polityka Obserwuj notkę 4

Wybory prezydenckie 2015 określiły nową linię frontu pomiędzy PO i PiS. Nie jest nim, podział na zwolenników i przeciwników JOW-wów, ani plagiat z 2005 roku ze sztucznym podziałem na Polskę racjonalną i radykalną. Idący do urn podzielili się na bezwzględnych wrogów „pracy do śmierci” i nienawidzących Kaczyńskiego. Polityczne okopy zostaną wyryte jeszcze głębiej w czasie jesiennych wyborów parlamentarnych.

            Wyniki pierwszej tury były dla obozu Komorowskiego strasznym ciosem. Ból musiał być potworny skoro, zgłupiał nie tylko sam kandydat(co można pojąć) , jego sztab (nie można tego zrozumieć) ale i wytrawni dziennikarze. Redaktor naczelny „Polityki” Jerzy Baczyński i naczelna komentatorka życia politycznego w Polsce Janina Paradowska zaniemówili tak bardzo, że próżno szukać napisanych przez nich komentarzy w numerze powyborczym ich tygodnika (choć wcześniej redaktor naczelny J. Baczyński jednoznacznie opowiedział się po stronie urzędującego prezydenta).

            Szok po ciężkiej przegranej minął w środę. Rozpoczął się zmasowany atak na Dudę. Może i on nie jest najlepszym z kandydatów, ale czy to jego wina, że stanął do boju z rekordzistą w konkurencji utraty poparcia i nie dało się przegrać?

            Sztab wyborczy prezydenta ogłosił pospolite ruszenie. Zarządzono najwyższy stopień mobilizacji. Wezwano nawet zajętego karierą europejską Donalda Tuska (syty przewodniczący Rady Europejskiej z mało lubianą premier Ewą Kopacz to wątpliwi sojusznicy w walce o poparcie przeciętnego Kowalskiego). Zwarto szeregi, usypano szaniec wyborczy, na którym zatknięto sztandar z hasłem „Komorowski lub śmierć.” Symbolem wysiłków w celu uratowania autorytetu prezydenta stało się żałosne porównanie kompetencji kandydatów dokonane przez marszałka Sikorskiego, który zarzucił Dudzie, że ten nie odróżnia armaty od haubicy. Były minister obrony zapomniał, że na współczesnym polu walki królują uniwersalne haubicoarmaty. Szkoda, że Radosław Sikorski nie zastanawiał się wcześniej nad kompetencjami ex-ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, za czasów którego doszło do dwóch kompromitujących polską armię, bezprecedensowych katastrof lotnictwa wojskowego. Duda nie chce być szefem MON-u. Ciekawe czy nasz marszałek Sejmu z równą  dociekliwością przepytywałby królową Elżbietę ze znajomości uzbrojenia, a przecież to ona jest nominalnym zwierzchnikiem sił zbrojnych Wielkiej Brytanii. De facto jest nim brytyjski premier. Czyżby i on musiał znać się armatach?

            Obrońcy Komorowskiego zrozumieli, że najlepszą obroną jest rozpaczliwy kontratak. Rzadko bo rzadko ale w historii zdarzało się, że przynosiło to zwycięstwo ( na przykład manewr Nelsona podczas bitwy u przylądka Św. Wincentego, częściowo udany kontratak pod Moskwą w grudniu 1941). Nie zgadzam się z tymi komentatorami, którzy określają wczorajszą debatę mianem pyrrusowego zwycięstwa Komorowskiego. Król Epiru wygrywał bitwy ponosząc ciężkie straty, które doprowadziły go klęski. Żeby odnieść zbyt kosztowne zwycięstwo trzeba mieć coś cennego do stracenia. Prezydent nie miał nic. Wiadomo było, że jeśli przegra debatę to przejdzie do historii jako najważniejszy pasażer bronkobusa III RP. Musiał wykorzystać tą przewagę. Jednak by móc walczyć z determinacją przegrywającego trzeba być na skraju przepaści.

            Duda zachował spokój. Choć poniósł straty. Przyjął parę silnych ciosów. Nikt mnie nie przekona, że oddanie czterdziestu sekund, w najbardziej oglądalnym czasie antenowym (10 mln. widzów) to zagrywka PR-owa. Choć lepiej milczeć niż chlapnąć coś czego można potem żałować. Nie zmienia to faktu, że to Duda w niedzielę miał więcej do stracenia.

            Wczorajsza debata mogła być decydująca gdyby doprowadziła do spektakularnego zwycięstwa jednego z kandydatów. Nie była. Remis ze wskazaniem na Komorowskiego? Zgoda. Taki remis jest zwycięstwem mniej doświadczonego rywala. Tylko sympatycy prezydenta uważają, że zmiażdżył swojego oponenta. Powinni pamiętać, że wszyscy komentatorzy byli zgodni, co do tego, iż w starciu telewizyjnym przed pierwszą turą najbardziej profesjonalny był … Palikot(sic!). Żaden spin doktor nie zastąpi wiarygodności.

            Nie jest przesądzone kto wygra. O zwycięstwie w drugiej turze zadecyduje przewaga liczebna wyborców należących do przeciwstawnych obozów spod znaku jednego z dwóch negatywnych uczuć. Obrzydzenia do obozu rządzącego, który nie dotrzymuje słowa z jednej strony oraz nienawiści do Kaczyńskiego z drugiej. Los Komorowskiego spoczywa w rękach Kukiza. Jeśli rockman będzie przypominał o odrzuconych inicjatywach obywatelskich, niespełnionych obietnicach prezydenta, jego arogancji i braku szacunku do Zmielonych.pl przesunie szalę zwycięstwa. Potencjalni wyborcy Komorowskiego zostaną w domu. Nie musi wskazywać kogo popiera.

            Platforma popełnia błąd, który już raz zrobiła w 2005 roku. Wtedy atakowała SLD choć jej głównym konkurentem do władzy było PiS. Dzisiaj skupia się na Kaczyńskim mimo, że o jej porażce zadecydował polityczny harnaś, odbierający partii rządzącej poparcie. Jak już wcześniej pisałem Kaczyński przytulając partie prawicowe, zagospodarował nieużytki wyborcze. Elektorat prawicy się zjednoczył. W niedzielę się przekonamy czy jego przeciwnicy również.

marcingacek
O mnie marcingacek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka