Marek Siwiec Marek Siwiec
793
BLOG

Martin Schulz, Archimedes i ciekawa kadencja przed nami

Marek Siwiec Marek Siwiec Polityka Obserwuj notkę 10

Historia Martina Schulza jest typowa dla niemieckiego myślenia o polityce europejskiej. Zaczynał skromnie od handlu książkami w maleńkiej miejscowości Würselen koło Akwizgranu. Przez dwa lata był jej burmistrzem, a do Parlamentu Europejskiego trafił z polityki lokalnej w 1994 roku. Mówię o "typowej historii", bo większość niemieckich posłów z obu wiodących partii "przeskakiwała" ze szczebla samorządowego (land) do Brukseli. Zresztą do tej pory wielu polityków ogólnokrajowych w Niemczech traktuje PE jako niższą kategorię uprawiania polityki.

Martin Schulz potrzebował 10 lat, aby zostać szefem frakcji socjalistów. Gdy rozpoczynałem swoją kadencję w 2004 roku, głosowałem właśnie na niego. Minione 7,5 roku mojej działalności związane jest z jego osobą. W tym czasie byłem szefem polskiej delegacji, a potem wiceprzewodniczącym PE. Patrzyłem na jego umiejętności negocjacji, cierpliwe ważenie racji, ale zdarzało mu się też porządnie zdenerwować. Poza tym jest przyjacielski, wymagający, sprawny w działaniu i dość szybki. Te cechy pozwoliły mu skonsolidować moją frakcję, która choć nie najliczniejsza, głosuje spójnie i dzięki temu jest wpływowa.



Przez prawie 18 lat Schulz doskonale poznał mechanizmy PE i ludzi, którzy je oliwią. Trafił też do polityki krajowej w Niemczech, bo jest członkiem prezydium SPD. Dziś będziemy go wybierać na szefa Parlamentu Europejskiego. Zabiegał bardzo o to, by pozyskać Polaków. Szczerze mówiąc bardziej tych z EPP, bo nasze (socjalistów) głosy już miał.

Wróżę mu dobrą kadencję. W odróżnieniu od swego poprzednika będzie realizował starą, dobrze znaną zasadę Archimedesa: "Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę Ziemię". Schulz wie, gdzie w PE są punkty podparcia. Wie, jak wykorzystać potencjał, ambicje, ale też kompleksy mojej instytucji. Będzie walczył jak lew o jedność Europy i dlatego musi skonfliktować się z państwami członkowskimi. Zapowiada walkę o silną pozycję PE i tu na pewno zyska zwolenników.

Będzie ciekawie.

PS Martin Schulz zna Polskę. Wielokrotnie przypominał, ze jego żona pochodzi ze Szprotawy, a sam dumnie od czasu do czasu wygłasza kilka słów po polsku. Na przykład "dziękuję bardzo".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka