Melwas Melwas
35
BLOG

Maryla skrytykowała PiS

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 25

Piątek wieczór. Samotny bloger w ciemnym pokoju ze szklaneczką whisky przegląda internetowe dyskusje. Zza chmur nieśmiało wygląda księżyc w pełni. Wreszcie, po kilku chwilach, coś przykuwa wzrok blogera. Widzi go. Komentarz...

Jaki komentarz? Obojętne. Mówiąc prawdę, nie było samotnego blogera w piątkowy wieczór przed komputerem, były dyskusje internetowe, ale nie było tego komentarzu. Czy księżyc wyglądał nieśmiało zza chmur, bloger nie miał pojęcia, bo siedział w zadymionym klubie, a nawet gdy z niego wyszedł to nie patrzył w niebo, tylko bezlitośnie szamał drugiej świeżości kanapeczkę - tak był głodny. Whisky też nie było. Maryli też nie było i jej krytyki PiS też. Była w zasadzie tylko Mary, Krwawa Mary. Niedobra, żeby dopełnić obraz całości.

Ktoś jeszcze nie rozumie o czym tak naprawdę piszę? Śpieszę z odpowiedzią - piszę o Cezarym Michalskim, tym nieszczęsnym dziecku po POPiSie, pozostawionym w sierocińcu przez dwóch okrutnych politycznych rodziców, którzy bardziej woleli okładać się rączkami po buziach, czy łapami po mordach, niźli zbudować dla wrażliwego Cezarego dom.

Dziś, dwa lata po tych tragicznych wydarzeniach, po tej okropnej październikowej nocy, w której łzy Cezarego łączyły się z deszczowym potokiem, spływającym z nieba, redaktor Michalski coraz bardziej zadziwia. Zachowuje się bowiem, jak porzucony za miastem piesek, który przywiązany do drzewa z impetem próbuje zerwać się ze smyczy i pędzić na uciekającym samochodem, który to piesek warczy na wszystkich, którzy chcą go przygarnąć, wciąż tęskniąc za swoimi właścicielami. Dziwny jest Michalski.

Dzisiaj nazwał Ziomeckiego pacanem. Żeby tylko z jakiegoś konkretnego powodu. Nie, Ziomecki powiedział, że Czarek ciągle gada o Michniku. No, bo gada. Co na to poradzić? Skończyło się tym, że Michalski znów eksplodował. Znów nerwowo zaczął się podśmiewać, wtrącał się w każde zdanie i wariował na antenie. Ktoś mógłby pomyśleć, że z redaktorem Michalskim naprawdę jest coś nie tak. Może warto by było napisać jakiś list w obronie - tylko kogo? Ziomeckiego czy Michalskiego?

Michalski ostatnio w ogóle jest bardzo nerwowy. W każdej niemalże audycji powtarza to samo zdanie: może znowu nas okłamią, może znowu nas okłamią. Kto? Tusk i Kaczyński. Michalski chyba myśli, że jego polityczni rodzice jednak wrócą, że samochód z właścicielami jednak zawróci na prostej drodze. Chyba stąd, z tego narastającego podniecenia, które każe redaktorowi czekać i tęsknić, biorą się te jego harce?

Dziś wyraźnie chwalił Marcinkiewicza, bronił go przed wstrętnym Kaczorem. Bo i Michalski to taki trochę Kaziu z Lądka Zdrój. Tylko Marcinkiewicz ma lepiej, bo w PO go chcą. A kto chce Michalskiego? Dla lewicy, zwartych oddziałów Żakowskiego Michalski to typowy PiSowiec, dla prawicy Wildsteinowej Cezary to nie wiadomo kto. I obie strony chyba nie bardzo go lubią. Uważają za dziwaka, prawicowo-lewicową hybrydę, dużo bardziej niekulturalną wersję Bugaja.

Jednak coraz częściej mam wrażenie, że tu w zasadzie nie o politykę chodzi czy poglądy, ale o psychologię jakąś. Michalski coraz bardziej jawi się jako outsider, ale outsider zupełnie karykaturalny, bo taki który za wszelką cenę chce być przez kogoś przygarnięty. Problem pojawia się wówczas, gdy okazuje się, że nikt go przygarnąć nie chce, to i Michalski miota się, pluje - jednym słowem staje się histeryzującą chłopo-panienką, którą można uspokoić chyba tylko strzałem w twarz.

Nie chciał go pampersy, nie chce go PiS, nie chcą go centryści, nie chce lewica. Z każdym próbuje się zaprzyjaźnić, ale mało kto tą przyjaźń odwzajemnia. Nawet Paradowska, niegdyś łaskawa rzadko kiedy go zaprasza, nawet u Michniewicz kłóci się ze wszystkimi. Co mu pozostaje?

Ot, tęsknić ciągle. Stać w miejscu. Żyć wspomnieniami i marzyć, by go okłamali. I pluć, i wierzgać i szamotać się na łańcuchu. Tylko po co?

...i samotny bloger wrócił z zadymionego klubu. Rzucił się na łóżko i rano włączył radio. A tam Michalski właśnie od pacanów wyzywa i nerwowym głosikiem próbuje odszczekiwać karcącemu go Węglarczykowi. Bloger odsłuchuje te podskoki do końca, siada przed komputerem i snuje się gdzieś po powierzchni rozważań, o tym ile w Michalskim rozumu a ile dziecięcej egzaltacji.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka