Miazio Miazio
2217
BLOG

Byłem na spotkaniu KOD!

Miazio Miazio Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Tak, byłem ale bynajmniej nie jako szpieg czy rozbijacz. Zależało mi (naprawdę!) przede wszystkim na tym by posłuchać i zrozumieć, a po drugie (na ile trema i zdolności pozwolą) by pokazać, że ta nasza (prawicowa) strona świata to też są normalni ludzie. I wiecie co – chyba się udało. Choć troszkę.

To spotkanie to był wykład profesora Marcina Matczaka, aktywnego ostatnio prawnika z Uniwersytetu Warszawskiego, wspierającego swą wiedzą opozycję w jej walce o sądy, demokrację itp. Publika to jakieś 70 osób, głównie starszych ale dobrze orientujących się w polityce, świetnie wykształconych, o dużym życiowym dorobku. Organizatorem był Klub Tygodnika Powszechnego.
 Całego wykładu i dyskusji streszczał nie będę, można go posłuchać tutaj. Przytoczę natomiast te myśli prelegenta, które wydały mi się najważniejsze.

1. Prelegent zaczął od tego przypowieści. Brzmiała ona mniej więcej tak:
Konstytucja podobna jest do autostrady po której jedzie samochód. Kiedyś uchwalając konstytucję umówiliśmy się, że tą właśnie autostradą będziemy podążać. No i po tej autostradzie jedzie samochód, czyli Polska. Kierujący tym samochodem (rząd i parlament) mogą wybrać sobie czy jechać szybciej czy wolniej, lewym pasem czy prawym ale nie mogą zjechać z tej autostrady czy pojechać pod prąd. Nad przestrzeganiem zasad czuwa zaś policjant, czyli sądy. Jak kierujący zjeżdżają z tej autostrady (łamią konstytucje) to policjant (sądy) zwraca mu uwagę i wymusza by samochód jechał zgodnie z przepisami.
Przyznam szczerze, że tą przypowieść początkowo łatwo łyknąłem. Potem jednak przyszła refleksja: co ten obrazek ma wspólnego z trójpodziałem władzy, z zasadą niezależności i WZAJEMNEJ kontroli każdej z trzech władz? Co to ma wspólnego z anglosaskim ujęciem demokracji zdefiniowanym w zasadzie „checks and balancies”? Wszak przypowieść mówi o posiadającym pełnię władzy policjancie (sądach), który mówi nam (Polsce) gdzie mamy jechać, a demokratycznie wybrane władze mogą podejmować tylko mniej ważne decyzje np. wybrać szybkość jazdy i pas ruchu.
Mam wrażenie, że ten obrazek to sama istota sporu wokół sądownictwa. Środowiska sędziowskie chciałyby nadal mieć taką przewagę nad pozostałymi władzami jaką policjant ma nad kierowcą, a przez to decydować o najważniejszych sprawach dla Polski. Natomiast PIS chciałby większego zrównoważenia sił wszystkich trzech władz ( przeginając być może w drugą stronę).

2. Bardzo mnie ucieszyło, że prelegent w wielu swoich wypowiedziach podmiotowo, a nawet z pewnym szacunkiem odnosił się do polityków i wyborców z drugiej strony. Mówił, że wbrew stereotypom wyborca PISu nie jest prostakiem, któremu nic w życiu nie wyszło, że działania PIS w wielu obszarach wychodzą naprzeciw realnym potrzebom społecznym, że Bronisław Wildstein to dzielny człowiek choć z wieloma jego poglądami nie sposób się zgodzić itd. Była też krytyka tego co i my piętnujemy w czasach Platformy: akcji „zabierz babci dowód”, określeń w stylu „dożynanie watahy”, skoku na Trybunał Konstytucyjny pod koniec kadencji itd. Te fragmenty bardzo mnie cieszyły. Świadczyły bowiem o tym, że pomimo ostrego sporu, przynajmniej opozycyjne elity potrafią w wielu obszarach zachować trzeźwy osąd i samokrytyczną postawę. To rodzi nadzieję na przyszłość.

3. Na koniec sprawa, która chyba najbardziej mnie zaskoczyła. Otóż prelegent, przy całym wyważeniu swoich wypowiedzi, kilkakrotnie i to w różnych kontekstach mówił o tym, że strona PISowska wykazuje „myślenie faszystowskie”, a jednocześnie piętnował nazywanie opozycji „zdrajcami”. Ja, w swojej wypowiedzi (tak, przemogłem się i zabrałem głos), poparłem postulat zaniechania mówienia o „zdrajcach” ale jednocześnie poprosiłem, by nie mówić też o „faszystach” bo to jest tak samo dehumanizujące i tak samo niszczące dla wspólnoty. I tu właśnie się zdziwiłem, bo prelegent w swojej odpowiedzi (ale też pomruki słuchaczy) wyraźnie pokazały mi, że obecni uważają słowo „faszystowski” za całkiem uprawnione w stosunku do rządzących, w przeciwieństwie do słowa „zdrajca” oczywiście.

Na koniec podkreślę, że nie spotkałem się na tym spotkaniu z żadną agresją czy zaczepkami. Nie wiem czy to nie zbytni idealizm z mojej strony ale aż się marzy się by obie strony częściej się odwiedzały na takich spotkaniach: ktoś z KODu na spotkaniu w Klubie Ronina, ktoś z Klubów Gazety Polskiej na spotkaniu Akcji Demokracja itd.
Czy to nie byłoby piękne?


Miazio
O mnie Miazio

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo