Jan Herman Jan Herman
180
BLOG

Porządek prawny, porządek ustrojowy

Jan Herman Jan Herman Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Trwa nieustająca dyskusja na temat, który możnaby zatytułować na rozmaite sposoby, np.: spór o demokratyczne sądy, albo: dylematy szczególnej kasty, albo: obywatel w imadle sędziowskim, albo: ile wolno sędziemu, albo: niezawisłość kontra powinność – i tak dalej.  

Każdy z nas, prawie na pewno każdy z obywateli, bierze w tej dyskusji udział co najmniej mimowolnie, na przykład mając konkretną styczność z „wymiarem sprawiedliwości”. Ja mam ostatnio do czynienia z sądem pracy, sądem rejestrowym, z prawem dotyczącym windykacji, z prawem wyborczym. We wszystkich tych dziedzinach mam wiele do zarzucenia zarówno prawu, jak też konkretnym osobom będącym funkcjonariuszami państwa lub funkcjonariuszami publicznymi wykonującymi zadania państwowe.

Od czasu porozumienia Kukiz-Guz-Duda w hali BHP Stoczni Gdańskiej, którzy powołali polską wersję tzw. ruchu oburzonych (i natychmiast się rozeszli każdy w swoją stronę) – trwam w środowiskach różnego autoramentu ideowego i politycznego, mających coś do powiedzenia w tych sprawach. Zresztą, wcześniej też jestem na tym polu aktywny, np. jeszcze „przed Lepperem” dążyłem do powołania Ruchu na rzecz Pokrzywdzonych (przez Transformację). Mogę to udowodnić, gdyby ktoś wątpił.

Mówię o tym, by uświadomić swojemu Czytelnikowi, że mam prawo do własnej refleksji ogólniejszej. I teraz tę refleksję przedstawię krótko w postaci antynomii na osi PRAWO-USTRÓJ.

* * *

Ukułem kiedyś powiedzenie, że Państwo, co do którego większość ma pewność, że żyłoby się jej (tej większości) lepiej bez Państwa (urzędów, organów, służb, legislatury) niż pod jego rządami – to takie Państwo jest nielegalne, co brzmi nieco paradoksalnie, bo przecież akurat Państwo definiuje poprzez przepisy i normy, co jest legalne lub nie.

Najlepszym dowodem na „teoretyczność” tzw. systemu prawnego jest fakt, że wyodrębniono szczególne dziedziny prawa (np. prawo rodzinne, prawo pracy, prawo karne, prawo administracyjne, itd., itp., przy tym doszło do takiego kuriozum, że specjaliści konkretnego rodzaju prawa mają sprzeczne niekiedy wykładnie prawne dla konkretnych przypadków, nie mówiąc o tym, że fachowcy dowolnej dziedziny „nie wtrącają się” w kompetencje fachowców w innych dziedzinach.

Ale Obywatela to nie dotyczy: obowiązuje i często jest przytaczana tzw. premia prawnicza, która brzmi: Nieznajomość (przepisów) prawa nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności (za ich naruszenie), po łacinie: Ignorantia legis non excusat (również ignorantia legis non exculpat, łac. nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem). Czyż nie mamy tu do czynienia z szyderstwem, pogardą i pułapką zastawioną przez „system prawny” na „zwyklaków”?

Nikt nie ma w głowie, w codziennej pamięci nawet 10% z setek tysięcy paragrafów – ale musi ich przestrzegać, chyba że mu się „uda”.

* * *

Tak skonstruowany „porządek prawny” jest swoim własnym zaprzeczeniem, jest NIE-porządkiem. Zwykle w takich sytuacjach sięgamy po wskazania Konstytucji oraz ustaw regulujących życie organów konstytucyjnych.

Tu zaś kolejne pułapki. Na przykład w dniu uchwalenia-przyjęcia tej obowiązującej wersji Konstytucji nie było w Polsce stanu Społecznej Gospodarki Rynkowej. A artykuł 20 Konstytucji powiada, że „Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej.”. Normalnie oznaczałoby to konieczność-obowiązek Rządu, Prezydenta i podobnych ciał – by to jak najprędzej zmienić, doprowadzić do zgodności zaleceń konstytucyjnych z rzeczywistością. Niestety, nadal w Polsce nie ma SGR, a żadnemu ministrowi, premierowi czy prezydentowi nie spadł za to włos z głowy.

Podobnie mamy z tzw. premierowskim Exposé: w polskim „systemie prawnym” ten zbiór projektów rządowych na nadchodzącą kadencję jest warunkiem uzyskania zgody na rządzenie, Sejm musi go „przyjąć”. I co tego? Nie znam żadnego, literalnie żadnego polskiego Exposé, które zostało „wykonane”, znam zaś kilka takich, które bezczelnie „przeorientowano”. I co, upadł jakiś rząd z tego powodu? Jeden rąd na pewno upadł, kiedy swoje Exposé potraktował dosłownie…

Ale czegóż oczekiwać, jeśli mamy np. artykuł 104 Konstytucji, zawierający w punkcie 1 dwa wewnętrznie sprzeczne zdania: „Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców”. Co akurat oznacza, że w kampanii wyborczej można naobiecywac wyborcom gruszek na wierzbie, w ten sposób uzyskać poparcie i awans do grona posłów – po czym kazać się tym samym wyborcom wypchać, bo Konstytucja zwalnia tych wybranych-awansowanych posłów z obietnic złożonych w kampanii!!!

* * *

I tak dalej. Naprawdę, jest tego dużo w Konstytucji i najważniejszych ustawach. Moim „konikiem” są takie kwiatki, jak „klauzula sumienia”.

Najpierw człowiek kształci się w ważnym, wymagającym, kosztownym fachu a społeczne pieniądze, po czym uroczyście i pisemnie składa przysięgę, ślubowanie, przyrzeczenie – aby potem wywinąć się od powinności, bredząc o klauzuli zwalniającej go z wszystkich zobowiązań, przy czym jakoś nie poczuwa się do rezygnacji ze wiązanych z przysięgą-ślubowaniem apanaży, pozycji, prerogatyw, immunitetów!

Nie mówię już o zwrocie kosztów wyszkolenia-edukacji, w tym w sytuacji wyjazdu na saksy zagraniczne.

* * *

Znam takich uregulowań dziesiątki. Więc to nie są wyjątki, ale osobliwy, lichwiarsko-łupieski ustrój. Tyle że zalegalizowany przepisami „prawa”.

Jeszcze, Czytelniku, nie wiesz, skąd się biorą „państwa w państwie”, czyniące nasze Państwo nielegalnym, albo teoretycznym, a na pewno opresyjnym wobec każdego z nas…? Wedle moich rachunków – mamy w Polsce 42 „państwa w państwie”, z czego wiele z nich – to wielkie liczebnie kamaryle, idące w tysiące osobników.

Nie wyrażam na to zgody, jako obywatel, podatnik i przedmiot niekoniecznie fajnych działań tych wszystkich cwaniaków.

Jan Gavroche Herman


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka