A jeśli nie Kaczyński, to kto? Donald Tusk wyprowadzi czołgi na ulicę i będzie strzelał do robotników? A może Wojciech Olejniczak założy hełm na głowę i z grupką ZOMO będzie pałował PiSowców?
Jarosław Kaczyński powiedział na konwencji PiS:
21 października, jeśli oni zwyciężą, jak niektórzy uważają, to nie będzie nowy 4 czerwca 1992 roku to będzie nowy 13 grudnia 1981 roku. Dlatego nie mamy wyjścia, musimy zwyciężyć. Nie trochę, zwyciężyć całkowicie. Zwyciężyć dla tej ziemi, ale także w całej Polsce.
Tomasz Dudziński, szef kampanii PiS mówił wcześniej:
Nasza kampania jest merytoryczna. Chcemy więc pokazać, co dobrego konkretnie zrobił rząd dla Polski
Jaki więc konkretny przekaz merytoryczny mają słowa Jarosława Kaczyńskiego? Może jest on gdzieś ukryty? A może widać go na pierwszy rzut oka? Tylko gdzie?
Przypominam, że to PiS co chwilę narzekał, że jest brutalnie atakowany, co chwilę powtarzał, że otaczają go bezczelne insynuacje, że żyjemy w państwie totalitarnym czy autorytarnym. Ciekawe, co teraz powiedzą ludzie z PiS? Mam dziwne przeczucie, że ich argumentacja będzie opierać się na odwiecznym przedszkolnym stwierdzeniu: psze pani, ale to Donald zaczął.
Nieważne, kto zaczął. Jeśli polityk gada idiotyzmy, to nie ma usprawiedliwienia. Zwłaszcza jeśli jest premierem RP. Wychodzi jednak na to, że Jarosław Kaczyński po raz kolejny stosuje zasadę: najpierw mówię, potem myślę. No i powiedział.
Ciekawe czy w momencie, gdy w jego głowie wykluwało się to kretyńskie stwierdzenie, myślał o ofiarach stanu wojennego? O internowanych? Czy myślał o rodzinach ofiar, czy myślał o tych, którzy przez stan wojenny stracili zdrowie lub tych, którzy musieli opuścić kraj.
Bardzo jestem ciekaw, jaka będzie teraz odpowiedź na porównania Ziobry do Moczara a Kaczyńskiego do Gomułki?
PS. Na szczęście dla Kaczyńskiego, Kwaśniewski znów za granicą, znów nawalony jak stodoła.
