Niefarty czasami naprawdę się zdarzają. Czasem myślimy sobie - ile nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności musiało nastąpić by tragedia X nastąpiła - że to aż nieprawdopodobne. Że to ingerencja kogoś. A jednak.
19 czerwca 1960 na torze Spa-Francorchamps w GP Belgii zginęło dwóch kierowców F1. Nigdy przedtem to się nie zdarzyło, ani nigdy potem. Chris Bristow stracił kontrolę nad bolidem, wypadł z trasy i został zdekapitowany
drucianym ogrodzeniem. Drugą ofiarą felernego wyscigu był nijaki Alan Stacey, który rozbił się, gdy (prawdopodobnie) stracił przytomność pod wpływem .... uderzenia ptaka (prędkość względna ok 200 km/h).
Tak więc różne niefarty naprawdę się zdarzają, bez pomocy osób trzecich.