Melwas Melwas
61
BLOG

Tysiąc, Hitler i Bóg Zapłać

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 76

"Gość Niedzielny" piórem swojego naczelnego ks. Gancarczyka raczył był zaprezentować w ostatnim edytoriale credo "prawdziwego katolika". Dowiadujemy się więc, że Alicja Tysiąc to morderczyni a sędziowie ze Strasburga to "następcy" hitlerowskich zbrodniarzy.

Czego można się spodziewać po księdzu? Empatii? Współczucia? Troski? Wrażliwości? Łagodności? Miłosierdzia? Chyba nie do końca. Prędzej uraczymy słów pogardy i przejawów szczucia. I to jak się okazuje nie tylko w wydaniu ojca Rydzyka. Gdy idzie bowiem o aborcję czy eutanazje, to Rydzykowe czarownice dziwnie karleją przy wyczynach innych "duchownych".

Ciekawe, że ponoć jednym z fundamentów wiary katolika powinien być szacunek, a właśnie tego szacunku, gdy idzie o sprawy związane z aborcją chociażby u najbardziej katolickich z katolików trudno szukać. Wówczas to publicystom i duchownym włącza się syndrom konia pociągowego, klapki opadają na oczy i wszyscy ci wierni katolicy ruszają z dzikim pędem, wierzgając i prychając na wszystkie strony.

Wówczas to nie działają żadne hamulce, katechizm, Biblia czy inne mało znaczące świstki filozoficznych bredni Jezusa są odkładane na starannie przygotowane odkurzone półeczki, gdzie mają robić za idealną ozdóbkę katolickiego image. Hulaj dusza, piekła nie ma! W imię odruchu Pawłowa, prawdziwi chrześcijanie naraz porzucają umiar, miłosierdzie, szacunek i tym podobne pierdoły, tworzą potężne historyczne paralele czy budują ogromne wielowątkowe metafory, rozumiane przez nieliczne grono prawdziwych katolików.

To, co może budzić niesmak, gdy występuje u zwykłych komentatorów, budzi obrzydzenie, gdy pojawia się w słowach duchownych. Mowa oczywiście o tych malowniczych porównaniach, których użył ksiądz (sic!) Gancarczyk o ostatnim wstępie do swojego tygodnika katolickiego (sic!):

Na wypoczynek jeździli do Międzybrodzia Bialskiego. Widzimy słynnego doktora Mengele w towarzystwie Hoessa i innych oficerów. Roześmiani, zrelaksowani.

Przyzwyczaili się do morderstw dokonywanych za płotem obozu. A jak jest dzisiaj? Inaczej, ale równie strasznie. Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu odrzucił właśnie odwołanie rządu polskiego w słynnej już sprawie Alicji Tysiąc.

[...]A co z sędziami, którzy wydali tak nieprawdopodobny wyrok? Zapewne na weekendy jeżdżą w różne urokliwe miejsca. Są uśmiechnięci, zrelaksowani. Przyzwyczaili się.

Tak, widać tą empatię u księdza, widać tę lekkość pióra. I te jakże wspaniałe porównanie - ad hitlerum zawsze w cenie. Proszę sobie tylko wyobrazić skruszonego lekarza, który idzie do Gancarczyka wyspowiadać się z przeprowadzonej aborcji. Kim jest ten lekarz? Hoessem, Mengele, Claubergiem? A jaka miałaby być pokuta dla takiego lekarza? Jakaś na kształt norymberskiej?

Nieustanne nagonki, jakie organizuje ksiądz Rydzyk budzą oburzenie, ale jak widać metody Rydzyka nie są obce i innym katolickim publicystom, którzy wciąż z rozkoszą lubią rzucać na około wielkimi słowami i obelgami, opakowanymi w chrześcijańskie wartości.

Lecz to nie koniec prawdziwie chrześcijańskich wywodów księdza. Gancarczyk pisze w innym miejscu:

W konsekwencji pani Tysiąc otrzyma 25 tys. euro odszkodowania, plus koszty postępowania, za to, że nie mogła zabić swojego dziecka. Mówiąc inaczej, żyjemy w świecie, w którym mama otrzymuje nagrodę za to, że bardzo chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono. To odszkodowanie będzie pochodzić z budżetu państwa, a więc z naszych podatków.

Pomijam zupełnie moralną ocenę Alicji Tysiąc. Pomijam zupełnie tragiczny wybór: nie urodzić i urodzić, ale nie móc wychować. Trzeba bowiem zwrócić uwagę na sam fakt, że Alicji Tysiąc zabrano przysługujące jej prawo. To księdza już w ogóle nie interesuje. Dziwne, że obywatel, który szczyci się tym, że płaci podatki zupełnie ignoruje fakt istnienia polskiego prawodawstwa oraz fakt istnienia niezależnych sądów.

To wszystko składa się na obraz grupy tych prawdziwych, najprawdziwszych katolików, którzy z inkwizycyjnym zapałem obracają mieczami wiary na prawo i lewo, mając w głębokim poważaniu to wszystko, co ponoć jest tak ważnym wyróżnikiem chrześcijaństwa. Tak naprawdę wycierają sobie twarz wartościami, które ponoć wyznają, zupełnie nie zwracają uwagi na to, co przysięgają przed Bogiem, zupełnie jak niegdyś Krzyżowcy w jednej rączce trzymają krzyż, w drugiej kamień.

Tym śmieszniejsze są te walki o wpisanie wartości chrześcijańskich do każdej możliwej preambuły. Wartości? Jakich Wartości? Amen.

źródło: "Gość Niedzielny"

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka