Melwas Melwas
46
BLOG

Co o lizaniu baterii myśli Bridget?

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 13

Działo się, działo dzisiaj. Tyle się działo, że nic nie wiemy, więcej niż wczoraj i przedwczoraj. Ale i tak się działo, że głowa mała. Że synapsy przeciążone, że ekrany rozpalone. Pięknie było. I radośnie.

Ale od początku.

Janusz Kaczmarek z zamiarem urządzenia konferencji prasowej powrócił z azylu w słonecznej Italii, czym spowodował polityczny orgazm u Romana Giertycha, który jak stwierdził świeżo ożeniony poseł Karski miał poniekąd swoje podłoże w lizaniu baterii. Nie wiadomo, co lizał poseł Suski, kiedy z równie wielką pasją ekscytował się prokuratorskim wnioskiem w sprawie uchylenia immunitetu Stanisławowi Łyżwińskiemu, ale i on musiał być mocno poruszony zbliżającą się perspektywą powrotu przyszłego premiera z Włoch.

Najbardziej chyba podniecili się dziennikarze, którzy od samego rana podbijali bębenek, by z urokiem dziecięcej naiwności później stwierdzić, że jednak w sumie nic się nie stało. Tyle się działo, że na antenie telewizyjnej nie starczyło nawet 5 minut dla biednej posłanki Hojarskiej, która wykorzystując swoje znajomości w kręgach policyjnych dokopała się do akt, w których Donald Tusk niecnie rozprawiał się z małżonką. Później sam Tusk z małżonką faktom tym zaprzeczył, co może sugerować to, iż Hojarskiej Danusi szef PO pomylił się z dziennikarzem "Faktu" a małżonka lidera PO z nią samą, gdy okładała paparazziego deską klozetową, uprzednio związawszy go papierem toaletowym.

Na samej konferencji Kaczmarka było cokolwiek nudno, jeśliby nie liczyć walczących o dostęp do mikrofonu dziennikarzy, którzy w rzetelności i uczciwości posuwali się nawet do tego, iż pozwalali swoim kolegom i koleżankom zadawać pytania, lecz łaski ich nie starczało im zazwyczaj by i ministra Kaczmarka dopuścić do głosu. Ten zaś, gdy choć na chwilę dorwał się do stojącej przed nim sporej całkiem górki mikrofonów i dyktafonów z serii Ziobro, mimo najszczerszych chęci nic ciekawego do powiedzenia nie miał. No ale mówił dużo - a jak jest czegoś dużo to chyba dobrze, nie? Czy nie?

Faktem było, że przyznał, iż śledztwa wobec Bielana, Kamińskiego i szeroko rozumianej lisiej gromadki są śledztwami troski szczególnej, lecz wiara w słowa ministra może być cokolwiek ograniczona, biorąc pod uwagę fakt, że ten dokonywał nie takich akrobacji werbalnych, przyznając w 1999 roku, że w PZPR podgrzewał całkiem rozkoszny stołek, by w 2001 r. już uznać, iż nie tylko iż na stołku nie grzał zadka, ale nawet że stołka czy samej PZPR w ogóle nie było, o nim samym nie wspominając.

Minister prócz tego mruczał coś niecoś i polszczyźnie niepoprawnej pomnik ze spiżu budował, co tak ładnie i z przekąsem zauważył redaktor Janke w swoim pełnym byczków językowych (z uśmiechem poprawionych) tekście. Gdy zaś Pan Janusz przestał smęcić nastąpiło wielkie dziennikarskie: łeee tak, że nawet redaktor Pytlakowski w rozchełstanej koszulce polo czy redaktor Jachowicz z jurnym, kobylasto-żarówiastym napisem: Free Truman (a może Free True Man - coś jak Free Your Mind w każdym razie) nie wiedzieli, co wykoncypować.

Co powiedzieć miał natomiast Ziobro minister, który promieniejąc, z grzywką zmierzwioną wiatrem chwały sypał z ręki dowcipami. U ministra dziennikarzy już tak wielu nie było - widać ostali się ci najbardziej dociekliwy, toteż nie dziwota, że pierwsze pytanie, jakie dostał nasz szeryf brzmiało: czy najbliższe wybory będą niedemokratyczne, czy cóś jakoś w ten smak. Choć dziennikarz starał się mocno, minister podejść się nie dał i nam opowiedział, że z korupcja walczy i różne takie dziwy - nie słuchałem zbyt uważnie, zajmując się bardziej fizjologią ministra, który jak zauważyłem w 13-minutowej odpowiedzi na 5 sekundowe pytanie oddech wziął trzy razy: jeden głębszy w 4 minucie 23 sekundzie i dwa płytsze w 7 i minucie 11, czym zaskarbił sobie moją sympatię.

Nie mogło jednak być tak lekko, bo czerwonego na wydechu ministra dopadła jakaś szuja z RMF, co widocznie przeczytała mego bloga (nie ma za co, RMF - rozliczymy się później) i ministra zapytała, czemu mu się zdania z premierem rozjeżdżają, na co dzielni minister coś tam pokręcił, potupał jedną stópka i stwierdził, że narada była ogólnikowa i premier coś tam mówił o kajdankach bez szczegółów, coś takiego, że gdyby 25 kwietnia tego roku ktoś tam teoretycznie z jakiegoś teoretycznego ABW teoretycznie przeszukiwał dom nie teoretycznej posłanki Blidy, to żeby był teoretycznie dżentelmenem. Widać było, że nie bardzo Zbigniew Ziobro takie teoretyczne bajki lubił, bo zaraz uciął rozmowę i stwierdził, że więcej mówić nie będzie. O teorii przeszukania przynajmniej.

I tak nam mijały kolejne godziny, i Żakowski coś tam powiedział o skruszonych gangsterach i ktoś coś tam dukał o Kaczmarku, i sportowiec przyszedł i oceniał, kto: Kaczmarek czy Ziobro mocniej się pocił, i psycholog o wariatach opowiadał i socjolog, politolog i dentysta-stomatolog.

Ot, kolejny dzień w polskiej polityce. A na jedynce 3473 odcinek Mody na Sukces. Brooke (matka Bridget) ma z Deaconem (mężem Bridget) dziecko. Wciąż nie wiadomo, co na to Bridget? A Ziobro? A Kaczmarek? Co na to Kaczyński?

 

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka