maruti maruti
397
BLOG

RPA: Koniec epoki

maruti maruti Polityka Obserwuj notkę 23
Nieco niezauważenie w natłoku informacji o wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i walkach w Dem. Rep. Konga przeszła rewolucyjna więc wieść z RPA. W sobotę bowiem obwieszczono koniec epoki w Republice Południowej Afryki i powstanie Ruchu Shikota i wiążący się z tym rozpad ANC na dwa obozy. Muszę przyznać, że pomimo codziennego śledzenia informacji z tego kraju sam nie przewidziałem najważniejszej zmiany w polityce kraju od 1994 roku.

Afrykański Kongres Narodowy to gigant polityczny, który jest dominatorem południowoafrykańskiej sceny politycznej. W 2004 roku w wyborach do Zgromadzenie Narodowego partia zdobyła 69,7% poparcia i bezwzględną większośc 279 mandatów w 400 osobowym parlamencie. Zresztą poparcie to zamiast maleć z roku na rok rosło (z 62,7% w 1994 r). Afrykański Kongres Narodowy jest de facto partią postpolityczną w znaczeniu takim, że nie jest ani lewicowa, ani prawicowa, a amalgamatem całego środowiska od lewa do prawa z jednym wyraźnym wyznacznikiem: Jest partią, która obaliła apartheid. To trochę tak, jakby w Polsce nigdy nie doszło do podziału środowisk solidarnościowych, a w jednej partii trwali Balcerowicz, Olszewski, Kaczyński, Wałęsa, Gwiazdowie, Mazowiecki, Kuroń, itp. Dychotomia głosów w ramach samej ANC jest ogromna, co powodowało konieczność ciągłych mediacji wewnątrz partii. W takiej sytuacji partia de facto nie potrzebowała opozycji, bo była swoją własną opozycją. Jednak dotychczas przywództwo w partii było niezagrożone, a zarówno Nelson Mandela jak i Thabo Mbeki dosyć zgrabnie zapewniali sobie większość we wszystkich głosowaniach parlamentarnych.

 

Mbeki na swoim tronie

Thabo Mbeki rządzi de facto od 1994 roku, bo Mandela już wtedy w pełni mu ufał. Wiele można zarzucić Mbekiemu (stanowisko wobec AIDS, tzw. 'milcząca' dyplomacja wobec Zimbabwe, brak zdecydowanych reform w kraju), ale nie można mu odmówić wiarygodności i uczciwości, a także pewnych sukcesów w zarządzaniu kraju. Ten technokrata zresztą jest cichym bohaterem ruchu antyapartheidowskiego, gdyż to de facto on nawiązał nić porozumienia z rządem w Pretorii, która pozwoliła na pokojowy proces lat 90-tych. Mandela nigdy mu tego nie zapomniał i darzy go bezgranicznym, choć nie bezkrytycznym zaufaniem. Koniec ery Mbekiego nastąpił 20 września 2008 roku, kiedy został zmuszony do rezygnacji z prezydentury przez opozycję w ramach własnej partii.

 

Na czele wewnątrzpartyjny rewolty stanął Jacob 'Msholozi' Zuma, były wiceprezydent u boku Mbekiego do 2005 roku, kiedy to wywalono go za oskarżenie o korupcję. To wiceprezydenctwo nie należy jednak odczytywac, jako objaw zaufania Mbekiego wobec Zumy, gdyż była to wyłącznie taktyczna zagrywka byłego prezydenta, który w ten sposób pragnął uspokoić zwolenników Zumy w partii. Jacob Zuma to dziwny typek. Zulus. Oskarżony o korupcję (afera ze sprzedażą broni) i o gwałt na siostrzenicy po dziś dzień cacka się z prokuraturą, która 'oskarża o ataki polityczne'. Zresztą w ramach procesu o gwałt (gwoli uczciwości wyrok niewinny) wsławił się stwierdzeniem, że nie zarazi się AIDS/HIV, bo wziął po stosunku prysznic. Stąd karykatura Zumy z prysznicem na głowie...  

Z lewej strony za kierownicą prezydent Motlanthe, z prawej Zuma, z tył młodzieżówka ANC

Jacob Zuma to de facto taka mieszanka Lecha Wałęsy i Hugo Chaveza, czyli niedouczony populista z przerostem ego. Ale jak też zaznacza wielu komentatorów: w zasadzie niegroźny. I nie można mu odmówić pewnych zasług za walkę z apartheidem oraz pewnych osiągnięć politycznych o pozytywnych wydźwięku. Światopoglądowo rzecz biorąc populista socjalistyczno-konserwatywny. Do jednych z większych zagrożeń należy, chyba uważać ziobrowskie podejście do służb specjalnych i prokuratury, czyli traktowanie jej jako przedłużenie własnej władzy. W odniesieniu do cenionych na świecie jednostki Scorpions (elitarny oddział walczący z przestępczością), który pozwał Zumę do Sądu Najwyższego, ten ostatni już zapowiedział ostre reperkusje po dojściu do władzy. Sprawa jednak nie jest do końca jednoznaczna, gdyż rzeczywiście wydaje się, że Mbeki mógł de facto namówić Scorpions do podjęcia działań przeciwko Zumie. 

Sytuacja na scenie politycznie nie jest jednak totalnie jednostronna. Z powodu silnej decentralizacji władzy w kraju równie ważne jest struktura w legislaturach prowincjonalnych i we władzach miejskich. Rolę oficjalnej opozycji w RPA pełni od 2004 roku zasadniczo centrolewicowa (z odchyłami ku prawicy, a nawet skrajnej prawicy) Unia Demokratyczna pod przewodnictwem burmistrza Kapsztadu Helen Zille. Od samego początku ugrupowanie powstałe z połączenia progresywno-liberalno-lewicowej Partii Demokratycznej (swego czasu partia opozycji wobec władz apartheidu) oraz Nowej Partii Narodowej (partii nazwijmy to postapartheidowskiej) miała problem ze zdobyciem poparcia poza populacją białą i była właśnie postrzegana, jako partia tej grupy mieszkańców kraju. Tym niemniej sprawa nie jest tak jednoznaczna, bo partia jest w istocie partią miejską (ponad 50% poparcia w Kapsztadzie) oraz regionalną (gro poparcia zlokalizowane jest w Zachodnim Kapie). Ogromna popularność samej Helen Zille zdaje się powodować, że partia powoli zaczyna wychodzić poza kryteria rasowe i jest coraz częściej popierana przez osoby wykształcone niezależnie od koloru skóry, stając się de facto partią 'wykształciuchów'. W sondażach ogólnokrajowych poparcie partii w miastach wynosi już ponad 30%.W Zgromadzeniu Narodowym UD posiada 50 mandatów przy poparciu 12,4% w 2004 roku.

Jedyną inną istotną partią w kraju jest Partia Wolności Inkatha (7% poparcia w wyborach w 2004 roku i 28 mandatów), która od poczęcia jest niczym innym, jak partią etniczną, zuluską. Partią zresztą przewodniczy Mangosuthu Buthelezi, który jest de facto prawowitym przywódcą plemiennym Zulusów. Nie powinno dziwić, że prawie całe poparcie skupione jest w Kwazulu/Natal, czyli w okolicach Durbanu, gdzie partia od lat ma prawie tyle samo poparcia, co ANC. Co ciekawe jednak ostatnie sondaże pokazują rosnące poparcie partii np. w Gauteng, czyli poza naturalnym ośrodkami poparcia.

Pozostałe 9 partii mają poparcie poniżej 2,5% i są jedynie małoistotnymi graczami na politycznym cyrku kraju. Z partii wartych wymienienia jest:

- postrasowa partia Zjednoczony Ruch Demokratyczny pod przewodnictwem Bantu Holomisa, która od obalenia prezydenta Thabo Mbeki przez zwolenników Jacoba Zumy stała się nagle partią na fali i dotychczas przyjęła już ponad 1000 'uciekinierów' z ANC.

oraz

- Niezależni Demokraci pod przewodnictwem Patricia de Lille. Partia lewicowo prawicowa populistyczno liberalna konserwatywno wyzwolona. 

Jak więc widać RPA dotychczas jest krajem z prawie totalną dominacją jednego partii. Warto jednak zaznaczyć, że w żaden sposób nie uwłacza to istnieniu demokracji w kraju i jest jednym z większych osiągnięć kraju po 1994 roku, że partia posiadająca tak bezwzględną większość w kraju nie podjęła się próby przejęcia władzy całkowitej.

Po tym przydługawym wstępie powrót do tytułu. Ta epoka powyższa właśnie się skończyła. Wczorajszego dnia ogłoszono Ruch Shikota (od nazwisk przywódców ruchu), który jest końcem pewnej epoki jednorodności ANC. Na czele ruchu stanął tymczasowo Mbhazima Shilowa, do września premier kluczowej prowincji Gauteng, zwolennik Mbekiego oraz były przywódca ruchów związkowych COSATU.  Drugie skrzypce gra Mosiuoa Lekota, niedawny minister obrony i jeden z najbardziej szanowanych polityków ANC (choć ma też swoje grzeszki na sumieniu). Wydaje się przesądzone, że do ruchu przyłączy się też Zjednoczony Ruch Demokratyczny, do którego niegdyś należał Lekota, a obecnie jest naturalnym sprzymierzeńcem nowej partii (zarazem jeśli UDF nie zareaguje to może dojść do rozpadu partii od środka, jak większość jej członków zacznie przechodzić do nowej partii). Do innych znaczących nazwisk należy Willie Madisha (niedawny szef COSATU), Lyndall Shope-Mafole (były członek zarządu ANC), Smuts Ngoyama (były rzecznik rządu), Moeletsi Mbeki (brak niedawnego prezydenta kraju) czy Nosimo Balindlela (była pani premier Zachodniego Kapu).

 

Zapowiedzi nowej partii wzbudzają na pewno pewne poczucie nadziei u tych Południowoafrykańczyków, którzy z przerażeniem patrzyli na erę RPA postMbeki, który w powszechnym mniemaniu był premierem dobrym, choć nie nadzwyczajnym (trochę na zasadzie - może niczego nie naprawił, ale przynajmniej niczego nie napsuł).  Deklaracja programowa Ruchu Shikota skupia się na czterech filarach: nienaruszalność konstytucji, budowanie jedności w społeczeństwie, wolność i równość wobec prawa oraz demokracja uczestnicząca. Samą deklarację czyta się jak listę zarzutów wobec Zumy i wyraźny bunt przeciwko naruszaniu tych wartości przez obecnego przewodniczącego ANC. W odróżnieniu też od swojego mentora Thabo Mbekiego w deklaracjach programowych Shikota uznała HIV/AIDS za najważniejszy problem do zwalczenia.  

Mbeki, była minister zdrowia i pan, którego przedstawiać nie trzeba

Euforia i przerażenie w ANC z powodu powstania nowej partii jest wyraźna. Na zjazd delegatów zabrakło miejsc, gdyż zamiast spodziewanych 4000 uciekinierów z ANC przybyło ich 6300. Co niektórzy natomiast zwolennicy Zumy już zdązyli pozwyzywać nowopowstającą partię, ale panika w szeregach ANC jest wyraźna.

 

Jeszcze nie wiadomo, co dokona dawna wierchuszka partyjna ANC, na czele z Thabo Mbeki, ministrem finansów Trevorem Manuelem, Martinusem van Schalwykem, Nkosazaną Dlamini-Zumą (była żoną Jacoba Zumy), a także tymczasowy prezydent Kgalema Mothlanthe. Nelson Mandela raczej nie będzie ingerować w nową sytuację polityczną. Z jednej strony jest bowiem nieodłącznym synem ANC, ale z drugiej sercem jest po stronie Mbekiego. Bardzo prawdopodobne jest przejście całych środowisk antypopulistycznych do nowej partii, a Zuma pozostanie z mniej lub bardziej niepoważnymi politykami, jak Winnie Mandela. Warto zauważyc, że za nową partią wstawiła się wpływowa zagranicą South African National Civic Organisation, która reprezentuje organizacje pozarządowe w kraju i dotychczas był niezastąpionym źródłem kadr dla administracji rządu (np. obecna p. ambasador RPA w Polsce).

Już przed tymi zawieruchami poparcie dla ANC niebezpiecznie zbliżyło się do 50%, ale obecnie wydaje się, że po raz pierwszy w nowym RPA żadna partia nie będzie miała większości parlamentarnej. Mimo wszystko wydaje się, że Zuma pozostaje popularnym politykiem, a wybory wygra zwyczajowo ANC. Tym razem będzie się jednak musiała zadowolić dużo mniejszym kawałkiem tortu, a ten tort nie zapewni mu upragnionej prezydentury.


Mamy już pierwszą 'prezydencką' reakcję Zumy na wczorajsze rewelacje. Korzystając ze słownika Palikota uciekinierów z ANC nazwał 'wężami, którzy potajemnie spiskowali przeciwko partii rządzącej."

 

maruti
O mnie maruti

"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka