menda menda
50
BLOG

W tych piórach nadal reżim żyje

menda menda Polityka Obserwuj notkę 12

Wydawało się, że po obaleniu kaczyzmu, dziennikarze niezależni zaprzestaną biegania z osinowymi kołkami za dziennikarzami PiS-owskimi, ale, jak widać, niezależność jest nie tylko przez salon dana ale także i zadana, by nie rzec, zadaniowana, albowiem kolejni szafarze dziennikarskiej niezależności z uporem godnym najwyższej sprawy tropią tych, od których śmierdzi kaczką.

Co ciekawe, reżimy odchodzą, ale skład dzienniakarzy reżimowych się nie zmienia, co stanowi pierwszą specyfikę logiczną medialnej rzeczywistości, którą można wytłumaczyć tym, że ów skład reżimowców ustalany jest przez dziennikarzy niezależnych. Wildstein, Ziemkiewicz, Rybiński, Karnowski, Lichocka, Sakiewicz to ci, w których piórach żyje jeszcze kaczyzm. Lis, Olejnik, Czech, Hall, Kuczyński, Żakowski to dziennikarze niezależni, którzy tych pierwszych tropią. Jest jeszcze pan Śmiłowicz z Newsweeka, mistrz pióra III RP, o czym od niedawna można się przekonać na salonie24, który w miarę swoich skromnych możliwości, także próbuje coś tam zdemaskować, komuś przyfasolić, albo chociażby demonstracyjnie nadąć policzki, kiedy argumentacja reżimowców nie pozwala na nic więcej.

Tomasz Lis był niegdyś prawie że kandydatem na prezydenta, ale gdy z kandydowania, ku rozpaczy wołającego o pomoc kurnika Rzeczpospolitej, zrezygnował, stał się zrazu dziennikarzem niezależnym, o którym jedna z posłanek Platformy, po skończonej kampanii wyborczej powiedziała: "Bardzo nam pomógł". Z kolei Monika Olejnik znana jest z tego, że niezależności dziennikarskiej nauczyła się w opanowanym przez bezpiekę radiu publicznym w stanie wojennym. I, między Bogiem, a prawdą, tak już jej zostało, bo przejawia ona nadzwyczajną wrażliwość w obliczu demaskowania kolejnych kapusiów, co objawia się na przykład wyzwiskami ("tchórze") i insynuacjami ("to nie są historycy") w kierunku historyków Cenckiewicza i Gontarczyka.

Pan Mirosław Czech, publicysta Gazety Wyborczej, który także goni ile może za PiS-owskimi dziennikarzami, należał na ten przykład do partii politycznej, której jedno skrzydło aktualnie nami rządzi, co sam uważa za powód do dumy. Podobnie jego kolega partyjny Aleksander Hall, minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, który, według relacji świadków co najmniej akceptował w 1989 r. nasyłanie oddziałów MO do pacyfikacji opozycyjnych demonstarcji przed - o ile mnie pamięć nie myli - którąś siedzibą wojewódzką PZPR. Aktualnie jego małżonka jest ministrem eduakcji niereżimowego reżimu. Jest jeszcze inny publicysta niezależny, prawie że autorytet, Waldemar Kuczyński, który także zasiadał w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, w którym to - jak widać - rodziło się najwięcej nie tylko "człowieków honoru" ale i "niezależnych dziennikarzy". Nie można zapominać również o Jacku Żakowskim, który swoją niezależność polityczną wykuwał jako rzecznik prasowy Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i przyboczny posła Geremka.

No więc, mamy dziennikarzy niezależnych i PiS-owskich. Ci ostatni, co prawda nigdy do żadnej partii, ani gremium politycznego nie należeli, szlifów bojowych w stanie wojennym nie zdobywali, a swoje poglądy, uparcie niezmienne, prezentowali zanim jeszcze powstał PiS, tym niemniej stali się reżimowcami bo ośmielili się nie uznawać za reżim rządów PiS-u, co - przyznam szczerze - stanowi kolejny logiczny fikołek dzienniakarzy niezależnych. Ale, jak widać, taka już cecha niezależności i nie powinno to po tylu latach nikogo dziwić, wszak reżimy się zmieniają, poglądy niezależnych się zmieniają, ale lista dziennikarzy reżimowych pozostaje bez zmian.

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka