Jakiś niewydarzony dziennikarz powiedział dziś, wykazując się całkowitą antyfantazją, że pióro, które nie podpisało TL miało być zlicytowane, dochód ze sprzedaży - przekazany na cele charytatywne, a teraz - nie wiadomo co z nim będzie.
Po dwakroć tedy należy zlicytować. Czymże jest wartość martwego bezdusznego pióra, które podpisałoby bezwolnie TL, w porównaniu z natchnionym mocą Bożą piórem, które go NIE podpisało? Być może grupa docelowa licytujących nieco się zmieni (będą nieco starsi, nieco mniej wykształceni, z nieco mniejszych miast), ale cena, zdecydowanie, wzrośnie.
mgk